Zdrowe odżywianie

sobota, 25 lutego 2012

Rozdanie

Bardzo się cieszę, że odwiedzacie mój blog i zostawiacie komentarze. Jest Was już blisko sto!  Piszę od kilku miesięcy i nie spodziewałam się, że aż tak to polubię.

Proszę zostawcie komentarze pod tym postem,w których napiszecie bez jakiego kosmetyku naturalnego nie możecie się obejść i dlaczego? 
Wybiorę trzy, które najbardziej mnie przekonają:)
Wyszukiwałam dla Was różne drobiazgi i stworzyłam 3 nagrody, o większości tych produktów można przeczytać na moim blogu.

Zestaw pędzli do cieni ecotools, grzebień The Body Shop, balsam do ust Burt's Bees, dwa małe cienie Everyday Minerals, balsam do ust Ren, kilka herbatek Pukka oraz próbki organicznego kremu z filtrem.

II

Wszystko jak wyżej, tylko bez zestawu pędzli ecotools.

III

Tutaj również bez pędzli ecotools.


Wyniki ogłoszę w sobotę 17 marca.
W konkursie mogą wziąć  udział obserwatorzy mojego bloga, którzy zostawią komentarz oraz umieszczą informację o konkursie na swoim blogu - bardzo proszę o link.

Czekam na komentarze, powodzenia!

Domowy peeling solny

Rano wybrałam się na dwu godzinną sesję jogi, wróciłam zrelaksowana i uśmiechnięta. Posprzątałam i wzięłam się za tworzenie peelingu. W między czasie nałożyłam na włosy maskę z ciepłego oleju kokosowego (podgrzałam go w kąpieli wodnej, żeby trochę się stopił.)

Peeling był improwizowany,ale wyszedł piękny i pachnący. Niestety zdjęcie robione telefonem nie oddaje jego prawdziwej postaci.


Zrobiłam małą porcję, wystarczyła na całe ciało.

Potrzebujemy:
- sól morską
-olej roślinny tłoczony na zimno (dodałam z avokado i uzyskałam piękny zielony kolor, nie taki jak nie zdjęciu..)
-olejek eteryczny, według uznania, ja dałam po 2 krople grejpfrutowego i miętowego. Olejki powinny być naturalne, bez zbędnych składników, które mogę podrażnić czy uczulić. Do większej ilości stosujemy odpowiednio więcej olejków.
-suszona mięta, nie jest konieczna, ale akurat to zioło bujnie  pnie się na moim parapecie i co jakiś czas suszę kilka listków.

Na pół szklanki soli zwykle dodaję około 5 łyżek oleju. Najlepiej sięgać po oleje tłoczone na zimno (oznaczenie będzie na opakowaniu), można je bez problemu dostać w większych sklepach spożywczych. Mają o wiele więcej właściwości odżywczych, niż te pozyskiwane w wyższych temperaturach.
Peelingu można zrobić więcej i mieć na kilka zastosowań, bez obaw nie zepsuje się!

Pachnie obłędnie i tak samo działa. Pozostaję przy tym, że peelingu nie kupię! Nie widzę sensu, domowy wychodzi bardzo tanio, a do tego mieszam co mam pod ręką i na co mam ochotę. Polecam:)

sobota, 18 lutego 2012

Kurs i ciekawy wywiad

Jestem bardzo zadowolona z kursu, z którego właśnie wróciłam:) Wspominałam już angielską markę Nael's Yard Remedies, wybrałam się na organizowany przez nich kurs-  Recipes for Natural Beauty.


Długo czekałam i nie zawiodłam się. Wróciłam ze sporym zasobem nowych, własnoręcznie robionych kosmetyków. Dowiedziałam się sporo o aromaterapii, która mnie fascynuje:) Wszystko objaśniała nam osoba komponująca składniki produktów Neal's Yard, bardzo kompetentna Pani. Miałam wiele pytań i na wszystkie cierpliwie odpowiadała. Podzielę się z Wami recepturami niebawem! Są to bardzo proste produkty, nie wymagające sprzętu, ani wielu składników. Kurs trwał wiele godzin, był tak interesujący, że nie mogłam uwierzyć jak szybko musieliśmy kończyć.
Na pewno skuszę się na inne tego typu wydarzenia, polecam.
Wszystko miało miejsce w jednej z moich ukochanych dzielnic Londynu- Covent Garden.


