Zdrowe odżywianie

poniedziałek, 30 marca 2015

Chrzan- polski superfoods

Cześć!


Chrzan dziś kupowany jest głównie z słoiczku. Od dawna szukam takiego z dobrym składem, ale bez mleka jeszcze nie znalazłam. Dlatego kupuję i ucieram świeży korzeń, bo lubię jego ostry smak. Dawniej chrzan był cenioną rośliną i naturalnym antybiotykiem. Obecnie potwierdzono jego właściwości antywirusowe, bakteriobójcze, grzybobójcze, a także wykrztuśne i antynowotworowe. Jest łatwo dostępny i warto mieć go w kuchni. 

Chrzan pospolity to wieloletnia bylina z rodziny kapustowatych. Jest bardzo odporna na siarczysty mróz i susze. Roślina może przeżyć nawet kilkadziesiąt lat. Chrzan zawiera składniki mineralne- potas, wapń, fosfor, magnez, żelazo, mangan, sód, cynk, siarkę, fosfor, a także  błonnik oraz witaminy, głównie A, B, B1, B2, C, E. Jest warzywem mało kalorycznym w 100g ma tylko 70 kalorii. 



Często zachwycamy się superfoods (super żywnością) z drugiego końca świata i nie doceniamy tego co mamy pod ręką. Chrzan został dokładnie przebadany przez naukowców i potwierdzono jego właściwości zdrowotne. Wbrew pozorom nie jest znany tylko u nas, jest popularny w bardzo wielu krajach. Wykorzystuje się go do celów spożywczych, leczniczych, a także konserwujących.

Liście chrzanu służyły dawniej do zabezpieczania żywności przez szybkim psuciem. Owijano nimi chleb i mięso, dzięki temu zachowywały świeżość, za sprawą zawartych w liściach glikozydów siarkocyjanowych, które niszczą wirusy, bakterie i grzyby. 
Chrzan ma dużą zawartość witaminy C, dzięki czemu zwiększa odporność organizmu. To nie jedyna jego zaleta, jest lekarstwem na wiele dolegliwości:
  •  niszczy wolne rodniki,
  •  łagodzi objawy przeziębienia (katar, zapalenie zatok),
  •  ma na działanie odkażające i rozgrzewające,
  •  zapobiega i łagodzi objawy infekcji,
  •  rozrzedza krew i usprawnia jej krążenie,
  •  pobudza przemianę materii i wspomaga odchudzanie,
  •  obniża poziom cholesterolu,
  •  działa moczopędnie i jest  zalecany w leczeniu kamicy nerkowej,
  •  wspomaga leczenie anemii,
  •  odkwasza organizm,
  •  oczyszcza z toksyn,
  •  zapobiega osteoporozie,
  •  łagodzi bóle reumatyczne,
  •  przeciwdziała zaparciom,
  •  odkaża jamę ustną i zapobiega paradontozie.

      W wielu krajach chrzan uznawany jest za lek. Warto stosować go w swojej kuchni. Świeży chrzan jest łatwo dostępny, jego korzeń powinien być jędrny, twardy i mieć wyraźny zapach. Można używać  go jako przyprawę, dobrze komponuje się z ziemniakami, burakami i jabłkami. Jest dobrym dodatkiem do zup, sałatek, surówek i kanapek. Jest ostry i trzeba uważać z jego ilością.

Surowy, świeżo starty chrzan jest najzdrowszy, ale w takiej postaci zjemy go niewiele. 
Polecam kilka przepisów:

Chrzanowa pasta z fasoliklik,

Zupa z zielonego groszku z wasabi, ale robię ją z chrzanem- klik,

Krem z kalafiora z makiem i chrzanem-klik ,

Zupa ziemniaczano- jabłkowa z chrzanemklik,

Chrzanowy krem z groszku i kalarepyklik


Lubicie chrzan? Może polecicie jakieś inne przepisy?

Pozdrawiam!

niedziela, 29 marca 2015

Podsumowanie tygodnia

Cześć!


