Zdrowe odżywianie

wtorek, 29 września 2015

Fluid tonujący do twarzy MÁDARA

Cześć!

Po bardzo dobrym działaniu maski DETOX marki MÁDARA skusiłam się na kolejny kosmetyk. Tym razem krem tonujący MOON FLOWER. Marka pochodzi z Łotwy, a ich produkty są wytwarzane na bazie aktywnych ziół i kwiatów zebranych w rejonie Bałtyku. Więcej na temat tej ciekawej marki można przeczytać tutaj



Opis produktu

Fluid tonujący Moon Flower Madara nadaje skórze piękny koloryt, a także nawilża zarówno twarz jak i szyję. Wydobywa i podkreśla naturalny odcień skóry. Rozświetla, opalizuje, twarz wygląda świeżo i promiennie. Ukrywa niedoskonałości i zmarszczki mimiczne. Chroni przed promieniami UV. Lżejsza alternatywa dla tradycyjnego podkładu - nie tworzy na skórze dodatkowej powłoki, nie brudzi ubrań, nie zatyka porów. Jak płatki stokrotki lśniące w świetle księżyca.

*produkt wegański
*bez orzechów
*bez glutenu
*nie testowany na zwierzętach
*naturalny i organiczny certyfikowany przez ECOCERT

Składniki aktywne: róża, olej słonecznikowy, owoc dzikiej róży, rumianek, nagietek, babka, algi.


Skład
Aqua, Alcohol, Glycerin, Rosa Damascena, Simmondsia Chinensis, Helianthus Annuus (Oil), Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Rosa Canina, Calendula Officinalis, Chamomilla Recutita, Plantago Major, Algae, Stearic Acid, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Xantan Gum, Aroma, Mica (CI 77019), Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxides, Sodium phytate, Palmitic Acid.



Fluid jest zamknięty w ładnej buteleczce z pompką. Od razu polubiłam jego zapach, pachnie trochę jak świeżo koszona trawa, delikatnie i przyjemnie:) To lekki krem o jasnym chłodnym odcieniu. 
Nie jest to podkład czy typowy krem BB. Ma bardzo lekką konsystencję i prawie nie kryje. Delikatnie wyrównuje koloryt i daje naturalny, ładny efekt rozświetlonej skóry. Sprawdza się u mnie bardzo dobrze, zwłaszcza po lecie, kiedy miałam bardzo zanieczyszczoną skórę. Teraz to jedyny krem jak stosuję, rano wklepuję w skórę mój tonik z kwasami PHA, a kiedy się wchłonie nakładam krem MÁDARA. Czasem potrzebuję korektora, żeby coś jeszcze zatuszować. Fluid dobrze trzyma się na twarzy, mam wrażenie, że nie zostaje na skórze, ale wchłania się i ładnie dostosowuje się do odcienia skóry. W moim wypadku kolor jest bardzo trafiony. Nie zatyka porów, będę do niego wracać. 

Sprawdzi się u dziewczyn, które nie szukają mocno kryjących podkładów. W dni kiedy muszę zatuszować więcej sięgam po końcówkę kremu SO BIO, do którego na pewno będę wracać. 

Do składu nie można się przyczepić, producent podaje, że krem chroni przed UV, ale niestety nigdzie nie znalazłam informacji jaka jest ona dokładnie. 
Buteleczka o pojemności 50 ml kosztuje 112,90 zł. W tym wypadku płacimy za dobre, naturalne i etycznie pozyskiwane składniki. MÁDARA nie jest najtańszą marką, ale coraz bardziej lubię ich kosmetyki.


Znacie ten krem? Może polecacie coś z kosmetyków MÁDARY? 

Pozdrawiam!
Daria

niedziela, 27 września 2015

Last week #21

Cześć!

Używacie naturalnych perfum? Marka Acorelle ma spory wybór i kilka zapachów na które mam ochotę. W ofercie są wody toaletowe, perfumowane i perfumy. Możecie je znaleźć w Helfach. Wybrałam wodę perfumowaną Citrus Verbena, jak ją wykończę dam znać jak się sprawdziła. Zapach bardzo mi odpowiada. Jeśli jesteście z Wrocławia warto kupić je stacjonarnie, bo w sklepie są testery wszystkich zapachów. Na zimę pewnie zdecyduję się na mocniejsze nuty. Używałyście perfum tej marki? Jak się sprawdziły?

Wykończyłam serum z Clochee, teraz zaczynam do z Alchemii Lasu. Pięknie pachnie i ma rewelacyjny skład. Liczę, że się sprawdzi. Lubię minimalistyczne etykiety tej marki. 



