Zdrowe odżywianie

niedziela, 30 września 2012

Ulubieńcy września

Przedstawiam kosmetyki, których najczęściej używałam w tym miesiącu :)
Na początek szampon i odżywka Alverde. Jest to seria z wyciągiem dzikiej róży, ma za zadanie pielęgnować i regenerować włosy. Pierwszy raz kupiłam kosmetyki do włosów tej marki, na pewno sięgnę po nie ponownie. Są wolne od barwników i konserwantów i syntetycznych substancji zapachowych.
Mają w składzie naturalne składniki, które nie są testowane na zwierzętach.

Szampon radzi sobie świetnie nawet ze zmywanie olejów. Włosy są po nim błyszczące i miękkie. Łatwo się rozczesują. Odżywkę stosuję co kilka dni i widzę, że włosy są lśniące.
Opakowania są prawie puste, niedługo zacznę się rozglądać za kolejnymi kosmetykami z alverde.


Mój ulubiony olejek niestety się skończył, używam teraz innego zapachu. Czarna porzeczka i paczula bardzo przypadły mi do gustu. Olejek sprawdził się rewelacyjnie, jego zapach zastępował mi często perfumy. Kilka razy nakładałam go na włosy, głównie służył mi do pielęgnacji ciała. Chyba zachowam wygodne opakowanie z pompkę, kiedyś przeleję tam inny olej. 


Z nagietkowej pasty do zębów Weledy wycisnęłam już wszystko..bardzo ją lubię:) Jej główne składniki to węglan wapnia, wyciąg z nagietka lekarskiego i mirry, oraz olejek z kopru włoskiego.
Lubię jej lekko anyżowy smak, dobrze oczyszcza i chroni zęby. Posiada certyfikat ekologiczny, nie jet testowana za zwierzętach.
 Jedyny minus to cena. Szukam teraz tańszej pasty, ważne żeby była bez fluoru, sls i konserwantów. Może coś polecicie?


Uwielbiam wszytko co cynamonowe, obok mydła glicerynowego nie mogłam przejść obojętnie. Cała łazienka pachnie cynamonowo:) Mydło ładnie się prezentuje, zdecydowanie wolę mydła niż żele pod prysznic. Do tego na pewno będę wracać, zwłaszcza zimą:)


Na koniec błyszczyki, które ostatnio polubiłam. Jaśniejszy z Lily Lolo w kolorze Peachy Keen, nadaje delikatny połysk i nawilża usta. Uwielbiam jego czekoladowy zapach.
Polubiłam też jeżynowy odcień od Dr. Hauschki, pisałam o nim niedawno, ale zasługuje na miejsce w ulubieńcach. Dobrze nawilża i chroni usta. Często mam je przy sobie.


W tym miesiącu to tyle, nie kupowałam nic nowego, powoli wykańczam to co mam w domu. Czekam na wasze opinie, może używałyście czegoś z tych produktów.
Miłej niedzieli :)

środa, 26 września 2012

Żel pod prysznic Yves Rocher

Niedawno kupiłam nowy żel pod prysznic z Yves Rocher, skusił mnie olej arganowy, który ma w składzie. Żel jest dostępny w trzech wersjach zapachowych, aloes, malwa oraz ojej arganowy. Kosztował 8,90 za 200 ml.,więc całkiem przyzwoicie. Dodatkowo zachęcił mnie certyfikat Ecocert. Olej arganowy jest jednym z moich ulubionych i byłam bardzo ciekawa tego produktu.


Skład jest w porządku nie zawiera sztucznych barwników ani parabenów. Żel jest dość gęsty i wydajny, niestety zapach mnie nie zachwyca. Nie jest przyjemny. Może pozostałe zapachy są lepsze.Czy  ktoś ich próbował?


Dodatkowo do zakupu dostałam gratis torbę ekologiczną i kilka próbek :) Lubię te sklepy, są kolorowe i wszystko pięknie wygląda, niestety z tego co zauważyłam niewiele kosmetyków ma naturalny skład.  Może znacie coś wartego uwagi?
Miłego dnia:)

sobota, 22 września 2012

Makijaż z Dr. Hauschka

Dziś kolejne recenzja kosmetyków Dr. Hauschka, tym razem przedstawię Wam kosmetyki do makijażu.


