Witam:)
Dziękuję za udział w konkursie, zainteresowanie było spore, ale mogę nagrodzić tylko dwie osoby.
Tym razem w losowaniu miały szczęście:
I nagroda naturalozakupoholiczka
II nagroda fellogen
Gratuluję!
Proszę o kontakt mailowy, kiedy dostaną adresy wyślę nagrody.
Miłego dnia!
Zdrowe odżywianie
▼
wtorek, 31 lipca 2012
środa, 25 lipca 2012
Chemiczne filtry UV i minerały + przepis na domowy filtr
Cześć!
Stawiam na filtry mineralne, bo wiele przeczytałam o chemicznych substancjach, które niby chronią nas przed promieniami UV. W rzeczywistości bardzo szkodzą..ich cząsteczki mają bardzo mały ciężar cząsteczkowy, co pozwala im przenikać przez naskórek do wnętrza naszego organizmu.
Liczne badania potwierdzają szkodliwość filtrów chemicznych, powodują one zmiany hormonalne w organizmach żywych. Niektórzy mówią, że to nie prawda, ale skoro mam wybór kupuję minerały.
Najgroźniejszy jest oxybenzone, stwierdzono już jego szkodliwe działanie, ale ciągle prowadzi się badania w celu ustalenia działania na zdrowie publiczne. Na szczęście w Polsce i w Europie jest on rzadziej stosowany, w USA znajduje się w prawie każdym kosmetyku z filtrem. Więcej na ten temat można przeczytać tu i tu.
Oxybenzone w składzie INCI można rozszyfrować pod takimi nazwami:
- Benzophenone -3
- Benzophenone -4
Pozostałe szkodliwe filtry w INCI to:
- Octinoxate (Octyl Methoxycinnamate)
- Octyl Salicylate
- Octocrylene
- Homosalate
- Avobenzone (Butyl Methoxydibenzoylmethane)
- Ensulizole (Phenylbenzimidazole Sulfonic Acid)
- Ethylhexyl Dimethyl PABA)
Związki chemiczne zawarte w filtrach kumulują się w naszym organizmie oraz w mleku matki. Zawierają one związki przypominające estrogeny i mogą powodować zmiany hormonalne.
Częste są też uczulenia po zastosowaniu preparatów przeciwsłonecznych. Podrażnienia idą w parze z przenikaniem cząsteczek w głąb skóry. Jest to możliwe przez wykorzystywanie nanocząsteczek, są one w stanie wnikać do najgłębszych warstw skóry, mózgu i innych narządów wewnętrznych, mogę one uszkadzać komórki. Bardzo szybko dostają się do krwiobiegu, co jest niepokojące. Szkodliwe jest także wdychanie tych substancji.
W UE ciągle stosuje się je w produktach kosmetycznych, należy jednak zwracać uwagę na wielkość cząsteczek. Te większe niż 100 nm są na tyle duże, że nie mogą przeniknąć głęboko.
Znalazłam ciekawe artykuły o nanocząsteczkach tu i tu.
OXYBENZONE to substancja chemiczna, pochodna beznofenonu, który jest silnie trujący i niebezpieczny dla zdrowia. Jest szeroko stosowany w kosmetykach, gdyż jego pozyskiwanie jest bardzo proste i przede wszystkim tanie. W UE jeśli jego stężenie przekracza 0,5 % producent ma obowiązek umieścić ostrzeżenie na opakowaniu. Znajdziemy go głównie w produktach do opalania, ale również w kremach na dzień, dezodorantach, pomadkach, produktach do włosów.
Większe stężenie może doprowadzić nawet do zatrucia. Powoduje też silną reakcję fotochemiczną, wynikiem której jest egzema, zwiększa się też ilość wolnych rodników i może dojść do uszkodzenia struktury komórek. Narusza też naturalną barierę skóry zwiększając ryzyko wnikania szkodliwych substancji.
Jego używanie jest zabronione w czasie ciąży, może prowadzić nawet do niedorozwoju płodu. Powoduje zmiany hormonalne, u mężczyzn zmniejsza płodność oraz zwiększa ryzyko zachorowania na raka jąder.
Podaje kilka linków, jeśli chcecie poczytać więcej na ten temat:
http://www.ewg.org/analysis/toxicsunscreen
http://www.cosmeticsdesign-europe.com/Formulation-Science/EWG-campaign-highlights-study-on-sunscreen-ingredient
http://www.ewg.org/skindeep/ingredient.php?ingred06=704372
http://toxsci.oxfordjournals.org/content/74/1/43.abstract
Czym się różnią filtry chemiczne od mineralnych?
Filtry chemiczne pochłaniają szkodliwe promieniowanie i zamieniają energię świetlną w ciepło lub w światło o innej szerokości pasma. O wiele częściej powodują podrażnienia skóry. Mają lekką konsystencję, jednak mogą barwić ubrania.
Najpopularniejszymi filtrami mineralnymi są:
- Tlenek cynku (INCI: Zinc Oxide)
- Dwutlenek tytanu (INCI: Titanium Dioxide)
To całkowicie naturalne składniki, chronią przed UV, ale i przeciwbakteryjnie i łagodząco na skórę.
Działają na zasadzie lustra, odbijają światło słoneczne od powierzchni skóry. Badania pokazuję, że tlenek cynku lepiej chroni przed UVA, a dwutlenek tytanu przed UVB. Dlatego lepiej kupować preparaty zawierające oba te składniki.