Sezon na jabłka, gruszki i śliwki bardzo mnie cieszy:) Jemy ich sporo, same, w szejkach, owsiance, czy deserach zawsze dobrze smakują. Podobnie jak gryczanki to zdrowa, surowa i wegańska przekąska na bazie skiełkowanej kaszy gryczanej. Lubię wersję czekoladową i owocową:)

Wreszcie doczekałam się nowego sezonu Chirurgów. Ten serial nigdy mi się nie znudzi, kolejny sezon zawsze mnie cieszy. Jestem ciekawa co tym razem wymyśliła Shonda Rhimes. Lubicie Grey's Anatomy? Jakie są Wasze ulubione seriale? 

Lody na bazie mleka ryżowego i sojowego widzę coraz częściej w marketach i małych sklepach. Dobry znak:) Podobno są też rożki, ale na nie nie trafiłam. Jadłam czekoladowe w dwóch wersjach i mi smakowały. Czas spróbować owocowych.   




Chcę Wam polecić nowy blog green and happy gdzie znajdziecie sporo ciekawych przepisów i pomysłów na zdrowe dania. Warto zaglądnąć:)

Moje czytelniczki z Wrocławia może zainteresować kolejne wydarzenie organizowane w Helfach.  
2 października w najbliższy piątek w sklepie Helfy przy ul Św. Mikołaja 40, w godzinach 11:00 - 18:00 odbędzie się DZIEŃ RELAKSUJĄCEGO MASAŻU TWARZY
Organizowane wydarzenie jest bezpłatne. 

Spotkanie to okazja do:
- relaksu podczas masażu twarzy,
- poznania zasad prawidłowego olejowania twarzy,
- poznania diagnozy skóry i dobrania odpowiednich olei do typu cery,
- zakupu oleju z 10% rabatem.


Więcej informacji znajdziecie na facebooku, ja się wybieram:)


Udanego tygodnia!

Pozdrawiam:)
Daria


piątek, 25 września 2015

Roślinny jogurt/kefir z grzybka tybetańskiego- DIY

Cześć!

Kiedy zrezygnowałam z nabiału zastanawiałam się czy będzie mi brakować jogurtów i kefiru, które wcześniej jadłam. Nabiał jest też problemem dla osób z nietolerancją laktozy, poza tym zakwasza organizm, dlatego każdy powinien co jakiś czas od niego odpocząć.

Wbrew temu co mi się wydawało w roślinnej diecie jest wiele sposobów na zamianę nabiału bardzo podobnymi odpowiednikami. Korzystając z kultur bakterii można przyrządzić pyszne jogurty np. kokosowy, nie jest to takie skomplikowane. Można sięgać też po gotowe sojowe jogurty dostępne w sklepach, ale nie jest to najzdrowsze rozwiązanie. Dziś napiszę więcej o innym sposobie przyrządzenia jogurtu czy kefiru bez laktozy, 100 % roślinnego:)



Grzybek tybetański jest znany i używany od tysięcy lat. Na jego bazie przygotowuje się cenny fermentowany napój, który konsystencją przypomina kefir lub gęsty jogurt. Często jest też nazywany grzybkiem kefirowym. Napój przygotowany na jego bazie jest bogaty w białko, wapń, fosfor, magnez oraz witaminy z grupy B i K. Poza tym ma właściwości przeciwnowotworowe, przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Skutecznie podnosi odporność, usprawnia trawienie, oczyszcza organizm, a także dostarcza cennych probiotyków. 
Znacznie więcej informacji na temat grzybka znajdziecie na stronie mu poświęconej

Grzybka można zdobyć od kogoś kto regularnie robi kefir, rozrasta się i po każdym użyciu staje się większy. Ja dostałam swój od koleżanki i rozdaję go dalej:) Można dostać go także na wielu aukcjach internetowych i sklepach ze zdrową żywnością. 
Do zrobienia kefiru można użyć każdego mleka roślinnego, próbowałam już z mlekiem ryżowym, owsianym, sojowym, laskowym, kokosowym. Przed przystąpieniem do zrobienia kefiru grzybka należy zanurzyć na 24 godziny w mleku sojowym, które jest strukturalnie najbardziej zbliżone bo mleka krowiego. Po zrobieniu kilku kefirów należy ponownie zanurzyć grzybka w mleku sojowym na dobę.
Można używać mleka domowej produkcji, albo kupnego. Najlepiej bez zbędnych konserwantów czy cukru. Dobrze sprawdza się mleko z Rossmanna. 