Zacznę od cieni do powiek. Zachwyciło mnie już samo opakowanie, cienie prezentują się pięknie. Dodatkowo kolory bardzo mi odpowiadają, są lekko przydymione, prawie matowe, dokładnie takie jak lubię zwłaszcza teraz kiedy jest trochę chłodniej. Są mocno napigmentowane. Można wykonać nimi dzienny i wieczorny makijaż.  Stosowałam różne kombinacje, na początku wolałam brązowe odcienie, ale teraz przerzuciłam się na niebieskie i efekt jest super :)
Paletka jest czarna, w środku znajduje się bardzo wygodne lusterko, można się przy nim malować.
Co najważniejsze utrzymują się na powiece cały dzień, nie wiem czy kiedykolwiek miałam tak trwałe cienie. Te sprawdzają się świetnie! Paletka jest dostępna w sklepie Dr. Hauschka.


Błyszczyk według producenta ma odcień jeżyny, po nałożeniu grubszej warstwy uzyskujemy taki odcień.Przy jednej warstwie uzyskujemy ładny połysk na ustach. Ma neutralny zapach, co najważniejsze dla mnie nie klei się. Aplikator jet wygodny. Błyszczyk nawilża usta i sprawdza się dobrze. Cieszę się, że miałam możliwość przetestowania tego kosmetyku. W przyszłości chętnie wypróbuję inne kolory.
Więcej informacji znajdziecie tutaj.


Wykorzystałam też kilka próbek podkładu rozświetlającego w kolorze beżowo- różowym 02. Dawno nie stosowałam podkładu w płynie, odkąd zakochałam się z Lily Lolo nawet nie rozglądałam się za innym podkładem.
Podoba mi się zapach tego podkładu, bardzo naturalny, zdecydowanie czuję tam różę:) Poza tym podkład lekko kryje, ale dla mnie wystarczająco, nie lubię ciężkich podkładów na twarzy. Cenię naturalne kosmetyki do makijażu za to, że nie tylko kamuflują niedoskonałości, ale także pielęgnują skórę. Cera jest nawilżona, promienna i odżywiona. Wykorzystałam kilka próbek w odcieniu 02, ale chyba zimą spróbuję z jaśniejszym odcieniem. Podkład jest dostępny w tubce 30 ml, znajdziecie go tutaj.


Po raz kolejny tylko chwalę te kosmetyki :) Szczerze je polecam.
A może już używałyście któregoś z nich? Co o nich sądzicie?

środa, 19 września 2012

Gąbka konjac

Testuję ją od kilku tygodni i myślę, że mogę już wystawić recenzję. Używam gąbki konjac z czerwoną glinką do cery suchej i wrażliwej marki Konjac Company. Firma zajmuje się produkcją wysokiej jakości gąbek do różnych rodzajów skóry. Każdy znajdzie coś dla siebie:)



Gąbka jest w 100% naturalna i biodegradowalna. 97% gąbki stanowi woda, pozostałe 3% błonnik. To bylina pochodząca z Azji, rośnie dziko w górach. Posiada odczyn zasadowy i wiele naturalnych składników, np. białko, węglowodany, żelazo, fosfor, miedź, cynk, witaminy A, E, D, C, B1, B6, B12, kwas foliowy. Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj.

Gąbka po wyjęciu z opakowania była wilgotna i mięciutka. Byłam bardzo ciekawa jak działa i od razu zaczęłam jej używać. Taki masaż twarzy jest ogromnie przyjemny! Przez kilka pierwszych użyć czułam efekt nawilżenia, nie stosowałam dodatkowo kosmetyku do oczyszczania twarzy. Po jakimś czasie glinka pewnie się wypłukuje i właściwości nie są już tak silne. Pozostaje cudowny masaż, który jak najbardziej mi wystarcza. Nie miałam zbyt wielkich oczekiwań, ale naprawdę gąbka świetnie się sprawdza. Używając jej o wiele dłużej myje twarz, w rezultacie skóra jest lepiej oczyszczona. Wieczorny masaż stał się wieczornym rytuałem :)

Po użyciu nie trzymam gąbki w łazience, jest tam wilgoć i nie ma szans wyschnąć.Trzeba ją porządnie wycisnąć i zostawić w suchym miejscu, ja trzymam ją w pokoju. Po wyschnięciu robi się twarda i o wiele mniejsza.
Tak wygląda wilgotna gąbka:


i wyschnięta:


Taką gąbkę wystarczy zanurzyć na chwilę w wodzie i szybko wraca do pierwotnego kształtu. Do tej pory nie zauważyłam ubytków, raz w tygodniu wkładam gąbkę na chwilę do wrzątku, żeby ją zdezynfekować.