Wiosna pełną parą:) Po deszczowym weekendzie pojawi się pewnie jeszcze więcej kwiatów. Miałam pracowity i zabiegany tydzień, ale taki widok mnie zachwycił i musiałam zrobić zdjęcie:)



Eksperymentalne curry z ciecierzycą, burakami i mleczkiem kokosowym- wyszło pysznie:)



Przesyłka od Uzdrowiska Rabka, masło antycellulitowe i peeling do ciała. Już zaczęłam testowanie, może próbowałyście?


Nawet nie wiedziałam, że we Wrocławiu trwa właśnie Eko jarmark. Zaciekawiło mnie stoisko marki Trawiaste. Surowe, wegańskie kosmetyki, wcześniej o nich nie słyszałam. Nie miałam za wiele czasu, ale mam nadzieję, że uda mi się jeszcze wrócić. Mają też stroną internetową- klik


Kupiłam żel do mycia zębów z popiołem, glinką i czarnym pieprzem. Używam go od kilku dni i jestem bardzo zadowolona. 25 zł za 100 ml to całkiem dobra cena. Myślę, że wystarczy mi na bardzo długo. Znacie tą markę? 


Zapasy z helfów tym razem dla mojej mamy, nie wypatrzyłam nic dla siebie.


Wielkanocne wystawy, już nie mogę się doczekać kiedy pojadę do domu na Święta:)



Przypominam o rozdaniu- KLIK, do piątku jest jeszcze czas na zgłoszenia. Powodzenia:)


Butelki z logo Ekocentryczka są teraz w promocji, jeśli ktoś ma na nić ochotę- KLIK:)


Udanego tygodnia!

piątek, 27 marca 2015

Antybakteryjny żel do dłoni- DIY

Cześć!

Żel antybakteryjny lubię mieć pod ręką, jednak z sklepach znajdziemy mnóstwo kolorowych, chemicznych preparatów na bazie alkoholu. Nie znalazłam wśród nich nic dla siebie. Lubię piankę antybakteryjna z Bentley Organics- KLIK, niestety nie jest łatwo dostępna i dość droga.
Długo kombinowałam i udało mi się zrobić coś skutecznego, co dobrze odświeża ręce. Wykorzystałam właściwości antybakteryjne olejków eterycznych. Nie jest to silnie dezynfekujący żel, którego można użyć po wizycie w szpitalu, ale na co dzień dobrze się sprawdza:)



Wybrałam cztery olejki eteryczne:
Pomarańczowy- antyseptyczny, pełen antyoksydantów, dodatkowo pięknie pachnie:)
Lawendowy- antybakteryjny, antywirusowy,
Goździkowy- antybakteryjny,
Cynamonowy- antybakteryjny, antygrzybiczny.

Olejki zmieszałam z żelem aloesowym, można go znaleźć w wielu sklepach zielarskich i tych z półproduktami, np. tutaj. Nie jest drogi i ma wiele zastosowań. 


Właściwości aloesu:

  • silnie nawilża skórę,
  • chroni i odbudowuje naskórek, również jego głębsze warstwy,
  • odbudowuje  Naturalny czynnik nawilżający (NMF) oraz płaszcz lipidowy skóry,
  • działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie,
  • likwiduje podrażnienia (skóra wysuszona i podrażniona detergentami, parzona słońcem, zniszczona środkami chemicznymi),
  • łagodzi reakcje alergiczne,
  • pobudza produkcję kolagenu,
  • lekko złuszcza na naskórek,
  • likwiduje przykry zapach potu.



Składniki:
30 ml żelu z aloesu
15 kropel olejku eterycznego z pomarańczy
10 kropel olejku eterycznego z lawendy
10 kropel olejku eterycznego z cynamonu
5 kropel olejku eterycznego z goździków
pojemnik z pompką (użyła takiej- klik)

Wszystkie składniki dokładnie mieszamy i przekładamy do czystego pojemnika z pompką. 

