Ulubieńcy sierpnia
Witam:)
Czas na podsumowanie miesiąca, tym razem mam do przedstawienia sporo kosmetyków, większość z nich stosowałam po raz pierwszy. Jeśli jesteście ciekawe zapraszam do zapoznania się z nimi:)
Na początek nowe odkrycie krem wodny It's skin z witaminą C, koleżanka przywiozła mi go z podróży. Często sięgam po kosmetyki z witaminą C, jednak ciężko dostać skuteczny krem, bo witamina C jest bardzo niestabilna. W większości kosmetyków ulega rozpadowi i występuje jedynie w nazwie. Ten krem jest rewelacyjny, delikatnie złuszcza i pobudza skórę do regeneracji. Już po kilku dniach używania skóra wygląda o wiele lepiej, jest rozświetlona. Stosuję go rano pod krem, potem nakładam krem z wysokim filtrem. Szkoda, że nie jest łatwo dostępny w Polce, na razie nie zaobserwowałam więcej wad. Bardziej szczegółowa recenzja na pewno jeszcze się pojawi.
Krem do twarzy marki Balance Me, trochę mnie rozczarował. Nawilżał skórę dobrze, ale na krótko. Bardzo podobał mi się zapach, to jednak za mało. Skład jest bogaty, a mimo to krem jest lekki i szybko się wchłania. Niestety nie był dla mnie dobry. W przeciwieństwie krem pod oczy tej samej marki, świetnie nawilżał skórę. Byłam z niego bardzo zadowolona:)
Olej tamanu marki Paese kupiłam, bo chciałam pozbyć się kilku blizn po ukąszeniach owadów. To jedyny znany mi olej, który radzi sobie ze świeżymi bliznami i wszelkimi zmianami skórnymi. To był dobry zakup. Wygodny aplikator w pipetką ułatwia dozowanie. Niebawem napiszę o nim więcej.
Różany krem do mycia ciała marki Weleda miałam okazję używać tylko kilka razy, ale postaram się kupić gdzieś pełnowymiarowe opakowanie. Pięknie pachnie i nie wysusza skóry. Kremowa konsystencja bardzo mi odpowiada.
Pomadkę do ust z Alterry mam zawsze przy sobie, dobrze nawilża usta.
Czas na podsumowanie miesiąca, tym razem mam do przedstawienia sporo kosmetyków, większość z nich stosowałam po raz pierwszy. Jeśli jesteście ciekawe zapraszam do zapoznania się z nimi:)
Na początek nowe odkrycie krem wodny It's skin z witaminą C, koleżanka przywiozła mi go z podróży. Często sięgam po kosmetyki z witaminą C, jednak ciężko dostać skuteczny krem, bo witamina C jest bardzo niestabilna. W większości kosmetyków ulega rozpadowi i występuje jedynie w nazwie. Ten krem jest rewelacyjny, delikatnie złuszcza i pobudza skórę do regeneracji. Już po kilku dniach używania skóra wygląda o wiele lepiej, jest rozświetlona. Stosuję go rano pod krem, potem nakładam krem z wysokim filtrem. Szkoda, że nie jest łatwo dostępny w Polce, na razie nie zaobserwowałam więcej wad. Bardziej szczegółowa recenzja na pewno jeszcze się pojawi.
Krem do twarzy marki Balance Me, trochę mnie rozczarował. Nawilżał skórę dobrze, ale na krótko. Bardzo podobał mi się zapach, to jednak za mało. Skład jest bogaty, a mimo to krem jest lekki i szybko się wchłania. Niestety nie był dla mnie dobry. W przeciwieństwie krem pod oczy tej samej marki, świetnie nawilżał skórę. Byłam z niego bardzo zadowolona:)
Olej tamanu marki Paese kupiłam, bo chciałam pozbyć się kilku blizn po ukąszeniach owadów. To jedyny znany mi olej, który radzi sobie ze świeżymi bliznami i wszelkimi zmianami skórnymi. To był dobry zakup. Wygodny aplikator w pipetką ułatwia dozowanie. Niebawem napiszę o nim więcej.
Różany krem do mycia ciała marki Weleda miałam okazję używać tylko kilka razy, ale postaram się kupić gdzieś pełnowymiarowe opakowanie. Pięknie pachnie i nie wysusza skóry. Kremowa konsystencja bardzo mi odpowiada.
Pomadkę do ust z Alterry mam zawsze przy sobie, dobrze nawilża usta.
Będąc w domu używałam odżywki do włosów mojej mamy. Jedwabista odżywka z wyciągiem z owsa Yves Rocher dobrze się u mnie sprawdziła:) Nie obciąża włosów, po wysuszeniu moje włosy są gładkie i nawilżone. Kupię ją jeszcze na pewno.
Pasta do zębów marki Tołpa także okazała się dobrym zakupem. Jest przyjemna w smaku i nie zawiera fluoru. Kosztowałam niecałe 10 zł. Już kupiłam kolejne opakowanie, jest tańsza od past, które ostatnio stosowałam.
W sierpniu kiedy upały nie były już tak męczące sięgnęłam po minerały z Everyday Minerals, które planowałam przetestować od kilku miesięcy.
Bardzo polubiłam puder bambusowy, dobrze matowił skórę, ale nie był to tępy mat.
Natural lucent powder i Viki's radiant creation dzięki mieniącym drobinkom świetnie sprawdziły się w roli rozświetlacza.
Róż raw sugar jest brązowy i bardzo ciemny, trzeba uważać z jego aplikacją. Dodatkowo się mieni, dobrze wygląda na powiekach.
Soft Bronzer jest jasny i matowy. Przy mojej karnacji okazał się prawie niewidoczny, muszę go komuś sprezentować.
Bouquet to bardzo delikatny i stonowany róż, bardzo dobrze sprawdza się w codziennym makijażu.
To już wszystkie kosmetyki, które chciałam Wam przedstawić. Stosowałyście któryś z nich? Jeśli tak to jak się sprawdził?
Jakie ciekawe kosmetyki odkryłyście w tym miesiącu?
Pozdrawiam!