Regularne spożywanie kefiru ma wiele korzyści zdrowotnych:
  • reguluje przemianę materii,
  • hamuje wzrost komórek nowotworowych,
  • wytwarza interferon zwalczający wirusy,
  • leczy choroby przewodu pokarmowego, wrzody żołądka i dwunastnicy,
  • działa oczyszczająco wspomagając detoksykację organizmu oraz łagodząc objawy alergii,
  • wspomaga leczenie chorób serca i naczyń wieńcowych,
  • rozkłada tzw. „zły cholesterol” i złogi w naczyniach tętniczych,
  • reguluje ciśnienie tętnicze oraz poziom glukozy we krwi,
  • leczy choroby wątroby, śledziony i trzustki,
  • stymuluje działanie układu odpornościowego,
  • zbawiennie działa na nerki , pęcherz i przewody moczowe,
  • leczy choroby dróg żółciowych i rozpuszcza kamienie zalegające w woreczku żółciowym,
  • leczy stany zapalne wytwarzając naturalne i bezpieczne dla układu odpornościowego antybiotyki,
  • hamuje i leczy infekcje grzybicze – drożdżyca narządów płciowych, grzybica stóp,
  • wpływa pozytywnie na stan skóry, włosów i paznokci,
  • eliminuje stany zmęczenia i wyczerpania,
  • łagodzi skutki stresu,
  • pomaga walczyć z bezsennością,
  • zwiększa libido,
  • hamuje proces starzenia się komórek,
  • przynosi ulgę w oparzeniach słonecznych (stosowany zewnętrznie).



Jak przygotować kefir?


1. Zalej grzybka mlekiem roślinnym i odstaw na 24-48 godzin w szklanym słoiku przykrytym gazą lub inną bawełnianą tkaniną. 
2. Po 24 godzinach spróbuj czy kefir jest wystarczająco kwaśny, w cieplejsze dni tyle czasu zazwyczaj wystarczy. W chłodniejsze kefir może potrzebować kolejne doby. 
3. Kefir mieszamy tylko za pomocą drewnianej łyżki, grzybek nie lubi metalu, może on osłabić jego działanie. Najlepiej przygotowywać go w słoiku, nigdy w metalowym naczyniu. 
4. Przecedź kefir przez plastikowe sitko i dokładnie opłukaj grzybka zimną wodą. 
5. Napój nadaje się do wypicia od razu, można przechowywać go w lodówce przez jedną dobę. 



Warto przeprowadzić dłuższą kurację i pić taki napój przez 2-3 tygodnie. Po tym czasie warto zrobić przerwę, około 7-10 dni. Na ten czas grzybka można zamrozić, luz zasuszyć. Nie traci przez to swoich właściwości. 







Właśnie zakończyłam kolejną kurację, która trwała 3 tygodnie. Najczęściej otrzymany kefir wypijam na śniadanie i miksuje go z owocami. Najbardziej smakuje mi z daktylami, bananem, mango lub ananasem. Można też zjeść go z domową granolą
Początkowo należy zacząć od małych porcji i stopniowo przyzwyczajać organizm do fermentowanego pokarmu, trzeba obserwować swój organizm. Z czasem regularne picie kefiru znacznie poprawia pracę jelit. Więcej korzyści znajdziecie tutaj

Znacie tego grzybka? Może wybieracie inne fermentowane napoje jak kombucha? Tą drugą też przygotowuje na bieżąco i mogę napisać o tym więcej jeśli chcecie. 

Pozdawiam
Daria

środa, 23 września 2015

Ziołowy płyn do płukania ust od Sylveco

Cześć! 

Dawno nie miałam sklepowego płynu do płukania jamy ustnej, przez dłuższy czas robiłam go domowym sposobem. Ten zwrócił moją uwagę kiedy kupowałam tymiankowy żel do twarzy Sylveco. Ma ciekawy skład, bardzo prosty i naturalny, dlatego długo się nie zastanawiałam. Czy się sprawdził?





Od producenta:
Hypoalergiczny, naturalny płyn przeznaczony do codziennej higieny jamy ustnej, bogaty w ziołowe ekstrakty (szałwia, mięta, rozmaryn, goździki) oraz łagodzącą alantoinę. Szybko i skutecznie oczyszcza z resztek pokarmowych, a dzięki zawartości olejku eterycznego z mięty pieprzowej mocno odświeża oddech i zapobiega powstawaniu osadu. Jest preparatem bez dodatku alkoholu, nie podrażnia błony śluzowej, wrażliwych dziąseł i zębów. Ksylitol (cukier brzozowy) wspomaga remineralizację szkliwa, pozwala utrzymać prawidłowe pH, dzięki czemu płyn jest pomocny w profilaktyce próchnicy.