Zdjęcie nie jest robione dzisiaj, ale nawet w deszczowy dzień ten zaułek jest magiczny.
Dostaliśmy dziś spory rabat i kupiłam kilka potrzebnych produktów. Cieszę się na mieszanie olejków. Na zajęciach stworzyłam cudowną kompozycję zapachową, dodałam ją do kremu, nie mogę się doczekać kiedy go użyję.
Uporządkuję notatki i przygotuję kilka ciekawych wpisów,

Wszystkim entuzjastom jogi polecam ciekawy wywiad z Maciejem Wielobobem. Cieszę się, że na zajęcia w Krakowie trafiłam właśnie do niego. Ma ogromną wiedzę i pasję. Słucham go z przyjemnością.

Na koniec jeszcze jeden LINK, poproszono mnie o współpracę i wczoraj ukazał się mój pierwszy artykuł :)
Nie jest to nic odkrywczego, ale tego na Ulicy ekologicznej brakowało. Postaram się o ciekawsze tematy.
Pozdrawiam!

czwartek, 16 lutego 2012

Complexion Perfection Lily Lolo

Zachwycona po wypróbowaniu kosmetyków mineralnych Lily Lolo zamówiłam pełnowymiarowe opakowania.

Zdecydowałam się na zestaw z dużym pędzlem kabuki.


Oba opakowania mają po 10g., są bardzo wydajne więc wystarczą mi na długo, tym bardziej, że nie nakładam ich codziennie. Popcorn okazał się odcieniem najlepszym dla mnie, do tego puder wykańczający Flawless Silk.
Pewnie, w ogóle nie zrobiłabym tego wpisu, gdyby nie mały szczegół, który mi się bardzo spodobał..


Ruchome wieczko, które można przekręcić i mamy pewność, że nic się nie wysypie. Dla mnie super, bo kiedyś wysypałam prawie cały nowy puder mineralny..teraz mi to nie grozi :)
Cieszę się, że trafiłam na te kosmetyki. Zamówiłam dodatkowo bronzer i coś tam jeszcze. Dostałam kredkę w prezencie. Jak przetestuje to napisze jak się sprawdzają pozostałe kosmetyki.
Na koniec jeszcze jeden ważny aspekt.


Nie testowane na zwierzętach, wiele osób na pewno to zachęci!

niedziela, 12 lutego 2012

Ekologiczne wkładki i podpaski

Cześć!

Do niedawna nie zdawałam sobie sprawy jakie zagrożenia niesie za sobą używanie konwencjonalnych podpasek i tamponów. Mają one szkodliwy wpływ na środowisko już w czasie produkcji, potem utylizacji. Są pełne szkodliwych chemikaliów, szkodzą nam!
Bawełna z której są robione jest pełna pestycydów. Kolejny składnik to syntetyczny jedwab, pozyskiwany z celulozy czyli miazga papierowa- jedno z głównych źródeł zanieczyszczeń środowiska.
Tampony i podpaski są bielone chlorami, mogą zawierać silne substancje rakotwórcze. Proces ten jest bez sensu, przecież wszystko nie musi być śnieżno białe! Nie przeszkadza mi naturalny kolor bawełny.
Substancje zapachowe to kolejne zbędne chemikalia. Podpaski często uczulają, do tego nie przepuszczają powietrza i mogę nas odparzyć.
To co w założeniu ma nas chronić niestety jest bardzo szkodliwe.
Same podpaski rozkładają się kilkadziesiąt lat, folia w które są opakowane około 300!

Moje kolejne działanie proekologiczne zaczęło się jakiś rok temu kiedy zaczęłam używać podpasek i wkładek z bawełny organicznej.



Są bezpieczne dla naszej skóry i środowiska. Po wyrzuceniu rozkłada się szybko, po kilku miesiącach nie ma po niej śladu. Jest biodegradowalna, podobnie jak jej opakowanie. Są równie skuteczne, niestety droższe od tych szeroko dostępnych. Można je znaleźć tu.

Są dostępne także wielorazowe wkładki i podpaski, ale to nie za bardzo do mnie przemawia.  Myślę, że zdecyduję się na kubeczek menstruacyjny Mooncup. To sylikonowy kubeczek wielorazowego użytku. Przyznaję, że mnie kusi, bo jest bardzo prosty w użyciu.

Co Wy sądzicie na ten temat?

Pozdrawiam!

sobota, 11 lutego 2012

Masło Shea

Marznę dopiero od kilku dni, a moje dłonie już wyglądają fatalnie. Zawsze zimą walczę z odmarzniętymi palcami, koszmar. Na szczęście przypomniałam sobie o masełkach, które kupiłam w tamtym roku w czasie wyprzedaży. Nie pamiętam ile za nie zapłaciłam,ale były w bardzo przystępnej cenie.


Masła Shea z  L'occitane mam w trzech wersjach zapachowych- róża, brzoskwinia i pomarańcza z miodem, wszystkie olejki są naturalne. Pięknie pachną, są zamknięte w ładnych pojemniczkach. Posiadają certyfikat Eco Cert oraz Fair Trade.


