Ulubieńcy lipca

Ulubieńcy lipca

Witam!
Na podsumowanie miesiąca przygotowałam ulubieńców .W lipcu chętnie sięgałam po kilka sprawdzonych kosmetyków. Są też nowe odkrycia:)


Na początek woda termalna marki evian, skusiłam się na nią w Super-Pharm, 
kosztowała 9, 99 zł. Świetnie się sprawdza latem, chłodzi i odświeża skórę. Wodę termalną mam zawsze w torebce. Z tej jestem bardzo zadowolona:)
Balsam do ciała Burt's Bees jest przeznaczony dla każdego z wrażliwą skórą, nawet niemowlaków. Ma bardzo delikatny, przyjemny zapach. Nigdy nie miałam balsamu o takiej konsystencji. Jest bardzo kremowa i jednocześnie lekka. Szybko się wchłania, zostawia lekką warstwę ochronną, która się nie klei. Świetny balsam. Szkoda, że kosmetyki Burt's Bees nie są dostępne w Polsce. Balsam jest w 98,79 % naturalny:)


Antybakteryjna pianka do rąk Bentley Organics, to już moje kolejne opakowanie. Więcej na jej temat możecie przeczytać TUTAJ. Dobrze się sprawdza i wystarcza na bardzo długo. To mój ulubiony produkt to dezynfekcji rąk, polecam:) Codziennie przecieram nią też telefon, doskonale się do tego nadaje. 
Jogurtowy krem do twarzy spf 50 marki Korres to jeden z lepszych filtrów jakie używałam. Nie bieli skóry i dobrze się wchłania. Więcej na jego temat znajdziecie TUTAJ.


Krem na noc z Love me Green stosuję od kilku tygodni, dobrze się sprawdza. Pełną recenzję zamieszczą kiedy go wykończę. 
Ekologiczna glinka ghassoul z Ecospa- używam jej 2-3 razy w tygodniu jako maskę do twarzy. Jest bardzo wydajna. Działanie jest widoczne, skóra wyraźnie oczyszczona. Rozrabiam ją z wodą, czasem dodaję trochę oleju. Sprawdza się bardzo dobrze:)
Na koniec nowe odkrycie- regeneracyjne serum do paznokci- REGENERUM. W składzie znajdziemy oleje: makadamia, ze słodkich migdałów, z pestek winogron i rycynowy. Dodatkowo jest wzbogacony witaminami A i E. Dzięki temu serum moje liche paznokcie są mocniejsze, skórki są nawilżone. Cieszę się, że na nie trafiłam. Stosuję je od ponad miesiąca, na pewno kupię kolejne opakowanie. 


To już wszystkie kosmetyki, które chciałam Wam pokazać, chętnie poznam Waszych ulubieńców. Może mi coś polecicie?

Pozdrawiam!

Pompki- wyzwanie zakończone!

Pompki- wyzwanie zakończone!

Witam:)
Pora podsumować moje lipcowe wyzwanie. Przyznaję, że trochę się obawiałam czy podołam. Okazało się, że nie jestem taka słaba jak mi się wydawało:) Pierwsze dni o dziwo nie stanowiły dla mnie problemu. Z każdym kolejnym wysiłkiem było coraz lepiej. Aż w końcu dziś zrobiłam upragnione 20 pompek!!



Przyznam, że pierwsze 12 pompek jest ok, potem zaczyna się walka o każdą kolejną. Żeby wykonywać, że rzetelnie wolę zrobić 2x10. 
Wyzwanie zakończone, ale nie poprzestanę na tym, codziennie będę wykonywać co najmniej 10-12 pompek, może nawet w kilku seriach:)
Po raz kolejny udowodniłam sobie, że potrafię, bardzo mnie to cieszy!
Efekty są rewelacyjne, po miesiącu mam o wiele silniejsze ręce. 
Koniecznie muszę znaleźć kolejne wyzwanie na sierpień.
Ktoś próbował robić pompki? Jak Wam poszło?

Pozdrawiam!!



Korres- Krem do twarzy SPF 50

Korres- Krem do twarzy SPF 50

Witajcie! 
Byłam zabiegana przez kilka dni i nie miałam czasu tu zaglądać, postaram się teraz częściej pisać. Dziś pora na recenzję kremu z wysokim filtrem UV marki Korres.