Według producenta wytrzymuje od 1-3 miesięcy, dam znać jak długo będzie mi służyć.
Jest to produkt, który chętnie kupię ponownie i mogę Wam ją polecić.
Można ją kupić w sklepie natural4you.

Stosowałyście już gąbki konjac? Jak się sprawdziły?


poniedziałek, 17 września 2012

EKO jarmark we Wrocławiu

Zapowiada się ciekawie!
Eko jarmark jak widać na zdjęciu potrwa od 19-30 wrzenia. Już nie mogę się doczekać:)
Mieszkam tu dopiero 2 tygodnie i bardzo mi się tu podoba:) Poznaję miasto, a tego typu atrakcje dodatkowo mnie cieszą!


Kilka wydarzeń interesuje mnie szczególnie, jest z czego wybierać:


Zostały już tylko dwa dni. Więcej informacji można znaleźć TU.
Może ktoś się wybiera?
Pozdrawiam:)

piątek, 14 września 2012

Spirulina- cudowna alga

Spirulina to mikro alga, o formie spiralu i  stąd właśnie nazwa. To najbardziej odżywcza roślina na świecie! Warto ją jeść i stosować ją jako kosmetyk. Ma bogaty skład, zawiera mnóstwo substancji odżywczych, które dodatkowo są łatwo przyswajalne( 85-95%).
Jest najczęściej badaną algą i jeszcze nie wszytko o niej wiemy, jest już na szczęście wiele pewników, wiemy że jest źródłem:

  • protein -zawiera ich aż 50!
  • aminokwasów
  • kwasów tłuszczowych (GLA)
  • enzymów
  • witamin: A, B, C, D, E, K
  • minerałów: potas, magnez, wapń, cynk, selen, fosfor
  • beta- karotenu
  • kompleksów cukrowych
Warto wprowadzić ją do codziennej diety, jest dostępna w postaci tabletek lub proszku, który można dodawać do potraw. Często wsypuję ją do szejków :)




Sugerowana porcja to 10- 15 g dziennie.



Ostatnio postanowiłam też zacząć łykać tabletki za spiruliną, żeby trochę wzmocnić organizm, w lecie nad czym ubolewam moja dieta była bardzo monotonna. Zdrowa i pełna owoców i warzyw, ale nie dostarczałam zbyt wiele poza tym, widać ubytki z paznokciach i włosach, teraz już nie zapominam o orzechach i pestkach. Jem bardziej różnorodnie i nie chcę wprowadzać suplementacji, wystarczy mi spirulina:) To dobry wybór, mam nadzieję, że zacznie wypierać z aptek syntetyczne suplementy. 


Trochę niewyraźnie, ale może przeczytacie:





Jeśli chodzi o kosmetyki to jestem fanką masek algowych, szczególnie tych ze spiruliną.  Dają naprawdę spektakularne efekty już po pierwszym użyciu. Co zauważyłam stosując ją regularnie:
  • świetnie nawilża
  • odżywia skórę
  • relaksuje
  • niweluje zaczerwienienia i wzmacnia naczynia krwionośne
  • zmniejsza wypryski 
  • znikają wszystkie suche skórki


To świetne serum. Maski robię 2 razy w tygodniu, najlepiej przed prysznicem, potem najłatwiej ją zmyć, niestety bardzo brudzi łazienkę. Do tego nie każdy lubi zapach, jest dość specyficzny. Jak w sklepie rybnym.. Można sobie z nim poradzić, dodaję do maski ekstrakty owocowe, najczęściej z truskawki, granatu czy czarnej borówki. Zapach jest wtedy przyjemny. 

Spirulina jest odpowiednia dla każdej cery i w każdym wielu. Ta alga nie gromadzi żadnych toksycznych substancji i nie zaszkodzi nawet bardzo wrażliwej skórze. Koi naszą cerę, a jeśli nawet przez pomyłkę trafi nam do ust to na pewno wyjdzie to na zdrowie.

