Ulubieńcy stycznia
W zeszłym miesiącu zapomniałam o ulubieńcach, dlatego teraz przedstawię ich trochę więcej. Prezentuję Wam produkty, które się u mnie sprawdziły:)
W pielęgnacji twarzy woda różana jest niezastąpiona, tym razem marki Dabur, skład jest bardzo prosty woda i ekstrakt z róży. Za 250 ml zapłaciłam 13 zł. Używam jej już drugi miesiąc i niebawem się skończy. Przelewam ją do szklanej buteleczki z atomizerem, uwielbiam codziennie spryskiwać nią twarz. Można ją znaleźć tutaj.
Peeling do twarzy Born to Bio gościł u mnie bardzo długo, około pół roku. Mechaniczny peeling twarzy robię bardzo rzadko, wolę enzymatyczne. Jednak od czasu do czasu stosuję peeling z drobinkami. Ten przypadł mi do gustu, ma w składzie aloes i bambus, które odżywiają dodatkowo skórę. W bezbarwnym żelu zatopione są białe i niebieskie drobinki, które dobrze złuszczają skórę. Znalazłam go np. tu, ale zapłaciłam za niego około 18 zł w promocji.
Mus egzotyczny FEMI dopiero opisałam, ale musiał się znaleźć w ulubieńcach:)
Pora na dwa świetne kosmetyki marki Alba Botanica. Wcześniej nie znałam tej marki. Sprawdzają się znakomicie, na pewno zasługują na dłuższą recenzję. Pachną obłędnie, zwłaszcza balsam do ciała, na pewno go jeszcze kupię. Mam ochotę wypróbować wszystkie kosmetyki tej marki, znajdziecie je TUTAJ.
Olej do włosów Bhringraj jest polecany przy wypadaniu włosów dlatego się na niego skusiłam. Ma ziołowy, intensywny zapach, ale nie jest dla mnie drażniący. Mimo, że trzymam go w łazience często ma gęstą konsystencję, "topi się" dopiero w dłoniach. Nakładam go zazwyczaj na skórę głowy 2-3 razy w tygodniu, ale kiedy mam czas nakładam go na całe włosy kilka godzinę przed umyciem, lub zostawiam go na całą noc. Zawsze masuję nim głowę około 10 minut. Widzę pozytywne efekty, cebulki włosów są już silniejsze, włosy wypadają mi zdecydowanie mniej. Do tego są błyszczące, nawilżone, wyglądają zdrowo. Kupiłam go w sklepie Helfy.
Pasta do zębów Alverde. Kupiłam ją z ciekawości razem z innymi kosmetykami tej marki, nie pamiętam dokładnej ceny. Dobrze się sprawdza, ma delikatny miętowy smak, odświeża usta. Nie przepadam za pastami z fluorem, o czym już nie raz wspominałam. Uszło to mojej uwadze kiedy ją zamawiałam, lubię testować nowe naturalne pasty do zębów. Ta sprawdziła się dobrze, szkoda tylko że nie jest dostępna w Polsce, zazdroszczę dziewczynom które mają dostęp do całej gamy produktów Alverde w drogeriach dm.
Krem do rąk Pat&Rub był niedawno wspomniany na blogu, więc umieszczam tylko zdjęcie. To jeden z lepszych kremów jakie używałam, do tego pięknie pachnie:)
To tyle w tym miesiącu, może Was coś zainteresowało, jeśli tak to piszcie:)
Pozdrawiam:)
W pielęgnacji twarzy woda różana jest niezastąpiona, tym razem marki Dabur, skład jest bardzo prosty woda i ekstrakt z róży. Za 250 ml zapłaciłam 13 zł. Używam jej już drugi miesiąc i niebawem się skończy. Przelewam ją do szklanej buteleczki z atomizerem, uwielbiam codziennie spryskiwać nią twarz. Można ją znaleźć tutaj.
Peeling do twarzy Born to Bio gościł u mnie bardzo długo, około pół roku. Mechaniczny peeling twarzy robię bardzo rzadko, wolę enzymatyczne. Jednak od czasu do czasu stosuję peeling z drobinkami. Ten przypadł mi do gustu, ma w składzie aloes i bambus, które odżywiają dodatkowo skórę. W bezbarwnym żelu zatopione są białe i niebieskie drobinki, które dobrze złuszczają skórę. Znalazłam go np. tu, ale zapłaciłam za niego około 18 zł w promocji.
Mus egzotyczny FEMI dopiero opisałam, ale musiał się znaleźć w ulubieńcach:)
Pora na dwa świetne kosmetyki marki Alba Botanica. Wcześniej nie znałam tej marki. Sprawdzają się znakomicie, na pewno zasługują na dłuższą recenzję. Pachną obłędnie, zwłaszcza balsam do ciała, na pewno go jeszcze kupię. Mam ochotę wypróbować wszystkie kosmetyki tej marki, znajdziecie je TUTAJ.
Olej do włosów Bhringraj jest polecany przy wypadaniu włosów dlatego się na niego skusiłam. Ma ziołowy, intensywny zapach, ale nie jest dla mnie drażniący. Mimo, że trzymam go w łazience często ma gęstą konsystencję, "topi się" dopiero w dłoniach. Nakładam go zazwyczaj na skórę głowy 2-3 razy w tygodniu, ale kiedy mam czas nakładam go na całe włosy kilka godzinę przed umyciem, lub zostawiam go na całą noc. Zawsze masuję nim głowę około 10 minut. Widzę pozytywne efekty, cebulki włosów są już silniejsze, włosy wypadają mi zdecydowanie mniej. Do tego są błyszczące, nawilżone, wyglądają zdrowo. Kupiłam go w sklepie Helfy.
Pasta do zębów Alverde. Kupiłam ją z ciekawości razem z innymi kosmetykami tej marki, nie pamiętam dokładnej ceny. Dobrze się sprawdza, ma delikatny miętowy smak, odświeża usta. Nie przepadam za pastami z fluorem, o czym już nie raz wspominałam. Uszło to mojej uwadze kiedy ją zamawiałam, lubię testować nowe naturalne pasty do zębów. Ta sprawdziła się dobrze, szkoda tylko że nie jest dostępna w Polsce, zazdroszczę dziewczynom które mają dostęp do całej gamy produktów Alverde w drogeriach dm.
Krem do rąk Pat&Rub był niedawno wspomniany na blogu, więc umieszczam tylko zdjęcie. To jeden z lepszych kremów jakie używałam, do tego pięknie pachnie:)
To tyle w tym miesiącu, może Was coś zainteresowało, jeśli tak to piszcie:)
Pozdrawiam:)