Korres to Grecka marka naturalnych kosmetyków pielęgnacyjnych, a także kosmetyków do makijażu. Stworzyli pierwszą apteką homeopatyczną w Atenach, teraz wykorzystują swoje doświadczenia i wiedzę na temat naturalnych składników w produkcji kosmetyków.
Miałam okazję używać kilku produktów marki i byłam zadowolona. Krem z wysokim filtrem, latem to dla mnie najważniejszy kosmetyk, byłam bardzo ciekawa jak sobie poradzi.

Krem do twarzy w jogurtem, SPF 50
Krem zapakowany jest w kartonik z grubej tektury, który nadaje się do recyklingu. 
Jest przeznaczony dla osób z wrażliwą skórą, jego skład jest bardzo bogaty. Zawiera tlenek cynku jednak nie bieli skóry, co jest ogromnym plusem. Wśród składników odżywczych możemy odnaleźć między innymi olej jojoba, witaminę E, C oraz miód. Mimo, że w nazwie występuje jogurt, możemy odnaleźć go na samym końcu listy składników. 


Wygodna tubka zawiera 50 ml. kosmetyku. Krem jest dość gęsty, ale dobrze rozprowadza się na skórze i nie zostawia białych śladów. Zapach jest neutralny. Krem dobrze się wchłania, nadaje się pod makijaż. Jest wodoodporny, co dodatkowo ulepsza jego działanie, nie spłynie nam z twarzy wraz z potem. 
Dzięki wielu substancjom odżywczym krem jest treściwy i gęsty. W zupełności zastąpi też krem nawilżający. Skóra po nałożeniu tego filtra wygląda ładnie, jednak  trochę się świeci. Warto użyć pudru matującego, kiedy krem się wchłonie.  
Nie zawiera alkoholu, będzie więc idealny dla osób z wrażliwą i suchą skórą. 


Krem jest wolny od sztucznych substancji zapachowych, olejów mineralnych, sylikonów i wielu innych szkodliwych czy podejrzanych składników...



Jestem zadowolona z tego kremu, świetnie nawilża skórę przez cały dzień. Woda termalna nie jest mi potrzebna kiedy mam go na twarzy. Niestety skóra po aplikacji nie jest matowa, ale mój puder mineralny dobrze współgra z tym kremem.
Polecam go osobom z suchą i wrażliwą skórą. Muszę sprawdzić czy Korres ma też filtry dla innego rodzaju cery, latem wolę sięgać po matujące kosmetyki. Może wiecie co na ten temat?
Krem nie jest tani, TUTAJ znalazłam go za 75,90 zł. Udało mi się go kupić na połowę tej ceny na wyprzedażach w ubiegłym roku, czekał w szafce na swoją kolej :) Zawsze pod koniec lata poluję na takie okazje, może tym razem też mi się poszczęści. 

Stosowałyście kosmetyki marki Korres? 
Jakie filtry stosujecie i polecacie?

Pozdrawiam!


Domowy jogurt owsiany

Domowy jogurt owsiany

Witajcie!
Jakiś czas temu znalazłam ciekawy przepis na blogu Zielona wśród ludzi. Jogurt owsiany wydał mi się świetnym pomysłem na śniadanie, do tego bardzo prostym.
Wystarczy owies, może być w każdej postaci- ziarna, płatki, a nawet mąka owsiana.
Próbowałam zarówno w płatkami i ziarnami. Najbardziej wartościowy i najmniej przetworzony jest ten przygotowany z ziaren.

Przygotowanie  jogurtu jest bardzo proste. Ziarna owsa czy płatki umieszczam w misce (szklanej lub ceramicznej) i zalewam wodą, niewiele ponad poziom ziaren (1-2 cm). Zawsze zostawiam ziarna na całą noc, po tym czasie przelewam wszystko do blendera i miksuję na gładką masę. Następnie odstawiam w ciepłe miejsce i przykrywam. Kolejnego dnia jogurt jest już gotowy, żeby dalej nie kwaśniał wstawiam go do lodówki.
Przy ciepłych temperaturach jeden dzień fermentacji wystarczy, dla mnie jest wystarczająco kwaśny. Zimą prawdopodobnie będzie potrzebował więcej czasu w ciepłym miejscu. 