Żel nie wysusza rąk, jest przyjemny w użyciu i przyjemnie pachnie. Możecie użyć olejków w innych proporcjach, lub zamienić je na inne o podobnych właściwościach antybakteryjnych. Bardzo go lubię i czasem zastępuje mi krem do rąk. Można używać go też dla dzieci. Jest bezpieczny i całkowicie naturalny:) Noszę go w torebce i uzupełniam buteleczkę kiedy się skończy. Wolę mniejsze opakowanie, bo nie obciąża za bardzo i tak przepełnionej torebki:) Mam nadzieję, że przepis Wam się spodoba.

Macie sprawdzony żel antybakteryjny?

Pozdrawiam!

środa, 25 marca 2015

Pomadki CRAZY RUMORS

Cześć!

Zimą skusiłam się na balsamy do ust marki Crazy Rumors. Miałam na nie ochotę od dawna, ciężko było mi się zdecydować na konkretne smaki. Z pośród wielu smaków wybrałam Gingerbread i French Vanilla

Crazy Rumors to marka, która powstała w 2003 roku, w Nowym Jorku. Edie i Brian Himmel zauważyli, że nie ma naprawdę fajnych, ciekawych, a przy tym naturalnych i wegańskich balsamów do ust. Postanowili stworzyć coś nowego i tak oto powstała ich unikalna receptura na naturalne, wegańskie, balsamy do ust. 




Od producenta:

Dzięki certyfikowanym składnikom takim jak masło shea, olej jojoba czy oliwa z oliwek, delikatnie dosładzając stewią i dodając naturalne olejki eteryczne, Edie i Brian stworzyli jedyne w swoim rodzaju balsamy do ust! Są naturalne, zdrowe, ekologiczne, wegańskie, a do tego mają tyle różnych opcji smakowo-zapachowych, że wybór jest naprawdę trudny!

Wszystkie kosmetyki Crazy Rumors są wegańskie, nie testowane na zwierzętach, posiadają znaczek Leaping Bunny. Nie zawierają parabenów, sztucznych pigmentów, olejów mineralnych, silikonów – są po prostu w 100% ekologiczne i przyjazne użytkownikom, zwierzętom, całemu światu!




Jestem ogromną fanką balsamów Burt's Bees, ale skusiłam się na coś nowego. Zaciekawiła mnie bogata oferta balsamów Crazy Rumors. Mają też ładne opakowania. Ciężko było się zdecydować, najchętniej kupiłabym wszystkie- truskawkowy, jagodowy, pistacjowy, pomarańczowy, czekoladowy i wiele innych. Wybór padł na dwa smaki, które były odpowiednie na zimę. 
Gingerbread to mój zdecydowany ulubieniec, na piękny słodkawo korzenny zapach. French Vanilla jest mniej intensywna i pewnie nie zamówiłabym jej ponownie. 

Zgrabne etui mieści 4.4 ml, balsamy są miękkie, przyjemnie się aplikują i skutecznie nawilżają usta. Dodatkowo pięknie pachną i są całkowicie naturalne. Jeden kosztuje 16,50 zł. Można je znaleźć TUTAJ. Na pewno skuszę się na kolejne tym razem owocowe balsamy. 







Znacie ta balsamy? Jakie są Wasze ulubione pomadki ochronne?

Pozdrawiam!

poniedziałek, 23 marca 2015

Jak prawidłowo zaparzyć herbatę?

Cześć!

Nie wyobrażam sobie dnia bez herbaty, mam ich zawsze sporo i lubię mieć wybór. Są to w większości herbaty zielone, ale też białe, ziołowe i owocowe. Każda wymaga innego sposobu przygotowania. Zalanie herbaty gorącą wodą nie zawsze załatwia sprawę, liczy się temperatura wody i czas parzenia, żeby smak był idealny. Sypane herbaty są o wiele lepsze i bardziej szlachetne. Z pozoru mogą wydawać się droższe, ale znacznie więcej płacimy z herbaty ekspresowe, które można zaparzyć tylko jeden raz. 




Jak prawidłowo parzyć herbatę?

Zielona herbata - wymaga trochę dłuższego przygotowania. Po zagotowaniu wody trzeba ją odstawić na kilka minut. Zielona herbata zachowuje swoje właściwości smakowe i zdrowotne kiedy jest zaparzany w temperaturze 75 stopni, przez około 2-3 minuty. Można zaparzać ją dwukrotnie, a niektóre odmiany nawet do 3 razy.
Lubię przygotowywać ją w dzbanku, który wcześniej ogrzewam wrzątkiem. 

Czerwona herbata – należy zalać ją wrzątkiem i zaparzać około 5-8 minut. 

Biała herbata – podobnie jak zielona herbata, nie lubi wrzątku. Do jej zaparzenia używamy wody w temperaturze 85 stopni. Liście białej herbaty można zaparzać trzykrotnie, zachowują odpowiedni smak do długo.

Ziołowa herbata – zaparzamy ją w gorącej, ale nie wrzącej wodzie przez około 3-4 minuty. 

Czarna herbata – powinno się ją zalewać wrzącą wodą i parzyć od 2 do 5 minut. To jedyna herbata, której nie lubię. 





Na 1 szklankę potrzebujemy około 1/2 łyżeczki herbaty. Do odmierzania temperatury można użyć spożywczego termometru, a jeśli go nie macie wystarczy odstawić wrzątek bez przykrycia na około 6-7 minut. Po tym czasie można zaparzyć dobrą zieloną herbatę. 
Warto poświęcić kilka minut na zrobienie dobrego i wyjątkowego naparu:) Dobrze przygotowana smakuje o wiele lepiej.

Jaką herbatę lubicie najbardziej?

Pozdrawiam!

niedziela, 22 marca 2015

Podsumowanie tygodnia

Cześć!

Domowe sushi ostatnio jest u nas bardzo często. Wbrew pozorom to bardzo szybki i prosty posiłek. U mnie oczywiście w wersji wege:)


Masło z nerkowców jest pyszne, ale migdałowego nie przebije:) Primavika ma małe opakowania, jakiś czas temu znalazłam masła marki myprotein w dużych opakowaniach i dobrych cenach, znacie je? Można je zamówić np. tutaj, jeśli próbowałyście dajcie znać czy są dobre, bo mam na nie ochotę:) 


Szczotkowanie ciała to jeden z najlepszych zabiegów jakie możemy zrobić w domu. Teraz jest najlepszy czas, żeby zacząć, do lata skóra zdecydowanie zyska na wyglądzie:) Więcej na tej temat przeczytacie tu i tu. Najbardziej lubię ostrą szczotkę marki fridge, służy mi już kilka lat, włosie się nie zmieniło, to był bardzo dobry zakup:) Ta z The Body Shop też jest ok, ale sztuczne włosie trochę się odkształca i nie jest takie ostre. 


Przesyłka z ministerstwa dobrego mydła. W środku same cuda, uwielbiam piękne, naturalne mydła. Więcej o nich wkrótce:)


Szykuje się kolejna dobra recenzja produktu marki So Bio, tym razem krem do mycia twarzy. Znacie go?


Gazeta "Slow veggie" z przepisami wege wypatrzona w empiku, następnym razem dokładniej ją przejrzę. Pewnie się skuszę, fajnie że pojawiają się takie magazyny w polskiej wersji:)


Zapraszam na rozdanie- KLIK! Do zgarnięcia wszystko to co lubię i używam z przyjemnością, mam nadzieję że się Wam spodoba. Powodzenia:) 


Udanego tygodnia!

piątek, 20 marca 2015

Wiosenne rozdanie:)

Cześć!

Z okazji pierwszego dnia wiosny mam coś dla Was:) Dawno już nie było u mnie rozdania. Przygotowałam dwa zestawy, jest w nich trochę drobiazgów, liczę, że się spodobają:)

I zestaw


II zestaw



W obu zestawach znajdziecie: 
- skarpetki bambusowe- super miękkie i ładne:)
- pięknie pachnące mydło naturalne
- dwa olejki eteryczne, 
- żel pod oczy marki Organic Surge,
- pomadka Burt's Bees,
- krem do skórek Burt's Bees.


Co trzeba zrobić żeby wziąć udział w rozdaniu?

1.Należy być publicznym obserwatorem mojego bloga.