Idealnie sprawdzają się w niższych temperaturach,  nawilżają , odżywiają, zmiękczają skórę, a przede wszystkim ją chronią. Witamina E dodatkowo wzmacnia skórę. Mają gęstą konsystencję,ale ogrzane w dłoniach dobrze się rozprowadzają.
Stosuję je głównie do rąk i ust,czasem smaruję nimi łokcie. Kilka razy nałożyłam je na twarz wracając do domu późnym wieczorem.
Szczególnie odpowiada mi teraz wersja z miodem, byłam go spragniona. W styczniu zrobiłam sobie miesiąc wegański, nie brakowało mi niczego poza właśnie miodem. Zimą wyjątkowo go lubię.
Stosowałam kilka innych maseł i sprawdzały się równie dobrze. Te są kieszonkowe, idealne do kurtki czy torebki.
W domu nadal stosuję maskę na dłonie, działa świetnie:)

piątek, 10 lutego 2012

Nowa Amarya

Jeszcze nie zdążyłam użyć kosmetyków z wcześniejszego pudełka, a już mam kolejne:) Tym razem przyszło na czas, miałam miłą niespodziankę kiedy wróciłam z pracy.

Świeca NEOM, bardzo luksusowa- wosk to 100% oleje naturalne. Jest zapakowana z kartonowe pudełeczko. Jest to mniejsza wersja, dostępna w cenie 13 funtów, sporo jak na świeczkę. Bardzo chciałam ją wypróbować, będę miała okazję! Uwielbiam świece, palę je prawie codziennie wieczorem. Dostałam wersję Happiness.

Dużo słyszałam o naturalnych lakierach do paznokci ZOYA. Są drogie- kosztują 10 funtów i podobno nietrwałe, teraz się przekonam i napiszę jak się sprawdził. Buteleczka ma pojemność 15 ml. Mam odcień avery, bardzo naturalny, cielisty kolor. Jutro zacznę testować!

Ostatni jest krem z Essential Care do skóry suchej i dojrzałej. Przyda mi się zwłaszcza teraz, bo zima w Anglii dopiero się zaczęła i mrozy dają się we znaki mojej skórze. Głównym składnikiem jest avokado, poza tym jest bogaty w oleje i ekstrakty roślinne. Na opakowaniu widnieje certyfikat Soil Association.
Dostałam też próbkę kremu nawilżającego z różą z tej samej firmy.

Kolejny raz nie zawiodłam się na pudełku, zastanawiałam się czy zostać przy tej subskrypcji, ale jeszcze się wstrzymam z odwołaniem. Nie zdecydowałbym się na kupno tych produktów, a tam mam je o wiele taniej i mogę sie przekonać czy są warte uwagi.
Pozdrawiam:)

czwartek, 9 lutego 2012

Zielony szejk

Wróciłam padnięta z pracy i nie miałam ochoty na długie gotowanie. 
Szybko zrobiłam coś co postawiło mnie nie nogi:) 
PYCHA!!
Wrzuciłam do blendera:
2 banany
2 gruszki
jabłko
garść orzechów włoskich (najlepiej namoczyć je 3 godziny wcześniej)
garść pestek słonecznika
dwie duże garście szpinaku
3/4 szklanki wody
Jabłek i gruszek nie obierałam, wycięłam środek. 
Taka porcja wystarczy dla dwóch osób.

Daje sporo energii i super smakuje!
Dobry sposób na przemycenie szpinaku i innych liści dla tych, którzy za nimi nie przepadają.
Ważne,żeby wybierać owoce i warzywa dobrej jakości, lepiej kupić mniej apetyczne jabłka na bazarku niż te wyświecone z supermarketu. 
Zielone szejki polecam pić codziennie:) Jak tylko jestem w domu to chętnie je pijemy. W zależności od tego co jest pod ręką warzywne albo owocowe, a najczęściej mieszane:)
A Wy je lubicie? 
Pozdrawiam:)

piątek, 3 lutego 2012

Demakijaż z Born to Bio

Piękne opakowania kusiły mnie od dawna, ale dopiero niedawno kupiłam kilka produktów francuskiej marki Bleue Planet- Born to Bio. Wszystkie produkty mają piękne opakowania oraz certyfikat Ecocert (Cosmebio).