Nadają się dla dzieci o do najbardziej wrażliwych cer. Ważne, że są stabilne, mimo to jak przy wszystkich filtrach dla pewnej ochrony aplikację trzeba powtarzać co 2-3 godziny.
Sporą wadą jest bielenie, na twarz i szyję trzeba nałożyć 2,5 ml kremu i trzeba poświęcić chwilę, żeby dokładnie wklepać kosmetyk. Może być to uciążliwe, ale warto poświęcić chwilę. Po nałożeniu twarz zwykle bardzo się świeci, jednak wystarczy odrobina sypkiego pudru i po sprawie.
Filtry mineralne nie są toksyczne, nie kumulują się w organizmie i nie wpływają na układ hormonalny.
Co ciekawe zaczynają działać od razu po nałożeniu.
Nie ruszajmy na słońce bez dobrych okularów przeciwsłonecznych.
Na rynku pojawiła się nawet odzież z dodatkiem tlenku cynku, który pomaga chronić się przed szkodliwym słońcem.
Sporo informacji i odnośników znajdziecie na tym forum.
We wspomnianej już książce The Green Beauty Guide znalazłam przepis na domowy filtr, który dodatkowo odżywia skórę.
90 ml oleju sezamowego
60 ml oleju migdałowego
15 gr wosku pszczelego (ja dodaję masło shea)
120 ml wody destylowanej
2 łyżki tlenku cynku
Dla skóry tłustej można dodać tylko jeden olej, najlepiej migdałowy.
Opcjonalnie można dodać kilka kropli olejków eterycznych, skórę wrażliwą dodatkowo ukoi olejek rumiankowy.
Przy skórze dojrzałej czy suchej sprawdzi się olej z dzikiej róży(1-3 krople).
Nie wiem jaki faktor ma taki olejek, ale na co dzień sprawdza się świetnie. Jadąc na plażę lepiej zabrać sprawdzone kremy z filtrem, dodatkowo wodoodporny, nawet jeśli jesteśmy z dala od wody nasze ciało się poci. Dodatkowo takie kremy są bardziej odporne na ścieranie.
Na koniec napiszę jeszcze, że nie zdrowo jest traktować słońce jak wroga. Ma bardzo korzystny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie jeśli korzystamy z niego z głową:)
Stawiam na filtry mineralne, bo wiele przeczytałam o chemicznych substancjach, które niby chronią nas przed promieniami UV. W rzeczywistości bardzo szkodzą..ich cząsteczki mają bardzo mały ciężar cząsteczkowy, co pozwala im przenikać przez naskórek do wnętrza naszego organizmu.
Liczne badania potwierdzają szkodliwość filtrów chemicznych, powodują one zmiany hormonalne w organizmach żywych. Niektórzy mówią, że to nie prawda, ale skoro mam wybór kupuję minerały.
Najgroźniejszy jest oxybenzone, stwierdzono już jego szkodliwe działanie, ale ciągle prowadzi się badania w celu ustalenia działania na zdrowie publiczne. Na szczęście w Polsce i w Europie jest on rzadziej stosowany, w USA znajduje się w prawie każdym kosmetyku z filtrem. Więcej na ten temat można przeczytać tu i tu.
Oxybenzone w składzie INCI można rozszyfrować pod takimi nazwami:
- Benzophenone -3
- Benzophenone -4
Pozostałe szkodliwe filtry w INCI to:
- Octinoxate (Octyl Methoxycinnamate)
- Octyl Salicylate
- Octocrylene
- Homosalate
- Avobenzone (Butyl Methoxydibenzoylmethane)
- Ensulizole (Phenylbenzimidazole Sulfonic Acid)
- Ethylhexyl Dimethyl PABA)
Związki chemiczne zawarte w filtrach kumulują się w naszym organizmie oraz w mleku matki. Zawierają one związki przypominające estrogeny i mogą powodować zmiany hormonalne.
Częste są też uczulenia po zastosowaniu preparatów przeciwsłonecznych. Podrażnienia idą w parze z przenikaniem cząsteczek w głąb skóry. Jest to możliwe przez wykorzystywanie nanocząsteczek, są one w stanie wnikać do najgłębszych warstw skóry, mózgu i innych narządów wewnętrznych, mogę one uszkadzać komórki. Bardzo szybko dostają się do krwiobiegu, co jest niepokojące. Szkodliwe jest także wdychanie tych substancji.
W UE ciągle stosuje się je w produktach kosmetycznych, należy jednak zwracać uwagę na wielkość cząsteczek. Te większe niż 100 nm są na tyle duże, że nie mogą przeniknąć głęboko.
Znalazłam ciekawe artykuły o nanocząsteczkach tu i tu.
OXYBENZONE to substancja chemiczna, pochodna beznofenonu, który jest silnie trujący i niebezpieczny dla zdrowia. Jest szeroko stosowany w kosmetykach, gdyż jego pozyskiwanie jest bardzo proste i przede wszystkim tanie. W UE jeśli jego stężenie przekracza 0,5 % producent ma obowiązek umieścić ostrzeżenie na opakowaniu. Znajdziemy go głównie w produktach do opalania, ale również w kremach na dzień, dezodorantach, pomadkach, produktach do włosów.
Większe stężenie może doprowadzić nawet do zatrucia. Powoduje też silną reakcję fotochemiczną, wynikiem której jest egzema, zwiększa się też ilość wolnych rodników i może dojść do uszkodzenia struktury komórek. Narusza też naturalną barierę skóry zwiększając ryzyko wnikania szkodliwych substancji.