2. Polubić fanpage- KLIK na facebooku (proszę o nick, albo inicjały).

3. W komentarzu proszę napisać, który zestaw wybieracie i adres email, żebym szybko mogła się skontaktować ze zwycięzcami. 

Rozdanie trwa do 3.04, wyniki ogłoszę następnego dnia. Wylosuję dwie osoby. Zapraszam do udziału:) Będzie mi miło jeśli udostępnicie rozdanie na swoich blogach czy facebooku. 


Powodzenia!  

środa, 18 marca 2015

Tempeh

Cześć!

Tempeh to bogate źródło białka, witamin i minerałów z fermentowanej soi, a także jeden z najlepszych zamienników mięsa i nabiału. Jest o wiele mniej przetworzony niż szerzej znane tofu. Warto się z nim zapoznać i od czasu do czasu urozmaicić dietę, jest polecany nie tylko dla wegan i wegetarian:)  



Tempeh zalicza się do grupy żywności pełno wartościowej i naturalnej. Jest w 100 % wegański i bezglutenowy.
Jest przygotowywany z gotowanej, łuskanej soi. Gotuje się ją z dodatkiem substancji zakwaszającej, np. z octem, co stwarza dobre warunki do wzrostu odpowiednich grzybów. Po ugotowaniu i ostudzeniu dodaje się starter, który zawiera  zarodniki grzyba z rzędu pleśniakowców i inkubuje przez około 30 godzin w temperaturze 30-42°C. Można przygotować go w piekarniku. 

Dzięki działaniu enzymów zmieniona w tempeh soja staje się lekkostrawna, nie obciąża układu pokarmowego, a zawarte w niej składniki odżywcze (białko, aminokwasy, nisko nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy, minerały – żelazo, wapń, magnez, fitosterole i izoflawony) mogą być łatwo przyswajane.
Proces fermentacji jest w 100% naturalny - tempeh powstaje bez technologicznych procesów i żadnych dodatków wyłącznie siłami natury. Enzymy tempeh rozkładają wszystkie substancje niepożądane i anty-odżywcze zawarte w nasionach strączkowych.



Dlaczego warto jeść tempach?

- ilość białka w 100 g jest porównywalna z nabiałem i mięsem, przy czym nie zawiera cholesterolu, 

- jest dobrym źródłem wapnia, magnezu, żelaza i kwasów omega-3,

- wyróżnia się przewagą tłuszczów nienasycanych nad nasyconymi, 

- ma optymalny balans kalorii z węglowodanów do kalorii białkowych i tłuszczowych. 


Tempeh nadaje się do wielu potraw, można wymieszać go z warzywami, dodać do sałatek, sajgonek, sushi, zup, albo jeść z chlebem. 
Naturalny tempeh ma łagodny orzechowy smak i łatwo chłonie przyprawy czy sosy. 
Kiedyś zrobiłam go w domu, ale trzymanie go w piekarniku przez 30 godzin jest dość kłopotliwe. Od czasu do czasu wolę kupić gotowy tempeh, kosztuje około 10-12 zł. Można go znaleźć np. tutaj i w skalpach ze zdrową żywnością.

Znacie tempeh? Jak go przyrządzacie?


Pozdrawiam:)

poniedziałek, 16 marca 2015

Płukanka octowa z malin YR

Cześć!

Lubię naturalne płukanki do włosów, najczęściej wybieram kawę, albo ocet jabłkowy (klik) do ostatniego płukania. To bardzo skuteczny i tani sposób na poprawę wyglądu włosów. Nie mam wielu kosmetyków do ich pielęgnacji, szampon i odżywka w zupełności mi wystarczają. Od czasu do czasu nakładam jeszcze olej. 
Po przeczytaniu dobry opinii, od dawna miałam w planie płukankę octową z malin Yves Rocher, skusiłam się na nią kiedy akurat była w promocji i kosztowała mnie niż 20 zł. 




Buteleczka jest całkiem ładna, widząc nakrętkę myślałam, że aplikatorem będzie pepitka, ale jest jedynie mały otwór. Nie można przesadzić z ilością kosmetyku, ale nie jest to wygodne w użyciu. To chyba największa wada, za to zapach jest rewelacyjny! Pięknie pachnie malinami, szkoda że nie zapach nie utrzymuje się długo na włosach. 

Płukankę robię po umyciu włosów, wylewam ją bezpośrednio z buteleczki. Staram się rozprowadzić ją na całej długości, a następnie spłukuje włosy chłodną wodą. 
Po wyschnięciu włosy są idealnie gładkie, lekkie i pięknie się błyszczą. 
Z płukanką octową trzeba uważać, ze względu na kwaśne pH, bez dobrego nawilżenia może przesuszyć włosy. Stosowana od czasu do czasu pomaga przedłużyć ich świeżość.



Regularna cena to 25 zł za 150 ml, więc całkiem sporo. Do częstszego stosowania wybieram domową płukankę z octem jabłkowym, ale w tym wypadku wygrała ciekawość. Buteleczka wystarczyła mi na 3 miesiące, nie stosowałam jej po każdym myciu. Działa dobrze, ale nie jest to niezbędny kosmetyk. 




Lubicie naturalne płukanki do włosów? Robicie je w domu czy wybieracie gotowe kosmetyki? 


Pozdrawiam!

niedziela, 15 marca 2015

Podsumowanie tygodnia

Cześć!

Wspominałam już o marce resibo, tym razem dotarł do mnie nowy magazyn- poradnik świadomych swojej cery. Można znaleźć w nim informacje na temat produktów marki, ale też kilka ciekawych artykułów dotyczących pielęgnacji, ekologii i zdrowego odżywiania. Przez jakiś czas będzie dołączany do zamówień składanych w sklepie resibo. Uwielbiam tą okładkę i czekam na kolejny numer:) 



Razem z magazynem przyszedł olejek do demakijażu i płyn micelarny, oba zapakowane w piękne tekturowe tuby. Od razu zaczęłam ich używać, ale więcej na ich temat zapiszę za jakiś czas. Próbowałyście już tych kosmetyków? 


Sok warzywny złapany w biegu był bardzo dobry:)


Surowe słodycze zazwyczaj robię w domu, ale batoniki Simply raw składające się tylko z orzechów i suszonych owoców udało mi się kupić w dużej promocji w kuchniach świata. Były pyszne!


Moje dłonie są mocno przesuszone, a paznokcie ciągle się rozdwajają. Krem do rąk to za mało zimą. Od dwóch tygodni prawie codziennie  śpię w bawełnianych rękawiczkach. Znalazłam też odżywkę, z której do tej pory jestem zadowolona, mam nadzieję, że wzmocni moje paznokcie:) Słyszałam o niej dużo dobrego, używam jej regularnie i liczę na dobry efekt.


Chana Masala z mlekiem kokosowym według tego przepisu smakuje rewelacyjnie! Na pewno będę robić ją częściej, podobnie jak fasolkę po bretońsku w wersji wege- klik. Obie potrawy bardzo nam smakowały:)



Coraz więcej kwiatków się przebija przez ziemię:)


Niedawno wróciłam do domu z biegu na 10 km, pogoda nie wróżyła nic dobrego, ale niespodziewanie wyszło słońce i biegło się bardzo przyjemnie:) Medal jest bardzo ładny, podobnie jak koszulka tegorocznej edycji. Teraz już czas na relaks, Wam też życzę miłego popołudnia!



Udanego tygodnia!

Pozdrawiam:)

czwartek, 12 marca 2015

Naturalne świece- DIY

Cześć!

Dziś wreszcie obiecywany post o świecach:) Ich przygotowanie jest bardzo proste, warto spróbować, bo naturalne świece są drogie. Parafinowe mimo, że pięknie wyglądają i pachną na dłuższą matę są szkodliwe, więcej na ten temat pisałam TUTAJ
Bardzo lubię świece i często je zapalam, te robione w domu nie ustępują sklepowym. Zapraszam jeśli jesteście ciekawi jak je zrobić. 

Do zrobienia świec potrzebujemy:
- wosk sojowy (zamawiam go tutaj),
- knoty do świec, najlepiej bawełniane- klik,
- naczynia lub słoiki na świece,
- olejki eteryczne- około 10 kropel na każdą świecę.