Mleczko do demakijażu twarzy ma w składzie między innymi aloes, bambus i lawendę. Konsystencja jest dość płynna jak na mleczko.  Oczyszcza twarz, jednak nie nadaje się do zmywania oczu. Raz spróbowałam i okropnie mnie piekły. Mimo to lubię ten produkt, na co dzień maluje się delikatnie i z takim makijażem radzi sobie świetnie.  Do tego przyjemnie pachnie i zostawia moją skórę nawilżoną. Jest wydajny. Chętnie używam go rano do przemywania twarzy. Jest ważna przez 6 miesięcy po otworzeniu.


Dziwi mnie polska cena, zapłaciłam za niego niecałe 4 funty, a w sklepach internetowych widzę cenę 44,90. To duże przebicie. Podobnie z żelami pod prysznic, zachwycałam się nimi, ale 25-28 zł za  250 ml. to sporo. Tu kupiłam je za około 3 funty.
Używam jeszcze innych kosmetyków Born to Bio i niebawem zrobię o nich wpisy. To kolejna francuska marka godna uwagi.
W Polsce można ją dostać w sklepach internetowych, na przykład tu.
Widziałam je też w sieci sklepów ekologicznych- Organic Farma Zdrowia.
Ja swoje kosmetyki zamówiłam w tym sklepie. Pewnie skuszę się na więcej.
Pozdrawiam i do usłyszenia!

czwartek, 2 lutego 2012

Akcesoria The Body Shop

Najczęściej odwiedzam The Body Shop w czasie wyprzedaży. Nie patrzę na kosmetyki, ale ruszam na akcesoria:) Do wielu wracam od lat i nawet nie szukam zamienników.
Na pierwszym miejscu jest drewniany grzebień.

Prosty i zarazem piękny. Bardzo poręczny, nie brakuje mi rączki. Lekki, idealny do torebki, dobrze rozczesuje moje poplątanie po umyciu włosy. Posiada certyfikat FSC, drewno z takim oznaczeniem pochodzi z lasów, które spełniają surowe normy środowiskowe. Warto kupować rzeczy z tym znakiem.
Koszt to około 20 zł.

Mam też małą szczotkę, ale zdecydowanie wolę grzebień. Rzadko jej używam, leży w domu i sięgam po nią bardzo okazjonalnie. Kupiłam z ciekawości, bo nie używałam wcześniej szczotek. Dobrze rozczesuje, nie elektryzuje włosów. Koszt podobny do grzebienia, dokładnie nie pamiętam.

Absolutnym odkryciem była szmatka muślinowa. Pierwszy raz zakupiłam ją właśnie w The Body Shop. Przyznaję, że nie specjalnie wierzyłam w jej działanie. Kawałek materiału oczyszcza skórę niewiarygodnie dobrze!! Efekt nie jest widoczny od razu, ale po kilku miesiącach codziennego stosowania dołączam do grona jej wielbicieli. Szmatka to luźno tkany bawełniany materiał, który działa dość mocno złuszczająco na skórę. Z tego co pamiętam to za 3 sztuki zapłaciłam 24 zł.
Codziennie używam i polecam Wam gorąco!

Kolejnym odkryciem jest rękawica do mycia ciała.

Wreszcie coś solidnego, spokojnie mogę ją prać, nic się jej nie stanie. Działa jak porządny peeling, mocno masuje skórę. Niedawno ją wymieniłam, bo pierwsza była już mocno wysłużona. Nie lubię cienkich rękawic, które trzeba non stop zmieniać. Ta kosztuje około 30 zł., ale zawsze kupowałam ją w promocji 2 za 3 lub przy obniżkach.

Ostatni jest ręcznik do twarzy, chyba służy też do mycia twarzy, dostałam go kiedyś w prezencie i używam do wycierania buzi. Mam w tym celu jeszcze kilka małych ręczniczków, bo nie mogłabym wytrzeć twarzy i reszty ciała tym samym.

Szczotki do ciała nie będę już opisywać, ciągle jest w użyciu.

To już tyle, a Wy znacie te produkty? Może polecicie coś jeszcze?

03.02.2012
** Zastanawiam się od zamieszczenia tego wpisu nad tym czy rzeczywiście nie bojkotować TBS. Używam też Sanoflore, bo sporo produktów wygrałam.  Nie wyrzucę tego co mam, ale nie kupię ich więcej z własnej woli. Nie mogę liczyć, że wielki koncern testujący na zwierzętach zmieni swoje postępowanie wobec nabytych kilku mniejszych firm. Szkoda, trzeba uważać i kupować zgodnie z sumieniem. Czasem nie da się uniknąć takich wpadek. Niedawno odkupiłam  sobie myjkę i przy okazji kupiłam dla Was jeden z produktów TBS, więc jak zrobię rozdanie znajdzie się wśród nagród.
Musiałam to napisać, bo nękały  mnie wyrzuty sumienia po tym poście..:)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze!