Zimą skusiłam się na balsamy do ust marki Crazy Rumors. Miałam na nie ochotę od dawna, ciężko było mi się zdecydować na konkretne smaki. Z pośród wielu smaków wybrałam Gingerbread i French Vanilla.
Crazy Rumors to marka, która powstała w 2003 roku, w Nowym Jorku. Edie i Brian Himmel zauważyli, że nie ma naprawdę fajnych, ciekawych, a przy tym naturalnych i wegańskich balsamów do ust. Postanowili stworzyć coś nowego i tak oto powstała ich unikalna receptura na naturalne, wegańskie, balsamy do ust.
Od producenta:
Dzięki certyfikowanym składnikom takim jak masło shea, olej jojoba czy oliwa z oliwek, delikatnie dosładzając stewią i dodając naturalne olejki eteryczne, Edie i Brian stworzyli jedyne w swoim rodzaju balsamy do ust! Są naturalne, zdrowe, ekologiczne, wegańskie, a do tego mają tyle różnych opcji smakowo-zapachowych, że wybór jest naprawdę trudny!
Wszystkie kosmetyki Crazy Rumors są wegańskie, nie testowane na zwierzętach, posiadają znaczek Leaping Bunny. Nie zawierają parabenów, sztucznych pigmentów, olejów mineralnych, silikonów – są po prostu w 100% ekologiczne i przyjazne użytkownikom, zwierzętom, całemu światu!
Jestem ogromną fanką balsamów Burt's Bees, ale skusiłam się na coś nowego. Zaciekawiła mnie bogata oferta balsamów Crazy Rumors. Mają też ładne opakowania. Ciężko było się zdecydować, najchętniej kupiłabym wszystkie- truskawkowy, jagodowy, pistacjowy, pomarańczowy, czekoladowy i wiele innych. Wybór padł na dwa smaki, które były odpowiednie na zimę.
Gingerbread to mój zdecydowany ulubieniec, na piękny słodkawo korzenny zapach. French Vanilla jest mniej intensywna i pewnie nie zamówiłabym jej ponownie.
Zgrabne etui mieści 4.4 ml, balsamy są miękkie, przyjemnie się aplikują i skutecznie nawilżają usta. Dodatkowo pięknie pachną i są całkowicie naturalne. Jeden kosztuje 16,50 zł. Można je znaleźć TUTAJ. Na pewno skuszę się na kolejne tym razem owocowe balsamy.
Znacie ta balsamy? Jakie są Wasze ulubione pomadki ochronne?
Pozdrawiam!
Składy mają świetne i do tego jaki wybór zapachów. Będę musiała wypróbować. :)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się wyższej ceny a tu nawet przystępnie:) I fajną stronę podrzuciłaś:) Jak wykończę moje zapasy za sto lat to pomyślę nad tymi balsamami ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam zawsze więcej balsamów do ust niż potrzebuje:)
UsuńJa też lubię naturalne smarowidełka do ust, kupuje tylko takie i już nie skuszę się na chemię.
OdpowiedzUsuńŚwietne! Nigdy w życiu nie miałam styczności z tą firmą ale na pewno nadrobię zaległości :)
OdpowiedzUsuńfajne!!!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny produkt, ja na razie koncze balsam z nivea, ale na pewno skusze sie na te pomadki, bo szukam coraz wiecej weganskich kosmetykow...
OdpowiedzUsuńKiedyś zrobiłam z nimi konkurs na blogu :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUroczo wyglądają!
OdpowiedzUsuńwydają się bardzo fajne ;)
OdpowiedzUsuńMoim hitem jest Isana Intensiv, ma dobry skład, jest tania, dostępna i ratuje problematyczne usta w najsurowszych warunkach. Na drugim miejscu jest pomadka peelingująca Sylveco, ta cudnie smakuje. Crazy Rumors wypróbuję z chęcią, jeśli nadarzy się okazja.
OdpowiedzUsuńCrazy Rumors są spox, mam Mocha i Choc-Mint ale moim faworytem jest kawowy sztyft od Hurraw! - wegański, organiczny i surowy ;-)
OdpowiedzUsuńSpróbuję też choc mint i mocha, a Hurraw uwielbiam:) Kawowego nie miałam, ale mam swoje typy, co jakiś czas do nich wracam:)
UsuńBardzo lubię te balsamy, dobrze nawilżają i pachną. Teraz mam Leaping Bunny (śliwka i morela), bardzo byłam też zadowolona z Chocolate Strawberry, bardzo realistyczny miks czekolady i truskawki. Nie podobał mi się natomiast Banana Split, nie miał za wiele wspólnego z naturalnym zapachem banana. Na pewno spróbuję kolejnych zapachów, najbardziej intrygują mnie Orange Bergamot, Bubble Gum, Red Hibiscus, Sweet Thai Tea, Hot Cocoa. Z Hurraw miałam kilka sztuk, ale ich nie polubiłam, rozpływały się i nie wiem, co by się z nimi działo latem.
OdpowiedzUsuńSmaki mają rewelacyjne, będę próbować po kolei:)
Usuń