Może być stosowana na całym ciele, wszędzie gdzie skóra potrzebuje regeneracji. Nadaje się też na kuracje antycellulitowe. W tym celu nigdy nie stosowałam masek, ale dodawałam zielonego proszku do peelingów, lub kupowałam mydła ze spiruliną w składzie.

Przepis na maskę:
1-2 łyżeczki spiruliny 
odrobina wody lub hydrolatu
opcjonalnie: ekstarkt z owoców lub glinka
Wszystko mieszamy do uzyskania gęstej masy. Nakładamy na dobrze oczyszczoną  twarz i dekolt na 20 minut.
Lubicie takie maki? 

Coraz częściej można też spotkać gotowe kosmetyki z tą algą, ale jeszcze ich nie próbowałam. Może co polecicie?

Pozdrawiam gorąco!

środa, 12 września 2012

Herbatki Higher Living

Najpierw urzekły mnie piękne opakowania herbat, potem smak :)
Prezentują się pięknie:


Purity to kompozycja ziół ułatwiająca oczyszczenie organizmu. W składzie znajdziemy- lukrecję, miętę, szałwię, nasiona ostu i mniszka lekarskiego.
Smak jest bardzo delikatny, bardzo lubię pić ją rano. 

Green tea jest kompozycją najlepszej jakości liści. Smak jest delikatny, herbata nie robi się gorzka nawet przy dłuższym parzeniu. 


Wszystkie herbaty Higher Living posiadają ekologiczny certyfikat Soil Association, są też oznaczone zielonym listkiem, czyli symbolem ekologicznych produktów w Unii Europejskiej.



Marka Higher Living ma długa tradycję, już od 45 lat komponuje różne mieszanki ziół. Mają wiele niebanalnych połączeń i smaków herbat. Próbowałam już kilku i jestem zachwycona. Niebawem napiszę o kolejnych smakach. 
Grafika zdobiąca kartoniki jest piękna, ozdobi każdą kuchnię. Sprawia, że nie można przejść obok nich obojętnie. 
Miłego dnia:)

niedziela, 9 września 2012

Serum nawilżające z algami

W lecie musiałam zrezygnować z olejowego  serum, które wykonuję sama. Stosuję różne warianty i dobrze sprawdzają się nawet pod krem z filtrem, ale nie latem.. Potrzebowałam kosmetyku, który dobrze sprawdzi się z wysokim filtrem przeciwsłonecznym. Przeglądałam różne strony i zdecydowałam się na zakup tego serum. To był strzał w dziesiątkę!

Do zakupu zachęcił mnie prosty skład, wręcz idealny :)
Skład: woda, algi, NMF, kwas hialuronowy, hydromanil, pantenol, konserwant naturalny (Gluconalactone, Sodium Benzoate)

Zapewnia silne nawilżenie, a do tego jest lekkie i szybko się wchłania. Idealnie sprawdziło się latem.
Stosuję je codziennie rano już od 6 tygodni, myślę że wystarczy jeszcze na kolejne 14 dni. Nakładam na niego filtr mineralny JMO i mam wrażenie, że po serum o wiele mniej bieli moją twarz.

Ma konsystencję gęstej wody, dobrze się rozprowadza, wystarczy kilka (4-5) kropel żeby pokryć twarz i dekolt.
Dodatkowo mam wrażenie, że serum koi moją naczynkową cerę, łagodzi zaczerwienienia i zmiany zapalne.
Kilka razy nałożyłam je pod maskę algową i glinki.
Szczególnie pomogło mi po powrocie z gór, gdzie raz zapomniałam zabrać filtru ze sobą. Warstwa położona rano nie przetrwała całego dnia i trochę mnie spiekło. Serum szybko ukoiło skórę, stosowałam je kilka razy dziennie i widziałam wyraźne efekty nawilżenia i złagodzenia.


Jest proste do wykonania, dostajemy wszystkie składniki w oddzielnych opakowaniach, jak przy innych tego typu kosmetykach. Wszystko mieszany nie zapominając o sterylnych warunkach. Zestaw nie zawiera jedynie wody.
Serum przechowujemy w lodówce, producent podaje na opakowaniu datę ważności produktu.
W temperaturze pokojowej ważność jest o połowę krótsza.