Nie spodziewałam się takiego kremowego efektu, wyszedł bardzo dobry jogurt! Za pierwszym razem był bardzo gęsty, jak śmietana. Teraz dodaję trochę więcej wody i taka konsystencja bardziej mi odpowiada. 
Od czasu do czasu przygotowuję sobie takie śniadanie. 
Fermentować można każde zboże i na pewno wypróbuję się też inne płatki czy ziarna. 


Najlepiej smakuje z owocami, każdy może dodać to co lubi najbardziej. Na zdjęciu jest wersja z bananem i suszonymi śliwami. 
To bardzo zdrowe i pożywne śniadanie, polecam:)

Jakie śniadania lubicie najbardziej? Robiłyście kiedyś domowy jogurt?

Pozdrawiam!

Urodzinowe rozdanie

Urodzinowe rozdanie

Witam:)
W niedzielę mój blog obchodził drugie urodziny i z tej okazji zapraszam Was na rozdanie. 
Na wygraną mają szansę trzy osoby, w każdym zestawie znajdziecie kosmetyki marki SylvecoSaluterra oraz biżuterię marki By Dziubeka (KLIK). W odnośnikach możecie znaleźć więcej informacji o wszystkich produktach.

I zestaw
Bransoletka By Dziubeka
Krem pod oczy marki Sylveco
Pomadka do ust marki Sylveco
Próbki kremów marki Saluterra


II zestaw
Bransoletka By Dziubeka
Balsam do ciała marki Sylveco
Próbki kremów marki Saluterra


III zestaw
Bransoletka By Dziubeka
Krem do twarzy marki Sylveco
Próbki kremów marki Saluterra



Co trzeba zrobić, żeby wziąć udział w rozdaniu?

1. Trzeba być publicznym obserwatorem mojego bloga.

2. Zostawić komentarz pod tym postem, proszę zaznaczcie, którym zestawem jesteście zainteresowane. 

3. Informacja na swoim blogu o rozdaniu podwaja szansę na wygraną (proszę o link).


Na zgłoszenia czekam do północy 11 sierpnia, wyniki ogłoszę kolejnego dnia.

Zapraszam do udziału i życzę powodzenia!

Pozdrawiam!

Bransoletki By Dziubeka

Bransoletki By Dziubeka

Witam:)
Bardzo dziękuję za ciepłe komentarze pod wczorajszym postem! 
Odebrałam dziś przesyłkę z biżuterią dla Was, jutro planuję ogłosić rozdanie. Muszę tylko zestawić je z resztą upominków i zrobić zdjęcia.
Do wyboru będą trzy bransoletki marki By Dziubeka. Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu. Biżuteria jest w różnym stylu, żeby każda z Was mogła wybrać coś dla siebie. 




W powiększeniu możecie je zobaczyć także tutu i tu.
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam nosić bransoletki:)
Zapraszam jutro na rozdanie!

Pozdrawiam!



Drugie urodziny

Drugie urodziny

Witam serdecznie!

Dwa lata temu, kiedy zostawiłam tu pierwszy wpis, nie wiedziałam czy ktoś w ogóle zaglądnie na mojego bloga. Wyczekiwałam na pierwsze wejścia i komentarze...cieszę się, że ciągle mnie odwiedzacie:) Jestem mile zaskoczona, że blog tak się rozwinął i ciągle przybywa obserwujących. Zżyłam się w Wami, z wieloma obserwatorkami mam stały kontakt, kilka osób udało mi się spotkać na żywo.

Blog stał się bardzo fajną częścią mojego życia, sprawia mi dużo radości:) Bardzo dziękuję Wam za to, że czytacie i komentujecie moje posty. Sprawdzacie przepisy na kosmetyki i te kulinarne, którymi się dzielę, przesyłacie swoje przemyślenia. Dziękuję, że znajdujecie na to czas. Bez Was ten blog nie miałby sensu. 

Na liczniku liczba wyświetleń wskazuje 229 601.  269 postów i 5548 komentarzy.
Dziękuję! 
Jesteście moim ogromnym wsparciem i inspiracją. Pomagacie coraz bardziej uwierzyc w siebie. 

Wasza Ekocentryczka


Marzy mi się taki surowy tort :) 

http://www.mynewroots.org/site/2011/01/raw-cashew-dreamcake-2/


PS
Szykuję dla Was urodzinowe rozdanie, szegóły pojawią się w tym tygoniu:)


Pozdrawiam!