Jego używanie jest zabronione w czasie ciąży, może prowadzić nawet do niedorozwoju płodu. Powoduje zmiany hormonalne, u mężczyzn zmniejsza płodność oraz zwiększa ryzyko zachorowania na raka jąder.
Podaje kilka linków, jeśli chcecie poczytać więcej na ten temat:
http://www.ewg.org/analysis/toxicsunscreen
http://www.cosmeticsdesign-europe.com/Formulation-Science/EWG-campaign-highlights-study-on-sunscreen-ingredient
http://www.ewg.org/skindeep/ingredient.php?ingred06=704372
http://toxsci.oxfordjournals.org/content/74/1/43.abstract
Czym się różnią filtry chemiczne od mineralnych?
Filtry chemiczne pochłaniają szkodliwe promieniowanie i zamieniają energię świetlną w ciepło lub w światło o innej szerokości pasma. O wiele częściej powodują podrażnienia skóry. Mają lekką konsystencję, jednak mogą barwić ubrania.
Najpopularniejszymi filtrami mineralnymi są:
- Tlenek cynku (INCI: Zinc Oxide)
- Dwutlenek tytanu (INCI: Titanium Dioxide)
To całkowicie naturalne składniki, chronią przed UV, ale i przeciwbakteryjnie i łagodząco na skórę.
Działają na zasadzie lustra, odbijają światło słoneczne od powierzchni skóry. Badania pokazuję, że tlenek cynku lepiej chroni przed UVA, a dwutlenek tytanu przed UVB. Dlatego lepiej kupować preparaty zawierające oba te składniki.
Nadają się dla dzieci o do najbardziej wrażliwych cer. Ważne, że są stabilne, mimo to jak przy wszystkich filtrach dla pewnej ochrony aplikację trzeba powtarzać co 2-3 godziny.
Sporą wadą jest bielenie, na twarz i szyję trzeba nałożyć 2,5 ml kremu i trzeba poświęcić chwilę, żeby dokładnie wklepać kosmetyk. Może być to uciążliwe, ale warto poświęcić chwilę. Po nałożeniu twarz zwykle bardzo się świeci, jednak wystarczy odrobina sypkiego pudru i po sprawie.
Filtry mineralne nie są toksyczne, nie kumulują się w organizmie i nie wpływają na układ hormonalny.
Co ciekawe zaczynają działać od razu po nałożeniu.
Nie ruszajmy na słońce bez dobrych okularów przeciwsłonecznych.
Na rynku pojawiła się nawet odzież z dodatkiem tlenku cynku, który pomaga chronić się przed szkodliwym słońcem.
Sporo informacji i odnośników znajdziecie na tym forum.
We wspomnianej już książce The Green Beauty Guide znalazłam przepis na domowy filtr, który dodatkowo odżywia skórę.
90 ml oleju sezamowego
60 ml oleju migdałowego
15 gr wosku pszczelego (ja dodaję masło shea)
120 ml wody destylowanej
2 łyżki tlenku cynku
Dla skóry tłustej można dodać tylko jeden olej, najlepiej migdałowy.
Opcjonalnie można dodać kilka kropli olejków eterycznych, skórę wrażliwą dodatkowo ukoi olejek rumiankowy.
Przy skórze dojrzałej czy suchej sprawdzi się olej z dzikiej róży(1-3 krople).
Nie wiem jaki faktor ma taki olejek, ale na co dzień sprawdza się świetnie. Jadąc na plażę lepiej zabrać sprawdzone kremy z filtrem, dodatkowo wodoodporny, nawet jeśli jesteśmy z dala od wody nasze ciało się poci. Dodatkowo takie kremy są bardziej odporne na ścieranie.
Na koniec napiszę jeszcze, że nie zdrowo jest traktować słońce jak wroga. Ma bardzo korzystny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie jeśli korzystamy z niego z głową:)
sobota, 21 lipca 2012
Rozdanie na pierwsze urodziny:)
Rok temu pojawił się tu mój pierwszy nieśmiały wpis, nie wiedziałam jak zostanę odebrana. Dziś cieszę się, że jest zainteresowanie blogiem:)
Dziękuję, że jesteście, czytacie, komentujecie.
Z wieloma z Was się zżyłam.
Ciężko ubrać w słowa moją radość:)
Świętujemy:)
Mam dla Was dwa upominki. Proszę zostawiajcie komentarze pod tym postem, szanse wzrastają dwukrotnie jeśli umieścicie informację o rozdaniu na swoim blogu i podacie mi link.
W konkursie mogą brać udział publiczni obserwatorzy bloga.
I nagroda
Organiczny krem o twarzy marki Pai
II nagroda
Balsam do ciała marki Burt's Bees oraz balsam o ust
Wylosuję wie osoby.Konkurs trwa do poniedziałku 30 lipca.
Wyniki podam we wtorek 31 lipca.
Powodzenia!
Dziękuję, że jesteście, czytacie, komentujecie.
Z wieloma z Was się zżyłam.
Ciężko ubrać w słowa moją radość:)
Świętujemy:)
Mam dla Was dwa upominki. Proszę zostawiajcie komentarze pod tym postem, szanse wzrastają dwukrotnie jeśli umieścicie informację o rozdaniu na swoim blogu i podacie mi link.
W konkursie mogą brać udział publiczni obserwatorzy bloga.
I nagroda
Organiczny krem o twarzy marki Pai
II nagroda
Balsam do ciała marki Burt's Bees oraz balsam o ust
Wylosuję wie osoby.Konkurs trwa do poniedziałku 30 lipca.
Wyniki podam we wtorek 31 lipca.
Powodzenia!
czwartek, 19 lipca 2012
Masło do ciała Alterra
Przypadkiem trafiłam na to masło, nie miałam pojęcia, że Alterra ma taki produkt w ofercie. Masło ma 200 ml, opakowanie jest małe i nie sądziłam, że mieści się tam aż tyle produktu.
Masło według producenta jest bogate, jednak jest o wiele lżejsze od maseł jakie do tej pory stosowałam. Dobrze się wchłania i nawilża skórę. Zawiera między innymi masło kakaowe i olej z pestek winogron. To głównie nuty zapachowe, nie pachnie zachwycająco..to za sprawą alkoholu, który jest na drugim miejscu w składzie..Przyznaję, że kupiłam je w ciemno, jednak poza alkoholem reszta składu jest ok. Cena regularna to 11,90.
Dawno nie stosowałam maseł o ciała, chociaż bardzo je lubię. Kupiłam go w czasie wyjazdu, bo nie chciał brać buteleczek w olejkami na wypadek gdyby się coś wylało..
Plus za wydajność, powinno wystarczyć co najmniej na miesiąc, a może nawet dłużej. Nakładam je raz dziennie, zwykle wieczorem. Może zapach alkoholu ulotni się po jakimś czasie..
Nie planuję ponownego zakupu tego masła. Może w przyszłości pojawią się jakieś inne produkty tego typu, będę już wyczulona na ten alkohol.
Nie planuję ponownego zakupu tego masła. Może w przyszłości pojawią się jakieś inne produkty tego typu, będę już wyczulona na ten alkohol.
Używałyście już tego masła? Jakie są wasze opinie?
poniedziałek, 16 lipca 2012
surowo rozwojowe warsztaty
Może to kogoś zainteresuje:)
Warsztaty już w najbliższą sobotę w Krakowie:)
Kolejne 5 sierpnia w Warszawie i 12 sierpnia we Wrocławiu.
Więcej informacji znajdziecie tutaj.
Ktoś się wybiera?
Warsztaty już w najbliższą sobotę w Krakowie:)
Kolejne 5 sierpnia w Warszawie i 12 sierpnia we Wrocławiu.
Więcej informacji znajdziecie tutaj.
Ktoś się wybiera?
piątek, 13 lipca 2012
Naturalne środki odstraszające owady
Nic tak nie psuje miłego letniego wyjazdu jak gryzące owady..koszmar. Po ostatnim weekendzie jestem cała pogryziona., zapomniałam się przygotować..Niestety ciągle wiele osób sięga po środki z groźnymi pestycydami, a to nie jedyny ratunek!
Po przejrzeniu półek ze środkami odstraszającymi owady zauważyłam, że nawet te mające w nazwie słowo naturalny czy inne podobne hasła, zawierają szkodliwe substancje, najczęściej jeden z dwóch pestycydów: DEET, albo permetryna.
DEET to standardowy składnik takich preparatów, chociaż wiadomo, że jest silnie toksyczny i absolutnie nie nadaje się dla dzieci i kobiet w ciąży. W 2009 roku francuscy naukowcy doszli do wniosku, że DEET działa tak jak paraliżujące gazy stosowane w czasie wojny. Są niebezpieczne i mogę wpływać na nasz układ nerwowy.
Podobnie działa drugi składnik permetryna.
Badania pokazują, że niektóre gatunki owadów są odporne na te pestycydy.
Jak się więc bronić?
Wiele książek o aromaterapii zaleca olejki eteryczne. Najczęściej mówi się o olejku eukaliptusowym, kurkumy, bazylii i olejku citronella (znalazłam polski odpowiednik- palczatka szczetna, wywodzi się od trawy cytrynowej).
Badania pokazują, że olejki mogą być zaskakująco skuteczne.
Oprócz eukaliptusa i citronelli, które dodatkowo działają kojąco na istniejące już ukąszenia, mamy do wyboru jeszcze kilka olejków.
Neen czyli miodla indyjska jest wykorzystywana w medycynie ajurwedyjskiej do odstraszania owadów. Podobno jeden ochotnik spędził noc na zewnątrz wysmarowany do połowy mieszanką oleju kokosowego z 2% stężeniem olejku neen. Druga połowa była pokryta jedynie olejem kokosowym.
Okazało się, że olej kokosowy z olejkiem neen daje 96-100% skuteczności!
Dobre rezultaty ma też olej kokosowy z olejkiem geranium. Daje on około 90 minut ochrony przed komarami.
Olej sojowy pojawił się z Stanach Zjednoczonych w kilku preparatach naturalnych marek.
Łączony jest najczęściej z trawą cytrynową.
Jak widać można radzić sobie z komarami nie stosując silnych trucizn.
Pomocna mogą okazać się też świece zapachowe, kadzidła czy kominki, w których podgrzejemy rozcieńczone z wodą olejki.
Warto też uzupełnić witaminę B1, żeby podwyższyć poziom substancji odstraszających owady. Dzięki niej organizm wytwarza w skórze substancje, które drażnią owady. Witaminę tą znajdziemy w produktach zbożowych z pełnego przemiału- otręby, pieczywo razowe, płatki owsiane, kasza gryczana.
Możemy sami przygotować prosty spray odstraszający:
- około 40 kropli olejku lub olejków eterycznych (według własnego gustu, np. eukaliptus, geranium, lawenda, goździk, trawa cytrynowa)
- 3 łyżki oleju, np. sojowy czy kokosowy, można też dodać alkohol
Wlewamy to do buteleczki 100 ml. i dopełniamy wodą. Wstrząsamy przed każdym użyciem.
Znacie inne sposoby?
Po przejrzeniu półek ze środkami odstraszającymi owady zauważyłam, że nawet te mające w nazwie słowo naturalny czy inne podobne hasła, zawierają szkodliwe substancje, najczęściej jeden z dwóch pestycydów: DEET, albo permetryna.
DEET to standardowy składnik takich preparatów, chociaż wiadomo, że jest silnie toksyczny i absolutnie nie nadaje się dla dzieci i kobiet w ciąży. W 2009 roku francuscy naukowcy doszli do wniosku, że DEET działa tak jak paraliżujące gazy stosowane w czasie wojny. Są niebezpieczne i mogę wpływać na nasz układ nerwowy.
Podobnie działa drugi składnik permetryna.
Badania pokazują, że niektóre gatunki owadów są odporne na te pestycydy.
Jak się więc bronić?
Wiele książek o aromaterapii zaleca olejki eteryczne. Najczęściej mówi się o olejku eukaliptusowym, kurkumy, bazylii i olejku citronella (znalazłam polski odpowiednik- palczatka szczetna, wywodzi się od trawy cytrynowej).
Badania pokazują, że olejki mogą być zaskakująco skuteczne.
Oprócz eukaliptusa i citronelli, które dodatkowo działają kojąco na istniejące już ukąszenia, mamy do wyboru jeszcze kilka olejków.
Neen czyli miodla indyjska jest wykorzystywana w medycynie ajurwedyjskiej do odstraszania owadów. Podobno jeden ochotnik spędził noc na zewnątrz wysmarowany do połowy mieszanką oleju kokosowego z 2% stężeniem olejku neen. Druga połowa była pokryta jedynie olejem kokosowym.
Okazało się, że olej kokosowy z olejkiem neen daje 96-100% skuteczności!
Dobre rezultaty ma też olej kokosowy z olejkiem geranium. Daje on około 90 minut ochrony przed komarami.
Olej sojowy pojawił się z Stanach Zjednoczonych w kilku preparatach naturalnych marek.
Łączony jest najczęściej z trawą cytrynową.
Jak widać można radzić sobie z komarami nie stosując silnych trucizn.
Pomocna mogą okazać się też świece zapachowe, kadzidła czy kominki, w których podgrzejemy rozcieńczone z wodą olejki.
Warto też uzupełnić witaminę B1, żeby podwyższyć poziom substancji odstraszających owady. Dzięki niej organizm wytwarza w skórze substancje, które drażnią owady. Witaminę tą znajdziemy w produktach zbożowych z pełnego przemiału- otręby, pieczywo razowe, płatki owsiane, kasza gryczana.
Możemy sami przygotować prosty spray odstraszający:
- około 40 kropli olejku lub olejków eterycznych (według własnego gustu, np. eukaliptus, geranium, lawenda, goździk, trawa cytrynowa)
- 3 łyżki oleju, np. sojowy czy kokosowy, można też dodać alkohol
Wlewamy to do buteleczki 100 ml. i dopełniamy wodą. Wstrząsamy przed każdym użyciem.
Znacie inne sposoby?
wtorek, 10 lipca 2012
Letnie domowe toniki
Do przygotowania własnego toniku potrzebujemy wody przefiltrowanej lub mineralnej najlepiej z wysoką zawartością magnezu. Przyda się nad szklana buteleczka z atomizerem, wolę szkło bo jaki jest sens w przelewaniu naszego naturalnego toniku do sztucznego plastiku? Poza tym szklane buteleczki prezentują się o wiele ładniej :)
Przepisy pochodzą w książki The Green Beauty Guide, z której często korzystam.
Pierwszy tonik jest podobny do marchewkowej mgiełki marki Burt's Bees. Wytrzyma długo na półce, świetnie nadaje się też do włosów. Jest bardzo prosty, nadaje się dla każdego.
Potrzebujemy:
100 ml. wody mineralnej
2 krople oleju z marchewki
1 kropla olejku sandałowego
1 kropla olejku rumiankowego
Napełniamy butelkę wodą i wlewamy do niej resztę składników. Potrząsamy butelkę i gotowe:)
Lubię ten tonik, spryskuję nim twarz i włosy w ciągu dnia.
Tonik z octem jabłkowym
Jest przeznaczony do cery tłustej.
15 ml. octu jabłkowego
75 ml. wody mineralnej
Jeśli ktoś ma problemy z trądzikiem można dodać 5 tabletek aspiryny. Ma ona działanie złuszczające i ściągające skórę.
Rozcieńczamy wodę z octem, początkowo można wypróbować mniejsze stężenie, np. 10 ml. octu i 75 ml. wody, jeśli nas nie podrażni można zwiększyć ilość octu.
Tabletki aspiryny kruszymy i dodajemy do mieszanki. Wstrząsamy przed każdym użyciem. Tego nigdy nie stosowałam, ale sprawdził się u dobrej koleżanki.
Tonik oczarowo różany:
75 ml. hydrolatu oczarowego
25 ml. hydrolatu różanego
1 łyżeczka maceratu z nagietka
1 kropla olejku różanego
1 kropla olejku geranium
Lubię ten tonik, czasem zmieniam proporcje i daję po 50 ml. obu hydrolatów. Przechowuję go w lodówce, trzeba go zużyć w przeciągu miesiąca.
Skóra po nim jest nawilżona i miękka.
Tonik z zielonej herbaty
3 torebki lub łyżeczki zielonej herbaty, najlepiej organicznej
5 kropel olejku z drzewa herbacianego
2 krople olejku geranium
1 mg ekstraktu z zielonej herbaty
1 mg ekstraktu z jagody Acai
Robimy mocny napar z zielonej herbaty, parzymy ją pod przykryciem przez 10 minut w 100 ml. wody. Wyjmujemy torebki z herbatą bądź licie. Czekamy aż ostygnie. Dodajemy resztę składników i potrząsamy.
Przechowujemy tonik w lodówce nie dłużej niż miesiąc.
Tonik jest bardzo bogaty w antyoksydanty, świetnie sprawdzi się na noc. Znacznie poprawia wygląd naszej skóry. Oczyszcza ją i opóźnia procesy starzenia.
Lubię domowe toniki, każdy może je udoskonalać według swoich potrzeb. Ważne żeby wstrząsnąć buteleczkę przed każdym użyciem. Można samemu kombinować, dodawać inne ekstrakty, w zależności od rodzaju skóry.
Warto przygotowywać sobie taki mieszanki zamiast kupować gotowe toniki. To spora oszczędność, ale też większa różnorodność, bo możemy zrobić mniejszą ilość na próbę, a w razie potrzeby zmieniać skład według uznania. Same najlepiej dostosujemy je do naszej skóry.
Zawsze nowy tonik próbuję na nadgarstkach, jak do tej pory żadem mnie nie uczulił, ale wolę dmuchać na zimne.
Przepisy pochodzą w książki The Green Beauty Guide, z której często korzystam.
Pierwszy tonik jest podobny do marchewkowej mgiełki marki Burt's Bees. Wytrzyma długo na półce, świetnie nadaje się też do włosów. Jest bardzo prosty, nadaje się dla każdego.
Potrzebujemy:
100 ml. wody mineralnej
2 krople oleju z marchewki
1 kropla olejku sandałowego
1 kropla olejku rumiankowego
Napełniamy butelkę wodą i wlewamy do niej resztę składników. Potrząsamy butelkę i gotowe:)
Lubię ten tonik, spryskuję nim twarz i włosy w ciągu dnia.
Tonik z octem jabłkowym
Jest przeznaczony do cery tłustej.
15 ml. octu jabłkowego
75 ml. wody mineralnej
Jeśli ktoś ma problemy z trądzikiem można dodać 5 tabletek aspiryny. Ma ona działanie złuszczające i ściągające skórę.
Rozcieńczamy wodę z octem, początkowo można wypróbować mniejsze stężenie, np. 10 ml. octu i 75 ml. wody, jeśli nas nie podrażni można zwiększyć ilość octu.
Tabletki aspiryny kruszymy i dodajemy do mieszanki. Wstrząsamy przed każdym użyciem. Tego nigdy nie stosowałam, ale sprawdził się u dobrej koleżanki.
Tonik oczarowo różany:
75 ml. hydrolatu oczarowego
25 ml. hydrolatu różanego
1 łyżeczka maceratu z nagietka
1 kropla olejku różanego
1 kropla olejku geranium
Lubię ten tonik, czasem zmieniam proporcje i daję po 50 ml. obu hydrolatów. Przechowuję go w lodówce, trzeba go zużyć w przeciągu miesiąca.
Skóra po nim jest nawilżona i miękka.
Tonik z zielonej herbaty
3 torebki lub łyżeczki zielonej herbaty, najlepiej organicznej
5 kropel olejku z drzewa herbacianego
2 krople olejku geranium
1 mg ekstraktu z zielonej herbaty
1 mg ekstraktu z jagody Acai
Robimy mocny napar z zielonej herbaty, parzymy ją pod przykryciem przez 10 minut w 100 ml. wody. Wyjmujemy torebki z herbatą bądź licie. Czekamy aż ostygnie. Dodajemy resztę składników i potrząsamy.
Przechowujemy tonik w lodówce nie dłużej niż miesiąc.
Tonik jest bardzo bogaty w antyoksydanty, świetnie sprawdzi się na noc. Znacznie poprawia wygląd naszej skóry. Oczyszcza ją i opóźnia procesy starzenia.
Lubię domowe toniki, każdy może je udoskonalać według swoich potrzeb. Ważne żeby wstrząsnąć buteleczkę przed każdym użyciem. Można samemu kombinować, dodawać inne ekstrakty, w zależności od rodzaju skóry.
Warto przygotowywać sobie taki mieszanki zamiast kupować gotowe toniki. To spora oszczędność, ale też większa różnorodność, bo możemy zrobić mniejszą ilość na próbę, a w razie potrzeby zmieniać skład według uznania. Same najlepiej dostosujemy je do naszej skóry.
Zawsze nowy tonik próbuję na nadgarstkach, jak do tej pory żadem mnie nie uczulił, ale wolę dmuchać na zimne.
poniedziałek, 9 lipca 2012
UV
Znalazłam moje notatki ze studiów i jest tam sporo ciekawych informacji, którymi się z Wami podzielę.
Rodzaje promieniowania:
Światłolecznictwo jest jedną z form leczenia wielu schorzeń, jednak nie można przeciągać przebywania na słońcu zbyt długo.