Świetny produkt za 30 ml. trzeba zapłacić 29,90. Wystarcza na 2 miesiące codziennego używania.
Na pewno do niego wrócę. Polecam każdemu :)

piątek, 7 września 2012

Hocki klocki

HOCKI to tekturowe klocki konstrukcyjne do zabawy w domu i plenerze. Zainteresowały mnie już jakiś czas temu, bo w rodzinie pojawiło się sporo maluchów, a to bardzo fajny prezent:)
Dodatkowo produkt jest w 100% Polski.  
Zostały niedawno nagrodzone w prestiżowym konkursie Dobry Wzór 2012, zdobyły wyróżnienie MUST HAVE! Wcale mnie to nie dziwi, sama mam ochotę się pobawić!


Klocki są duże i łatwo je ze sobą połączyć. Powstają duże budowle, dzieciaki mogą się w nich bawić.
Pobudzają wyobraźnię, sama mam ochotę je wypróbować!
Są wykonane z ekologicznej szarej tektury, można po nich rysować, malować czy coś naklejać. 




Trochę informacji od producenta:


Klocki dostępne są w 3 zestawach:
- ZAMKI – cena: 109 zł



- DOMKI – cena: 79 zł



- KOSMOS – cena: 59 zł





- klocki wykonane są z ekologicznej szarej tektury
- 4 moduły - duży kwadrat, trójkąt, prostokąt i mały kwadrat - pozwalają na konstruowanie wielu układów
- przykładowe budowle, możliwe do skonstruowania za pomocą elementów zawartych w zestawie, pokazane zostały na opakowaniu
- łatwy sposób łączenia za pomocą “uszek”
- klocki pobudzają dziecięcą wyobraźnię (w tym wyobraźnię przestrzenną)
- umożliwiają konstruowanie budowli w dużej skali
- stanowią przedmiot zabawy lub jej tło
- do zabawy w domu i plenerze
- czysta powierzchnia klocków zachęca do kreacji: rysowania po niej, ozdabiania, indywidualizowania
- duży gabaryt klocków uczy współpracy i sprzyja integracji
- budowle mogą zawierać ruchome elementy (np. drzwi, okna na zawiasach, skrzydła zamku)
- zestawy pakowane w ekologiczne pudło z tektury

Klocki dostępne są w sklepie odrzeczy.
Trochę zdjęć można też zobaczyć na facebooku.

Jak Wam się podobają takie klocki?

czwartek, 6 września 2012

Shell Lip Balm

Nie mogę się obejść bez balsamu do ust, zawsze muszę mieć jakiś przy sobie. Do tego lubię piękne przedmioty i dlatego skusiłam się na shell lip balm. Długo się zastanawiałam, które wybrać. Zamówiłam klasyczną muszlę i drugą trochę mniejszą w ciemnym kolorze. Przyszły do mnie pięknie zapakowane, każda muszelka w oddzielnym woreczku.


Są unikalne i całkowicie naturalne :) Do wyboru mamy sześć muszli, w różnych kolorach i rozmiarach. W środku znajdziemy małe, urocze lusterko i organiczny balsam do ust, skład jest bogaty- olej kokosowy, olej z dzikiej róży, wosk pszczeli, olej jojoba, olej macadamia oraz masło mango. Dobrze nawilża i pozostawia lekko błyszczące usta. 



Można go nosić w torebce, albo jako gustowny naszyjnik czy breloczek. Pięknie się prezentuje, zebrałam mnóstwo komplementów nosząc je. 
Muszle po całych wakacjach wyglądają całkiem dobrze, kiedy wykończę już cały balsam na pewno napełnię je ponownie jakimś domowym mazidłem. Liczę, że długo mi posłużą.

Kupiłam je na początku wakacji, ale nie robiłam o nich wpisu, ponieważ nie było wtedy możliwości dostania ich w Polsce. Od niedawna ruszyła sprzedaż na cały świat, przesyłka jest droga, przychodzą aż z Australii. Zawsze można pomyśleć o zamówieniu zbiorowym. Gdyby ktoś miał ochotę można je dostać tutaj.
Jestem nimi zachwycona:) Myślę, że sprawdzą się nie tylko latem.
Pozdrawiam!

środa, 5 września 2012

Analiza pierwiastkowa włosa

Cześć!