Szczotkowanie ciała na sucho

Szczotkowanie ciała na sucho

Szczotkowanie ciała na sucho to najlepszy zabieg detoksykujący, jaki możemy sobie zafundować. Jest bardzo skuteczny, efekty są rewelacyjne. Poprawia wygląd skóry i korzystnie wpływa na zdrowie. 

Taki zabieg towarzyszy mi od dawna, ale przed wakacjami starałam się wykonywać taki masaż częściej. Nawet dwa razy dziennie.
Zaczynam zazwyczaj rano, nic tak nie pobudza jak masaż ostrą szczotką. To jedyny zabieg do którego bardzo się przykładam od kilku miesięcy i nie mam zamiaru tego zmieniać:)



Szczotkowanie na sucho ma wiele zalet:

- pobudza krążenie, skóra po masażu jest widocznie przekrwiona, dzięki temu lepiej wygląda i jest bardziej elastyczna,

- usuwa toksyny z organizmu, 

- usuwa martwy naskórek, 

- pomaga zwalczyć problem wrastających włosków po depilacji,

- pomaga w walce z cellulitem,

- pomaga zmniejszyć obrzęki na nogach,

- poprawia odżywienie tkanek,

- taki masaż rozszerza pory poprzez zwiększoną ciepłotę ciała, dzięki temu zwiększa się dopływ powietrza do skóry. 

Tak przygotowana jest gotowa do szybkiego wprowadzenia substancji odżywczych czy leczniczych. Wszystkie kosmetyki, które nałożymy na wyszczotkowaną skórę zadziałają o wiele szybciej i skuteczniej. 



Używam trzech szczotek, jedna jest z Rossmana na długiej rączce, druga to prosta ostra szczotka, bez uchwytu, ale na szczęście jest bardzo wygodna. Ostatnia pochodzi w Body Shopu. Ma trochę dłuższe włosie, jest ostra, ale daje też uczucie masażu, bardzo przyjemna w użyciu.
Krótsze włosie drapie o wiele mocniej, jak w przypadku szczotki z Rossmana. Dobrze sprawdza się w masażu pleców, to mój najnowszy nabytek. 
Nie była droga, kosztowała 14 zł.




Najlepiej szczotkować skórę rano, taki ostry masaż świetnie pobudza i daję energię na cały dzień. Jest też dobrym zabiegiem dla osób trenujących, dzięki lepszemu ukrwieniu rozluźnia napięte mięśnie. 
Z czasem uzależnia, bardzo polecam Wam spróbować:) Wystarczy szczotka i trochę chęci. Szczotka kosztuje kilkanaście złotych, jest to jedyny wydatek, nie potrzebujemy nic więcej. 
Jeśli nie mamy czasu rano, można oczywiście zrobić go później, najlepiej przed prysznicem czy kąpielą. 

Masaż zaczynam od palców stóp, podeszwy i masuję w kierunku kostek. Następnie przechodzę do łydek, kolan, ud i pośladków. Jeśli macie problemy z cellulitem warto poświęcić więcej czasu tym partiom ciała.
Każdy masaż wykonujemy w kierunku serca. 

Po wyszczotkowaniu obu nóg i pośladków, przechodzę na brzuch. Tutaj masaż wykonuję okrężnymi ruchami wokół pępka.
Następnie masuję dłonie, przedramiona i ramiona. 
Szczotką z długą rączką masuję plecy, zaczynając od dołu ku górze. 
Nie szczotkuję dekoltu, skóra jest tak delikatna i nie potrzebuje takiego mocnego masażu. 

Trzeba uważać na znamiona i pieprzyki, łatwo można je uszkodzić ostrą szczotką.
Masaż powinien być wykonywany w wolnym tempie, kolistymi ruchami. 
Taki masaż warto wykonywać dwukrotnie. Jednokrotny masaż całego ciała powinien zająć nie więcej niż 3-5 minut. Warto znaleźć tyle czasu w ciągu dnia:)

Najlepszy efekt osiągniemy biorąc kąpiel po masażu, a następnie jak radzi Ajurweda nasmarować ciało olejek sezamowym. To wzmacnia działanie oczyszczające szczotkowania.

Warto zwrócić uwagę na to, żeby masaż wykonywać równomiernie po obu stronach ciała. 