Rodzaje promieniowania:
UV A
Stanowi ok. 95% energii promieniowania nadfioletowego. Spośród wszystkich zakresów promieniowania UV dociera najgłębiej do skóry. Jego działanie nie jest widzialne, ale uszkadza włókna kolagenowe, przez co znacznie przyspiesza procesy starzenia. Skóra traci jędrność i elastyczność. Może też powodować zaćmę.
Jego natężenie utrzymuje się na stałym poziomie przez cały dzień, niezależnie od pogody i pory roku, nawet w naszym klimacie. Dlatego ważna jest ochrona nawet zimą!
UV B
Pobudza syntezę witaminy D, co przeciwdziała krzywicy. Wystarczy jedynie 20 minut na słońcu, żeby zaspokoić zapotrzebowanie na witaminę D. Promieniowanie wywołuje silny odczyn rumieniowy.
Powoduje rozwój opalenizny- melanogenezę (pigmentacja właściwa).
UV C
Nie dociera do powierzchni Ziemi, jest pochłaniane w warstwie ozonowej. Jest najbardziej szkodliwe biologicznie, wywiera najsilniejsze działanie fotochemiczne. Ma działanie bakteriobójcze, powoduje denaturację białka komórek bakterii.
Powoduje jonizację powietrza i jest stosowane do wyjaławiania pomieszczeń szpitalnych, zabiegowych i sprzętu medycznego.
Korzystne efekty działania UV:
- zwiększenie aktywności układu immunologicznego
- pobudzenie syntezy witaminy D
- pobudzenie układów enzymatycznych (głównie ukł. oksydoredukcyjnego)
- pobudzenie układu hormonalnego ( głównie przysadki mózgowej)
- poprawa samopoczucia i reaktywności organizmu
Krótkotrwałe ekspozycje na promieniowanie UV powodują:
- powstanie rumienia
- pigmentacja skóry
- wytwarzanie związków przeciwkrzywiczych
- działanie bakteriobójcze
Długotrwałe ekspozycje powodują:
- niszczenie włókien kolagenowych
- powstawanie dużej ilości wolnych rodników, które przyspieszaną starzenie się skóry
- rozszerzanie i pękanie naczyń włosowatych skóry
- zmiany barwnikowe
- zmiany nowotworowe
- powstawanie fotodermatoz (choroby skóry)
Promieniowania UV powodują powstawanie w skórze nadwodorotlenków sterydowych- silnych związków rakotwórczych. Promieniowanie o długości fal mniejszej niż 320nm wywiera działanie rakotwórcze.
Ważna jest odpowiednia ochrona.
Po pierwsze stosowanie filtrów, w zależności od fototypu skóry.
SPF (Sun Protect Factor) oznacza ile czasu można spędzić na słońcu bez poparzenie słonecznego. Jeżeli w naszym klimacie skóra bez użycia filtra zaczerwieni się po 30 minutach, to mnożymy tę wartość razy wartość filtra. Np. 30x 10 (SPF) = 5 godzin.
Oczywiście przy wysokich temperaturach, kiedy świadomie wystawiamy się na promieniowanie lepiej sięgnąć po wyższy faktor,niezależnie od fototypu skóry. Zwłaszcza na twarz i odsłonięte części ciała. Aplikację powtarzamy co 2-3 godziny, nakładamy grubą warstwę. Lepiej sięgać po wyższe faktory np. 45, 50, jeśli nałożymy go za mało, wtedy choćby ochrona była o połowę niższa, nasza skóra i tak będzie chroniona.
Najbezpieczniej unikać opalania między godziną 11 a 15 kiedy promieniowanie jest najsilniejsze.
Nie zapominajmy o okularach przeciwsłonecznych.
Nie można lekceważyć zmian skórnych, trzeba obserwować swoją skórę.
Stosując się do kilku prostych zasad można cieszyć się słońcem:)
Nie zapominajmy o okularach przeciwsłonecznych.
Nie można lekceważyć zmian skórnych, trzeba obserwować swoją skórę.
Stosując się do kilku prostych zasad można cieszyć się słońcem:)
niedziela, 8 lipca 2012
Wynik rozdania
Dziękuję wszystkim za udział w rozdaniu. Przed chwilą wpisałam wszystkie osoby na stronie word picker i wylosowałam jedną z Was. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do:
Naturalnie Zakręconej
Gratuluję!
Proszę o kontakt: ekocentryczkablog@gmail.com
Wyślę krem jak tylko otrzymam adres.
Postaram się niebawem dać też szansę innym.
Pozdrawiam:)
środa, 4 lipca 2012
Rozdanie
Mam dla Was organiczny różany krem do twarzy angielskiej marki Neal's Yard Remedies.
To lekki krem nawilżający. Ładnie pachnie i jest bogaty w antyutleniacze.
Posiada certyfikat Soil Association. Nie jest testowany na zwierzętach.
W rozdaniu może wziąć udział każdy kto jest obserwatorem mojego bloga i zamieści informację o konkursie na swojej stronie.
Zgłoszeniem jest komentarz pozostawiony pod tym postem.
Wylosuję jedną osobę, która otrzyma krem.
Wyniki podam w niedzielę 8 lipca, około godziny 20.
Zachęcam do zabawy.
Powodzenia:)
To lekki krem nawilżający. Ładnie pachnie i jest bogaty w antyutleniacze.
Posiada certyfikat Soil Association. Nie jest testowany na zwierzętach.
W rozdaniu może wziąć udział każdy kto jest obserwatorem mojego bloga i zamieści informację o konkursie na swojej stronie.
Zgłoszeniem jest komentarz pozostawiony pod tym postem.