Zaczynamy od przygotowania naczyń, mogą to być słoiki, szklanki, filiżanki czy świeczniki. To zależy od was i tego co macie w domu. Za pomocą taśmy dwustronnej mocuję knot świecy na dnie i oplatam na łyżeczce, żeby trzymał się prosto. 

Następnie w kąpieli wodnej roztapiam wosk sojowy, jego temperatura topnienia to 50 stopni, nie powinno się go podgrzewać do temperatury większej niż 90 stopni. 
Kiedy trochę przestygnie powoli napełniamy nasze świece. 



Jeśli lubicie świece zapachowe kolejnym krokiem jest dodanie olejków eterycznych. W zależności od upodobań można wybrać jeden lub zmieszać ze sobą kilka olejków. Tym razem zdecydowałam się na jedną lawendową świecę, a do reszty dodałam bardziej pobudzające zapachy- cytryna, pomarańcza i bergamotka:) Olejki powinno się dodawać do wosku o temperaturze  niższej niż 60 stopni, żeby nie osłabić zapachu.

Do świec można dodawać też susz kwiatowy, albo przyprawy np. laski cynamonu. Wszystko zależy od Waszej wyobraźni i upodobań:)

Takie świece nadają się także do masażu. Zazwyczaj kiedy przygotowuję świece do masażu dodaję do nich olej kokosowy, w proporcji 1:1 z woskiem sojowym. Mają wtedy większe właściwości pielęgnacyjne. 
Dla zachowania ostrożności przed wylaniem wosku na skórę należy zgasić płonień i odczekać aż wosk trochę przestygnie.



Po kilku godzinach kiedy wosk stwardnieje świece są gotowe:)





Dlaczego warto wybrać wosk sojowy?

- świece sojowe palą się dwa razy dłużej niż parafinowe,

- jest bezpieczny i nietoksyczny dla nas, a także dla środowiska,

- nie wywołuje alergii, jest przebadany dermatologicznie,

- nie zawiera substancji rakotwórczych,

- wosk sojowy jest łatwiejszy do usunięcia, wystarczy przetrzeć je wodą z mydłem,

- nie kopci w pomieszczeniu, dzięki niewielkiemu wydzielaniu dwutlenku węgla,

- jest biodegradowalny.



Jak widzicie to bardzo proste, 1 kg wosku sojowego kosztuje około 24 zł, można zrobić z niego kilka większych lub kilkanaście małych świec. W domu na pewno znajdziecie słoiki czy szklanki do ich przygotowania. Mam nadzieję, że wpis Wam się spodoba i spróbujecie zrobić własne świece.

Lubicie świece?


Pozdrawiam!



wtorek, 10 marca 2015

3 olejki eteryczne do domowej apteczki

Cześć!

Olejki eteryczne mają wiele zastosowań i działają skutecznie na różne dolegliwości. Nie bez powodu są wykorzystywane w kosmetyce, a także w naturalnych terapiach. 
Te bardzo silnie skoncentrowane ekstrakty roślinne, były wykorzystywane od tysięcy lat także jako zastępstwo dla leków.
Czyste olejki eteryczne mają bardzo efektowne działanie, odpowiednio zastosowane są bezpieczne na organizmu i środowiska. Do wyboru mamy wiele olejków, warto zapoznać się z nich właściwościami i dobierać odpowiednio do problemów. 

Od wieków były też stosowane doustnie, w odpowiednich dawkach mają działanie lecznicze. Oczywiście przed przyjęciem należy je rozcieńczyć, np. w miodzie, oleju lub w soku. Na łyżkę miodu dodajemy 3 krople olejku eterycznego, taką samą ilość olejku mieszamy w 100 ml soku. Zażywamy po jedzeniu, dwa razy dziennie dla uzyskania optymalnych rezultatów. Nie należy przekraczać zalecanej dawki, może mieć to nieprzyjemne konsekwencje, np. osłabienie, wymioty, biegunka czy inne dolegliwości bólowe. Stosowane zgodnie z zaleceniem może pomóc wyeliminować wiele lekarstw. Te trzy olejki warto mieć w domowej apteczce: 