Zachęcam do szczotkowania, po kilku dniach regularnego masażu można zauważyć pierwsze efekty detoksu skóry. Nawet jeśli odczucia będą nieprzyjemne nie przerywajcie szczotkowania, nie pożałujecie:) Efektem takiego detoksu mogą być między innymi wypryski bądź podrażnienia skóry. 
Po jakimś czasie skóra będzie gładsza, jędrniejsza, nabiera też zdrowego koloru. Poprawia się też samopoczucie:)
Zniechęcać może też nowa, ostra szczotka. Przy pierwszych masażach może Was podrapać, po kilku użyciach nie powinna być już taka szorstka. Na początku radzę masować się łagodniej, stopniowo zwiększając siłę.

Do usprawnienia pracy układu limfatycznego potrzeba 3 miesięcy codziennego szczotkowania, potem można kontynuować masaż 2-3 razy w tygodniu. Mimo to ja wolę sięgać po szczotkę codziennie, chyba że naprawdę nie mam na to czasu. 
Dzięki temu zyskuje nasze ciało i samopoczucie. Ciało zostaje całkowicie odświeżone i napełnione energią. Polecam jeśli jeszcze nie próbowałyście!

Pozdrawiam:)

Yves Rocher- peeling do stóp

Yves Rocher- peeling do stóp

O stopy warto dbać przez cały rok, ale nie każdy przykłada się do pielęgnacji kiedy nosimy ciężkie i zabudowane buty. Odkrywamy stopy w ciepłe dni i wtedy chcemy pokazać piękne i zadbane stopy..czasem budzimy się w ostatniej chwili. Wtedy łapiemy się wszystkich możliwych sposobów, żeby pozbyć się twardej, szorstkiej skóry. 

Mam tarkę do stóp i dobrze się sprawdza. Od czasu do czasu sięgam po peeling do stóp, ten z Yves Rocher jest zdecydowanie najlepszy ze wszystkich jaki używałam do tej pory.

Peeling złuszczający do stóp z Yves Rocher do suchych stóp. Usuwa martwy naskórek oraz stwardnienia. Wygładza i zmiękcza skórę. Peeling zawiera drobinki pumeksu 100% naturalnego i puder z pestek moreli.


Moim zdaniem peeling jest bardzo skuteczny i warto go kupić. 
Opakowanie jest niewielkie- 50 ml. Tubka w sam raz do letniej kosmetyczki. Opakowanie jest ładne, tubka przezroczysta, więc widać ile kosmetyku jeszcze zostało. 

Kosmetyk pachnie lawendą, co dodatkowo skusiło mnie do zakupu:) Lawenda pachnie jak zerwana prosto w grządki, nie jest to chemiczny zapach. 
Na pewno nie poradzi sobie z całkowicie zaniedbanymi stopami, ale jeśli regularnie używamy tarki i chcemy ulepszyć efekt, peeling radzi sobie bardzo dobrze. 


W tubce znajdziemy ostre ziarenka, jedne małe inne trochę większe. Jest dość rzadki i łatwo rozprowadza się na skórze.  
Stosuję go 1-2 razy w tygodniu. Po peelingu i dłuższym masażu stopy są miękkie i odświeżone. Wystarcza na około miesiąc regularnego stosowania. 
Kosztuje 19,99 zł, jednak w promocji zapłaciłam za niego 13,90 zł. Warto czekać na obniżki, które w Yves Rocher są dosyć często.
Bardzo go lubię i na pewno kupię ponownie.


Zdecydowanie polecam Wam ten produkt, sprawia że skóra stóp wygląda niemal idealnie. Radzi sobie też ze skórami, po jego użyciu krem jest zbędny. To mój zdecydowany faworyt jeśli chodzi o pielęgnację stóp. 
Próbowałyście go już?  Jakie są Wasze sposoby na zadbane stopy?

Pozdrawiam!

Do poczytania...

Do poczytania...

Witam:)
Na wakacje chętnie zabieram książki, mam w planie przeczytać ich sporo, zaczynam od kilku pozycji, których od dawna jestem ciekawa.
Na początek Beata Pawlikowska i jej najnowsza książka "Księga kodów podświadomości", dodatkowo jedno z moich ulubionych czasopism- Sens.