Płyn na przyjemny ziołowy zapach i łagodny smak. Przyjemnie odświeża usta i nie jest tak mocny jak wszystkie oferowane alkoholowe płyny do płukania, które lubią podrażniać. Ma intensywnie miętowy smak dzięki zawartości olejku miętowego. 

Butelka 500 ml kosztuje 18 zł, jest wydajny i warto go spróbować. Jest zdecydowanie lepszy od innych naturalnych płynów, których próbowałam. Może Sylveco pomyśli też o pastach do zębów:) Kupiłam go stacjonarnie we Wrocławiu, ale jest dostępny online w wielu sklepach z naturalnymi produktami. Jeśli używacie płynu do płukania bardzo go wam polecam. Wystarczył mi na około 2 miesiące prawie codziennego stosowania, czasem o nim zapominam. Używałam go mniej niż zaleca producent, 10 ml to dla mnie za dużo. Na pewno kupię go ponownie. Znacie ten płyn?




Pasta bez fluoru i nitkowanie to dla mnie podstawa, z tym płynem robię już wszystko co mogę żeby zachować zęby w zdrowiu. Używacie tego płynu? Może polecacie jakieś inne? 

Pozdrawiam
Daria

poniedziałek, 21 września 2015

URBAN VEGAN- wegański market we Wrocławiu

Cześć!

Jest takie miejsce we Wrocławiu, gdzie weganie nie muszą czytać składów na opakowaniu, a pozostali mogą znaleźć masę ciekawych produktów spożywczych i nie tylko. 
URBAN VEGAN to pierwszy wegański market, który został otwarty kilka miesięcy temu we Wrocławiu. Lokalizacja jest bardzo dobra, wegański market znajduje się dokładnie na ul. Św. Antoniego 75/1B. To tylko kilka kroków do Placu Jana Pawła II.




W ofercie jest bardzo dużo ciekawych produktów, miedzy innymi: 
- mleka roślinne, śmietanki, jogurty i desery, 
- sery i wędliny wegańskie,
- bakalie,
- przetwory, makarony,
- herbaty, kawy,
- słodycze,
- środki czystości,
- kosmetyki, 
- suplementy i superfoods,
- karmy i różne akcesoria dla zwierząt.

Wybór jest bardzo duży i sklep robi wrażenie:) Kiedy trafiłam tam po raz pierwszy spędziłam tam dużo czasu chodząc między półkami i wybierając co chcę spróbować. Cieszyłam się jak wtedy kiedy pierwszy raz weszłam do Whole Foods wiele lat temu. Wreszcie u nas mamy większy wybór i coraz trudniej wykręcać się, że ciężko być na diecie roślinnej:) 




Najczęściej kupuję tam tempeh, płatki drożdżowe, przyprawy, batony Zmiany Zmiany, czasem też ciekawe słodycze. Zawsze coś nowego przykuje moją uwagę:) Fani wegańskiego sera znajdą tam bardzo duży wybór. Jest też cała ściana z różnymi mlekami roślinnymi.  

Jest też regał z kosmetykami:) Znajdziecie tam duży wybór balsamów Crazy rumors, kosmetyków Zielonego Laboratorium, Lavery, Sylveco, Benecos i kilku innych marek. Wszystko zebrane w jednym, dużym i przestronnym miejscu, gdzie wszystkiego można dotknąć. We Wrocławiu przybywa wege miejscówek, co mnie bardzo cieszy:) Znacie Urban Vegan? Podobno w planach jest też sklep online. 



Sklep można śledzić na facebooku. Polecam zaglądnąć nie tylko weganom:) To chyba pierwszy taki wegański market w Polsce, wiecie coś o innych? 

Pozdrawiam!
Daria

niedziela, 20 września 2015

Last week #20

Cześć!

Jesień powoli się zbliża i zaczynam kompletować wszystko czego potrzebuję do pielęgnacji w tym okresie. Mam już moje ulubione kwasy PHA, z którymi robię tonik, cały czas robię według tego samego przepisu. Tym razem chcę go przygotować na bazie hydrolatu z zielonej herbaty.Te kwasy zdecydowanie najlepiej się u mnie sprawdzają, dodatkowo nie uwrażliwiają na promieniowanie, co jest ogromna zaletą. 
Coraz częściej do masek algowych czy glinek dodaję olejki eteryczne, odkryłam też jeden, który rewelacyjnie działa na moje włosy. Wykańczam już trzecią buteleczkę i kiedy kupię kolejną napiszę więcej na ten temat. 