Słyszeliście o tym badaniu? To ciekawe, że z zaledwie łyżki włosów można przeprowadzić ilościową analizę pierwiastków w naszym organizmie. O tej metodzie powiedziała mi mama i zachęciła do badania. Moje eksperymenty żywieniowe chyba budzą w mamie obawy, zafundowała mi analizę :) Na wyniki czekałam miesiąc. Cieszę się, że się zdecydowałam. W końcu mój sposób odżywiania ma być zdrowy, teraz dostałam wszystko czarno na białym i wiem co muszę zmienić, żeby było lepiej.
W oparciu o dane dostajemy wynik, który określa poziom aż 29 pierwiastków. Dodatkowo wykresy pokazują też proporcje pomiędzy pierwiastkami, wszytko jest wyjaśnione. Wynik jest dokładny, interpretowany przez lekarzy, w razie potrzeby padają zalecenia i sugerują jakie suplementy powinniśmy zażywać. W razie pytań można zadzwonić do specjalistów i rozwiać wszelkie wątpliwości. Przykładowe wyniki możecie obejrzeć pod tym adresem. Dostajemy 48 stron opisu.

Poza poziomem pierwiastków określa się też energetykę organizmu, równowagą metaboliczną oraz równowagę kwasowo- zasadową. Na tej podstawie określane są nasze tendencje zdrowotne.
Lekarze układają nam program suplementacyjny oraz dietę pomagającą wyrównać niedobory.
Dowiadujemy się tez jakie jest nasze całkowite zapotrzebowanie energetyczne w zależności od prowadzonego trybu życia.



Do badania potrzebna jest łyżka stołowa włosów, nie mogą być one farbowane. Do analizy nadaje się tylko pierwsze 3-4 cm. włosów, pobiera się je najczęściej z linii pomiędzy uszami.
Dodatkowo musimy wypełnić ankietę, która zilustruje nasz styl życia i odżywiania.
Wszystkie potrzebne informacje znajdziecie TU.
Możliwe jest też wykonanie badania z paznokcia,niestety jest to obarczone większym ryzykiem błędu.

Koszt badania to 300 zł. Nie jest to mało, ale jakiś czas temu robiłam morfologię i za badanie podstawowe plus 3 dodatkowe pierwiastki zapłaciłam około 50 zł. Tu dostajemy analizę 29 pierwiastków. Wyniki są bardziej precyzyjne niż w przypadku krwi.

Badanie wykonałam profilaktycznie, nie zdziwiły mnie niektóre niedobory bo wiele produktów wyeliminowałam z diety i nie lubię łykać suplementów. Postaram się teraz jeszcze bardziej urozmaicić swoje odżywianie.
Zaniepokoił mnie podwyższony poziom aluminium..co z tego że jem mnóstwo warzyw i owoców skoro większość gleb jest zakwaszona? Dotyczy to też zbóż i mięsa.
Aluminium zaburza metabolizm kości, wpływa na układ nerwowy, powoduje otępienie, a nawet chorobą Alzheimera czy Parkinsona. Zwiększa tez ryzyko wystąpienia raka.
Podwyższony poziom występuje rzadko, znacznie częściej spotyka się wyższy poziom ołowiu.

Już dawno wyeliminowałam kosmetyki z aluminium, szczególnie dezodoranty i niektóre kremy.
Lepiej nie gotować w garnkach aluminiowych i nie używać popularnej srebrnej folii.
Gorzej, że często tej niebezpieczny metal dodaje się też do wody, żeby uniknąć powstawania zawiesin.
 Jeśli interesuje Was ten temat znalazłam ciekawy artykuł.

Znalazłam też informację o szkodliwości herbaty spożywanej w dużych ilościach. Krzewy herbaciane mają zdolność do kumulowania aluminium! Dzieje się tak ponieważ są one uprawiane głównie na zakwaszonych glebach w Azji. Picie dużej ilości takiej herbaty zaburza metabolizm wapnia.
Nie wiem czy to jeden z powodów wysokiego poziomu aluminium u mnie, ale nie miałam o tym pojęcia. Nie kupuję najtańszych herbat, zwykle wybieram herbaty liściaste i zmieniam je często. Lepiej jednak nie pić więcej niż 5-6 herbat dziennie. Jeśli używacie cytryny do herbaty lepiej przestańcie, bo drastycznie podnosi poziom aluminium w naparze!

Nie chcę nikogo straszyć, ale niestety produkty powszechnie uznawane za zdrowe mogą szkodzić. Ciężko odżywiać się idealnie w tych chemicznym świecie. Nie ma co panikować, tylko we wszystkim zachować umiar.