Na początek obok łóżka wylądowały cztery książki, większość z nich dostałam niedawno na urodziny:) W czasie sesji nie miałam czasu do nich zaglądnąć, cieszę się, że teraz mam więcej czasu.
Mam nadzieję, że szybko się z nimi uwinę, bo już mam na oku kolejne pozycje.


Jakie książki lubicie najbardziej? Może coś polecicie? 

Pozdrawiam!


Wyniki rozdania:)

Witam serdecznie!
Przyszedł czas na ogłoszenie wyników rozdania. Do wygrania były kosmetyki do włosów marki Skin Blossom.

Wylosowałam dwie osoby:

Zosia Jot

Iza Star

Gratuluję!
Proszę o kontakt: ekocentryczkablog@gmail.com

Dziękuję wszystkim za udział! 
Niebawem kolejne rozdanie urodzinowe, zapraszam do śledzenia bloga w najbliższym czasie!

Miłego wieczoru!
Letni niezbędnik

Letni niezbędnik

Letnie kosmetyczka wcale nie musi być sporych rozmiarów. Na krótkie wyjazdy biorę jedynie niezbędne rzeczy, najchętniej w mniejszych opakowaniach.


Kremem, który zawsze pakuję w pierwszej kolejności jest ten z wysokim filtrem, teraz używam kremu greckiej marki Korres. Świetnie się sprawdza, za jakiś czas napiszę o nim więcej. 
Przydatna jest też pianka antybakteryjna do rąk Bentley Ogranic, pisałam już o niej TUTAJ.
Woda termalna Jonzac w mniejszym opakowaniu, sprawdza się idealnie, zawsze mam ją w torebce, recenzję znajdziecie TU.
Ałun stosuję jako dezodorant, a także jako przyspieszacz gojenia wszelkich ran, oparzeń czy ukąszeń. 
Warto zabrać też masło shea lub inne masło, w tym roku wykorzystam masło shea marki L'occitane, w małym opakowaniu. Zabiorę także ukochany waniliowy balsam Figs& Rouge, który jest wielozadaniowy. Dobry jako balsam do ust, a nawet jako krem do twarzy, ukoi przesuszoną skórę. Dobrze nawilża, a małe pudełeczko można mieć zawsze przy sobie.
Krem do rąk w mniejszym opakowaniu, tym razem marki AAeco, który dostałam kiedyś jako gratis przy zakupach.
Do tego pomadka w filtrem spf 30 wyszukana w TKmaxx.


Idealnie sprawdzają się próbki, mam ich całkiem sporo: kremy balsamy, szampony, odżywki, podkłady, żele w mycia twarzy i maseczki. Może znajdę jakiś fajny produkt i zdecyduję się na pełnowymiarowe opakowanie. 


Na wakacjach makijaż ograniczam do minimum, najchętniej podkreślam tylko oczy. Do tego służy mi kolejne opakowanie maskary Dr. Hauchka oraz kredka do oczu Lily Lolo.
Maskara nie jest wodoodporna, mimo to jest trwała jak na naturalny tusz. Zdecydowanie najlepsza ze wszystkich, które stosowałam do tej pory.


Ostatni niezbędnik do okulary przeciwsłoneczne. Nie ruszam się bez nich z domu, moje oczy są bardzo wrażliwe na słońce. Krem z filtrem do ciała zabieram w dużym opakowaniu. Nie nakładam go codziennie na całe ciało, tylko kiedy spędzam na zewnątrz dużo czasu w słońcu. Nie zdarza się to bardzo często. Ten sprawdza się dobrze.



Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam. Staram się nie zabierać wielu kosmetyków.
Jeśli macie jakieś inne niezbędne produkty chętnie je poznam:)

Szukam dobrego kremu BB, może polecicie mi jakieś produkt? Najlepiej z wysokim filtrem. Mam ochotę na azjatycki krem BB, podobno nie mają sobie równych.
Czekam na Wasze propozycje:)

Losowanie kosmetyków do włosów marki Skin Blossom już jutro, na zgłoszenia macie jeszcze czas do północy. Zapraszam:) Wszystkie informacje znajdziecie TUTAJ.



Pozdrawiam!

Machina Organika

Machina Organika

MACHINA ORGANIKA to jedno z moich ulubionych miejsc we Wrocławiu. Restauracja znajduje się blisko rynku. Nie znalazłam innego godnego polecenia miejsca z dobrym wegańskim jedzeniem. 
W Machinie mamy do dyspozycji 3 poziomy, każdy ma trochę inny klimat. Z zewnątrz niebieska fasada i zioła w doniczkach kojarzą mi się w Prowansją, na pewno zwracają uwagę i zachęcają do odwiedzenia tego miejsca.