1. Lawenda
To jeden z moich ulubionych olejków, jedni ją lubią inni nie mogą jej znieść. Słynie z uspokajających właściwości, ale ma ich znacznie więcej. Można nakładać go bezpośrednio na skórę, koi rany po oparzeniach, przyspiesza gojenie i regenerację skóry. Ułatwia zasypianie i łagodzi przeziębienia. Świetnie nadaje się do inhalacji, można też rozpalić go w kominku. 
2. Mięta
Ma bardzo wyraźny i pobudzający zapach. Przynosi ulgę w wielu problemach przewodu pokarmowego, pomaga w problemach z trawieniem, zgadze i biegunce. W aromaterapii (klik) wykorzystywany jest często przy przemęczeniach i długotrwałym stresie. Ma także właściwości antybakteryjne i chłodzące skórę. 
3. Cytryna
Ten olejek ma bardzo szeroki zakres zastosowań, ma silne właściwości oczyszczające, antybakteryjne i antygrzybiczne. Dodatkowo dodaje energii i działa antydepresyjnie. W pielęgnacji polecany jest szczególnie do cery tłustej. Można rozcieńczać go z olejami bazowymi i stosować miejscowo na zmiany skórne.

Olejki, które nakładamy na skórę muszą pochodzić z dobrego źródła, zapachowe olejki za kilka złotych to nie to samo co naturalne olejki eteryczne. Warto zapłacić za nie więcej, bo naprawdę działają. W składzie olejku powinna być jedynie nazwa rośliny z jakiej jest pozyskiwany. Warto się do nich przekonać:) Od kilku lat stosuję je w pielęgnacji, w razie potrzeby także doustnie. Można też poświęcić trochę więcej czasu i przygotować własne perfumy na ich bazie, więcej na ten temat znajdziecie TUTAJ


Używacie olejków eterycznych?
Pozdrawiam!

niedziela, 8 marca 2015

Podsumowanie tygodnia

Cześć!

Kolejny zabiegany tydzień za mną, dobrze że dni są coraz dłuższe i nie zawsze wracam do domu po ciemku:) Mój ulubiony deser to teraz czekoladowa Yogi Tea, zawsze wybierałam wersję z saszetkach, teraz kupiłam też sypaną. Zawiera 53% łupin kakaowca, reszta to rozgrzewające przyprawy. Wymaga gotowania, ale warto poświęcić trochę czasu bo smakuje rewelacyjnie:) Muszę spróbować też wersji z mlekiem roślinnym. 



Miałam mieć wolną niedzielę i zrobić świece, ale idę do pracy i post trochę mi się odwleka. Postaram się zrobić je w tym tygodniu, wszystko jest gotowe i czeka:) 


Prażona ciecierzyca mnie nie zachwyciła, wolę ją jako przekąskę w takiej wersji. Ta jest trochę bez smaku. 



To w ostatnich miesiącach mój ulubiony magazyn, sporo jest w nim ciekawych wywiadów i artykułów. Tematyka nie dotyczy tylko jogi, ale też zdrowia, ajurwedy, naturalnych terapii czy zdrowego odżywiania. Lubię poręczny format i czytam zawsze od deski do deski. 



Wypatrzyłam nowy eko magazyn, ale nie miałam czasu mu się dokładniej przyjrzeć. Może czytałyście?



Nowe zdobycze z Tkmaxx, olejki eteryczne mam w większości na wykończeniu. Zimą bardzo często rozpalałam je w kominku. Olejek ze słodkich pomarańczy dodaję do olejów i nakładam na całe ciało, uwielbiam ten zapach:) Study Buddy to ciekawa mieszanka olejku z rozmarynu, bazylii, goździków, czarnego pieprzu i eukaliptusa. Dobrze sprawdzi się do kominka, albo do kompresów na twarz. 



Zachwyciły mnie równiutko ułożone orzechy w miodzie, też w Tkmaxxie. Nie do końca mój smak, ale prezentują się pięknie:)




Udanego tygodnia!