Wylosuję jedną osobę, która otrzyma krem.
Wyniki podam w niedzielę 8 lipca, około godziny 20.
Zachęcam do zabawy.
Powodzenia:)
poniedziałek, 2 lipca 2012
Dr. Hauschka
Testowałam przez kilka tygodni i wreszcie mogę wystawić recenzję kolejnym kosmetykom Dr Hauschka.
Dostałam je razem z pomadką od przedstawiciela marki. Prosiłam jedynie o maskę i bardzo ucieszyła mnie większa paczka z mnóstwem próbek:) Tym bardziej, że bardzo ich cenię i używam tych kosmetyków.
Na początek maseczka z płatków róży, którą bardzo chciałam wypróbować. Producent zapewnia, że jest to intensywna pielęgnacja odżywcza i wygładzająca. Muszę się zgodzić. Maka ma konsystencję lekkiego kremu, wystarczy niewielka ilość, żeby pokryć nią całą twarz.
Tubka ma 30 ml.stosuję ją od czterech tygodni 2 razy w tygodniu, zużyłam 1/3 opakowania. Pachnie obłędnie, uwielbiam różę, tu występuje aż w czterech postaciach: woda różana, wyciągi z kwiatów róży, wosk różany i olejek eteryczny z róży.
Po nałożeniu na twarz wchłania się szybko jak krem, kilka razy zostawiłam ją na całą noc.
Skóra po niej niej miękka, wygładzona. Róża ma cudowne właściwości, balansuje skórę, suchą nawilża, tłustą normalizuje. Mimo wysokiej ceny pewnie wrócę do niej w przyszłości. Więcej informacji można znaleźć tutaj.
Kolejne jest mleczko do ciała z pigwy. Lubię szklane opakowania, to dodatkowo ma pompkę i dzięki temu jest bardzo wygodne w użyciu. Idealnie sprawdza się przy wysokich temperaturach. Lekka emulsja szybko się wchłania i daje przyjemny efekt chłodzenia.
Bardzo je polubiłam, zawiera wyciągi z pigwy, tarniny i szałwii. Zapach jest przyjemny. Nadaje skórze gładkość, dobrze nawilża. Świetny na lato. Jedyny minus to rozmiar 145 ml. to niewiele jak na balsam. Używałam mleczka do demakijażu Dr.Hauschka dokładnie w takiej samej butelce,było bardzo wydajne.
To mleczko nakładam zwykle tylko rano, ale mimo to szybko się kończy. Pewnie skusze się na inne warianty, bo pozostałe wersje zapachowe są ciekawe. Szczególnie mleczko z płatków róż czy z trawą cytrynową. Mleczko z pigwy kosztuje 68 zł.
Do tego przetestowałam kilka innych masek i kremów, które dostałam jako próbki. Jestem zadowolona:)
Szczególnie kremem do rąk. JAk do tej pory ta marka mnie nie zawiodła. Polecam te kosmetyki.
Pozdrawiam!
Dostałam je razem z pomadką od przedstawiciela marki. Prosiłam jedynie o maskę i bardzo ucieszyła mnie większa paczka z mnóstwem próbek:) Tym bardziej, że bardzo ich cenię i używam tych kosmetyków.
Na początek maseczka z płatków róży, którą bardzo chciałam wypróbować. Producent zapewnia, że jest to intensywna pielęgnacja odżywcza i wygładzająca. Muszę się zgodzić. Maka ma konsystencję lekkiego kremu, wystarczy niewielka ilość, żeby pokryć nią całą twarz.
Tubka ma 30 ml.stosuję ją od czterech tygodni 2 razy w tygodniu, zużyłam 1/3 opakowania. Pachnie obłędnie, uwielbiam różę, tu występuje aż w czterech postaciach: woda różana, wyciągi z kwiatów róży, wosk różany i olejek eteryczny z róży.
Po nałożeniu na twarz wchłania się szybko jak krem, kilka razy zostawiłam ją na całą noc.
Skóra po niej niej miękka, wygładzona. Róża ma cudowne właściwości, balansuje skórę, suchą nawilża, tłustą normalizuje. Mimo wysokiej ceny pewnie wrócę do niej w przyszłości. Więcej informacji można znaleźć tutaj.
Kolejne jest mleczko do ciała z pigwy. Lubię szklane opakowania, to dodatkowo ma pompkę i dzięki temu jest bardzo wygodne w użyciu. Idealnie sprawdza się przy wysokich temperaturach. Lekka emulsja szybko się wchłania i daje przyjemny efekt chłodzenia.
Bardzo je polubiłam, zawiera wyciągi z pigwy, tarniny i szałwii. Zapach jest przyjemny. Nadaje skórze gładkość, dobrze nawilża. Świetny na lato. Jedyny minus to rozmiar 145 ml. to niewiele jak na balsam. Używałam mleczka do demakijażu Dr.Hauschka dokładnie w takiej samej butelce,było bardzo wydajne.
To mleczko nakładam zwykle tylko rano, ale mimo to szybko się kończy. Pewnie skusze się na inne warianty, bo pozostałe wersje zapachowe są ciekawe. Szczególnie mleczko z płatków róż czy z trawą cytrynową. Mleczko z pigwy kosztuje 68 zł.
Do tego przetestowałam kilka innych masek i kremów, które dostałam jako próbki. Jestem zadowolona:)
Szczególnie kremem do rąk. JAk do tej pory ta marka mnie nie zawiodła. Polecam te kosmetyki.
Pozdrawiam!