Restauracja serwuje dania wegańskie i witariańskie. Nie znajdziemy tradycyjnego, drukowanego menu. Wszystko zapisane jest kredą na tablicy. 
Menu w Machinie zmienia się codziennie. Można je śledzić na facebookuPoza kilkoma stałymi pozycjami, każdego dnia podawana jest inna zupa i danie dnia. 

Serwowane jedzenie jest świeże, sezonowe i organiczne. Porcje są spore, na pewno nie wyjdziecie głodni.
Przeglądając zdjęcia w telefonie zobaczyłam, że mam kilka potraw z Machiny, postanowiłam zrobić ten post, może ktoś będzie szukał fajnego miejsca we Wrocławiu w czasie wakacji. 


Zupa z cukinii i rzodkiewki, ze świeżą kolendrą.


Makaron ryżowy z sałatą i mnóstwem warzyw, podawany z sosem z nerkowców. (Makaronu nie widać, jest gdzieś pod sałatą).


Makaron szpinakowy z bobem, rukolą, fasolką szparagową i sałatą.


Naleśniki lniano- bananowe, podawane z musem z nerkowców. Ostatnio były w ofercie chyba codziennie. Bardzo mi smakowały, mogą zastąpić deser. Jeden był z nadzieniem czekoladowym, drugi z kokosowym. Podawane są z owocami. Pycha! 


Tarta awokado-kakao, bardzo dobra i sycąca. Do wyboru jest jeszcze sernik z nerkowców.


Nie jest to oczywiście mój jeden obiad:) Zdjęcia robiłam w czasie kilku wizyt w ostatnim czasie. Do tej pory nie zaglądałam tam bardzo często, mam zamiar jadać tam znacznie częściej :) 
Więcej zdjęć z tego miejsca możecie obejrzeć TUTAJ

Macie swoje ulubione knajpki? Wybieracie te ze zdrowym jedzeniem? 

Pozdrawiam:)

Relaksujący olejek do masażu- Love me Green

Relaksujący olejek do masażu- Love me Green

Witajcie! Dziś recenzja olejku do masażu, który dostałam niedawno w przesyłce do marki Love me Green. Olejek znajduje się w małej, poręcznej plastikowej buteleczce. Dozownik jest wygodny, można bez problemu wydobyć tyle olejku ile potrzeba. Bardzo podoba mi się szata graficzna kosmetyków tej marki.
Od producenta: Aby zaspokoić wszelkie potrzeby skóry powstał organiczny olejek do masażu wzbogacony w olej arganowy. Stosowanie tego produktu daje uczucie komfortu i odprężenia. Skóra jest głęboko odżywiona, a świeży i subtelny zapach odpręża ciało i zmysły. Ekstrakt z kwiatów plumerii  łagodzi stres poprzez swoje działanie kojące oraz  relaksujące nerwy i mięśnie ciała.
Marka Love me Green to :
  • 100%  kosmetyki naturalne na bazie wyłącznie      roślinnych składników aktywnych jak olejki i wyciągi roślinne.
  • 100%  opracowane i wyprodukowane we Francji
  • 100%   zapachy na bazie wyciągów roślinnych
  • 100%  konserwantów akceptowanych przez ECOCERT
  • 100%  bez Izopropyl Palmitate
  • 100%  bez parabenów
  • 100%  bez silikonów, pochodnych olei      mineralnych z przemysłu petrochemicznego,
  • 100%  bez Phenoxyethanol
  • 100%  bez EDTA
Kosmetyki Love me Green nie są testowane na zwierzętach.


SKŁADNIKI AKTYWNE:




Olejek ma przyjemny zapach, bardzo ciepły i otulający. Używam go z przyjemnością. 
Jest bardzo uniwersalny, nadaje się zarówno do masażu, jak i do natłuszczania całego ciała. Na twarzy również dobrze sobie poradził, szybko się wchłania, skóra był dobrze nawilżona, nie tylko natłuszczona. Olejek nie jest bardzo tłusty, konsystencje jest trochę rzadsza niż w przypadku większości olejów.
Nakładałam go także na lekko wilgotne włosy po umyciu. Efekt był zadowalający, włosy miękkie i błyszczące. 

