Zakup jak najbardziej udany! Zaletą jest, że nadają się również świetnie do rąk, suchych skórek, do miejscowego zastosowania w zależności od potrzeby, zmiękczają nawet na przesuszone pięty.
Zajmują mało miejsca, idealne do torebki, kieszeni czy w podróży. Są naprawdę bardzo efektowne, opakowania w stylu vintage stanowią niebanalny gadżet.
Skusił mnie certyfikat Soil Association, który zapewnia pochodzenie składników z upraw nie modyfikowanych genetycznie, są one biodegradowalne i przyjazne dla środowiska.
Ucieszyłam się, że można uzyskać piękny zapach bez parabenów i innych SLSów, bo czy ktoś wie co to tak naprawdę jest? Przerażają mnie ich nazwy i wolę nie dostarczać ich mojemu organizmowi.
Balsam Różany
Jest w 8 ml opakowaniu, zdobył wiele nagród i wyróżnień. Pachnie intensywnie różą.Wyróżniony wieloma nagrodami. Nawilża na długo, nadaje ustom delikatny połysk. Pudełeczko jest przepiękne, sięganie po nie to czysta przyjemność.
Balsam z Geranium
Również zawiera 8 ml kosmetyku. Zapach bardziej neutralny, właściwości cudowne. Małe pudrowo-niebieskie pudełeczko skrywa wyjątkowy balsam.
Balsam Aloes i Mięta
W pojemniczku 17 ml. Aloes działa regenerująco, mięta orzeźwia i działa antybakteryjnie. Idealne połączenia. Lubię ten świeży zapach. Doskonały na spierzchnięte usta.
Również w 17 ml opakowaniu. Wyczuwam tu głównie waniliową nutę, pachnie słodko.Zawiera masło kakaowe, które uwielbiam w kosmetykach. Działa antyrodnikowo, koi nawet bardzo suchą skórę. To mój zdecydowany faworyt, ciągle mam go przy sobie, zapach poprawia mi humor, chociaż zwykle nie lubię kosmetyków waniliowych, ten mnie uzależnił.
Wszystkie balsamy są wyjątkowe, bardzo mięciutkie i przyjemne w użyciu. Maja długi okres przydatności, aż 12 miesięcy. Często aplikuję je na nadgarstki i skronie, zapach pozostaje ze mną na długo, cudowna aromaterapia!
Mimo, że moje kosmetyczka jest już pełna małych pięknych słoiczków, tubek i pudełeczek nie potrafię oprzeć się pokusie próbowania nowości. Tym bardziej, że takie cudeńka czekają na nas zwykle w miejscach gdzie stoimy w kolejce.Taka już moja natura, że wrzucam je do koszyka, nie zamierzam z tym walczyć.Oby więcej takich odkryć. Spróbujcie, warto!
Dario, fajnie ten blog prowadzisz! I świetne kosmetyki opisujesz! Chętnie będę odwiedzać:) Mieszkasz gdzieś w UK? Tak się po postach domyślam! A o Jersey Cow sama też pisałam bo mi się opakowania spodobały! Cieszę się, że są także skuteczne. Pozdrawiam, Ada
OdpowiedzUsuńOtagowałam Cię i zapraszam do zabawy.
OdpowiedzUsuńhttp://czarodzielnica.blogspot.com/2011/09/tag-10-pytan-kosmetycznych.html
Są małe, seksownie ubrane i w 100% naturalne. Już po pierwszym kontakcie czuje się te piękne zapachy. A o czym mowa, oczywiście o balsamach Figs & Rouge. Nieziemskie zapachy.
OdpowiedzUsuńfajna recenzja:)
OdpowiedzUsuńchyba się skuszę na wiśniowy...
No to muszę je wypróbować
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze!
OdpowiedzUsuńDo Lili Natura tak mieszkam w Wielkiej Brytanii,korzystam z ich dobrodziejstw. Polska trochę odstaję,ale widzę,że świetnie zaopatrujesz sklep.Super!
Czarodzielnica-dziękuję za otagowanie:)
ja mam różany oraz mięta i drzewo herbaciane jak je skończę myślę który wypróbować następny:D i chyba padnie na kokos :P skoro piszesz, że pachnie słodko :D:D właśnie miałam wątpliwości bo bałam się że pachnie mdło, ale mówisz, że uzależnia :D:D ah ah :P
OdpowiedzUsuńahaha nie wiem dlaczego ja myślałam cały czas że on jest kokosowy :P
Usuń:) Zapachy nie są mdłe bo nie są syntetyczne. Mam słabość do tych małych pudełeczek:)
OdpowiedzUsuńtak w ogóle stwierdzam, że nie mogę kupować kosmetyków na głodnego bo zawsze mam ochotę na coś waniliowego, kakaowego:P hehe. a pudełeczka są cudne i na pewno jak zużyje moje balsamy do ust to umieszczę w nich coś innego :)
UsuńPiękne pudełeczka tych balsamików. Chyba trzeba będzie sie skusić :)
OdpowiedzUsuńSuper blog, na pewno będę zaglądać :)
Pozdrawiam
ruda
zapraszam:)
Usuń