Miesiąc temu zapomniałam o ulubieńcach i teraz nadrabiam. Trochę się ich nazbierało, na początek Sylveco- rumiankowy żel do twarzy dobrze się sprawdza, na pewno wypróbuje też wersji z tymiankiem. Lekki krem rokitnikowy także mi odpowiada. Nadaje się pod makijaż i w okolice oczu, dobrze nawilża i nie podrażnia.
Masło shea nakładałam w zimniejsze dni na twarz, końcówki włosów i dłonie. Niezastąpiony kosmetyk:) Podobnie jak glinka ghassoul, jedna z moich ulubionych masek.
W styczniu zdecydowałam się na tonik mleczny z Biochemii Urody z kwasami AHA 8%. Tonik ten zwiera kwas alfa-hydroksylowy w postaci kwasu mlekowego oraz inne składniki o właściwościach nawilżających. Działa przede wszystkim działać złuszczająco i silnie nawilżająco. Działanie złuszczające jest w tym przypadku delikatne, stopniowe, dzięki niewielkiemu, 8% stężeniu kwasu mlekowego.
Po dwóch miesiącach skóra jet rozjaśniona, złuszczanie jest skuteczne. Skóra jest rzeczywiście lepiej nawilżona. Widzę wiele dobroczynnych skutków, o których napiszę więcej za jakiś czas, po dłuższym stosowaniu.
Olej tamanu- TUTAJ przeczytacie o nim więcej.
Masło do ciała Pat&Rab z serii żurawina- cytryna jest świetne:) Dobrze nawilża i do tego ten zapach. Dla mnie super. Podobnie jak peeling cynamonowy marki Clochee, o którym już pisałam- KLIK.
Na koniec suchy szampon z Isany, który mi poleciłyście. Rzeczywiście dobrze się sprawdza, wiosną pewnie nie będę po niego sięgać tak często, ale zimą był bardzo potrzebny. Kosztował 5,99 zł:)
Olej arganowy nakładam na noc i dodaję do glinek. Bardzo lubię ten olej.
Używałyście któregoś z tych kosmetyków? Jak się sprawdziły?
Chętnie poznam Waszych ulubieńców:)
Pozdrawiam:)