Zdarza mi się używać go jako perfumy, zapach jest lekki i sprawdza się w ciepłe dni.
Więcej informacji na temat olejku można znaleźć TUTAJ.
Poważnym minusem jest cena, cena za 100 ml to 69,90 zł. Sporo, jak na olejek do masażu. Szkoda też, że marka nie ma certyfikatu ekologicznego. Za tą cenę można już dostać wiele świetnych olejków eko z certyfikatem, często w większych buteleczkach. 
Testuję jeszcze krem na noc Love me Green, recenzja pojawi się pewni dopiero kiedy go wykończę.

Stosowałyście kosmetyki tej marki? Co o nich sądzicie?

Pozdrawiam!

Letnia sałatka:)

Letnia sałatka:)

Przypadkiem zrobiłam bardzo dobrą sałatkę:) Nie miałam pomysłu na sos, pod ręką był mus z truskawek i postanowiłam go wykorzystać. Wyszło świetnie! Coraz częściej robię owocowo warzywne dressingi, wychodzą smacznie:)


W sałatce jest:

sałata lodowa

1/2 awokado

2 pomidory

1 duża brzoskwinia

seler naciowy

Wszystko polane szklanką zblendowanych truskawek, pycha!

A jakie są Wasze ulubione dressingi do sałatek? 

Pozdrawiam!





PEGi- dlaczego ich unikać?

PEGi- dlaczego ich unikać?

Dawno nie zamieszczałam posta z serii szkodliwe składniki kosmetyków, dziś pora na często spotykany w składzie kosmetyków skrót PEG.
Są to mieszaniny związków chemicznych, w ich skład wchodzą między innymi glikol propylenowy i glikol polietylenowy. Polietylen używany jest w produkcji między innymi folii, rur, żyłek wędkarskich, pojemników, nart, żagli, zmywaczy do paznokci i kosmetyków. 

PEGi są szeroko stosowane w produkcji kosmetyków. Pełnią w nich rolę, emulgatorów, rozpuszczalników, a także środków zwiększających lepkość. 
Umożliwiają połączenie substancji wodnych z oleistymi. Dzięki nim niektóre kosmetyki mają gładką i jednolitą konsystencję. 

Są szkodliwe, ponieważ do ich produkcji wykorzystuje się szkodliwy, trujący gaz- tlenek etylenu. Jego cząstki mogą przedostawać się do kosmetyków. Może nawet uszkadzać komórki, przypisuje się im również działanie rakotwórcze. 
Ponadto mogą zatykać pory, wywoływać stan zapalny, pokrzywkę, świąd czy głębokie pękanie naskórka. 
Sztuczne emulgatory osłabiają naturalną barierę lipidową skóry, skóra staje się przez to bardziej podatna na szkodliwe substancje docierające z zewnątrz. 



Szczególnie powinny ich unikać kobiety w ciąży, niestety można znaleźć te składniki w kosmetykach przeznaczonych dla matek, a nawet niemowląt!

Jakich oznaczeń unikać w kosmetykach? 
Mogą być opisane jako PEG lub PPG, także z różnymi przyrostkami. 
Występują także pod innymi nazwami: glikol polietylenoglikol, poliglikol oksyetylenowy, polioksyetlenoglikol, makrogol, carbowax, polyethylene glikol, polyethylene oxide, PEO.

Ze względu na ich szkodliwość organizacje przyznające ceretyfikaty ekologiczne- EcoCert, BDHI, Soil Association, Bio Charte Cosmebio oraz  ICEA wprowadziły całkowity zakaz stosowanie emulgatorów PEG. 

Istnieją naturalne emulgatory stosowane w certyfikowanych i niektórych naturalnych kosmetykach. Występują najczęściej pod nazwami:
Lanolil Alcohol, Cetearyl Alcohol, Lanolin, Cera Alba, Lecytyna, Wosk Pszczeli, Guar Gum, Xanthan Gum.

Warto dokładnie czytać składy kosmetyków i unikać tego typu szkodliwych składników. 
Więcej na temat toksycznych składników w kosmetykach znajdziecie TUTAJ.


Pozdrawiam serdecznie:) 

Copyright © 2016 Ekocentryczka , Blogger