Jakie gazety czytacie? Lubię Zwierciadło i magazyn Joga, czasem kupuję też wysokie obcasy. Pożyczyłam Runner's world od koleżanki i znalazłam tam kilka ciekawych artykułów, ale zazwyczaj informacji o bieganiu szukam w internecie. Może polecicie jakieś ciekawe magazyny? Przydadzą się na długie wieczory:)

Jestem wielką fanką zielonej herbaty matcha i dlatego skusiłam się na ten pudding, pewnie dziś do wypróbuję:) 

Wczoraj wybrałam się na ciekawą konwencję body& mind i dziś czuję każdy mięsień na grzebcie:) Kilka godzin jogi, trochę pilatesu i rozciągania, mam nadzieję, że część z tego zostanie mi w głowie. Wypróbowałam skarpetki do jogi, które od dawna miałam w szafie, całkiem dobrze się sprawdziły, nie ślizgałam się i przy okazji nie marzły mi stopy. 



Ostatnio uzupełniłam zapasy czystka i pije go regularnie, zobaczę jakie będą rezultaty. Czytałam o nim wiele dobrego, ale pewnie trzeba pić go przez kilka miesięcy, żeby zobaczyć rezultaty. Może macie jakiś obserwacje na ten temat? Polecacie jakieś inne zioła? Chętnie wypróbuję, bo lubię takie napary:)

Widziałyście już tą książkę? "Szczęścliwa skóra. Naturalny program domowe EKOpielegnacji". W sam raz dla ekocentryczki, zaraz zabieram się za lekturę:) 

Na koniec polecam Wam blog Los Fruittis Mama gdzie znajdziecie proste przepisy na zdrowe jedzenie i piękne zdjęcia:)

Udanego tygodnia!

Pozdrawiam
Daria


piątek, 18 września 2015

Kilka nowych naturalnych olejków eterycznych

Cześć!

Olejki eteryczne pojawiają się u mnie dość często. Lubię dodawać je do gotowych kosmetyków, czy komponować własne perfumy. Najważniejsza jest jakość olejków, można je znaleźć na stronach z półproduktami, ale pojawiają się też nowe marki. Niedawno odkryłam taką, która ma spory wybór olejków o naturalnym składzie. Zdecydowałam się na kilka, których używam najczęściej. Polecam Wam też wpis o aromatarapii, który pojawił się na moim blogu, jeśli jesteście zainteresowane tematem. 




Olejki eteryczne są pozyskiwane poprzez destylację z parą wodną rośliny lub ekstrakcję. Mają płynną konsystencję i intensywny zapach. Podobnie jak oleje nie rozpuszczają się w wodzie, jedynie w olejach czy alkoholu.

Olejki eteryczne są bardzo skoncentrowane, dlatego nie należy nakładać ich bezpośrednio na skórę. Wyjątek stanowi olejek lawendowy (przyspiesza gojenie skóry, u mnie to pierwsza pomoc na oparzenia), a także olejek z drzewa herbacianego, który można nakładać go punktowo na zmiany skórne. Pozostałe olejki należy rozcieńczać z olejami bazowymi lub dodawać do gotowych kosmetyków, np. kremów, maseczek, glinek.

Olejki eteryczne stosowane są w kosmetyce bardzo często, wzbogacają skład i podnoszą wartość kosmetyków. Warto też rozpalać je w kominku, zwłaszcza w długie wieczory i korzystać z walorów aromaterapeutycznych. Przy wyborze należny zwrócić uwagę na jakość olejków. Te z optima plus mają przystępną cenę i mogą zachęcić do wypróbowania aromaterapii. 

Tych kilka olejków najczęściej rozpalam w kominku, ale też dodaję do olejków do ciała. Pomarańczowy i z bergamotki lubię łączyć z olejem ze słodkich migdałów. Dodają ładny zapach, ale też wzmacniają działanie pielęgnacyjne. Olejek lawendowy można rozpylać w sypialni przed snem, smarować nim nadgarstki, jeśli lubicie ten zapach.

Olejki można dodawać też do kąpieli, czy do prania kiedy chcemy uzyskać ładny zapach, bez korzystania z chemicznych środków. Są bardzo wydajne, przy każdym użyciu wystarczą jedynie 3-4 kropli. 



Mam zamiar zrobić z nich perfumy, jeśli uda się zrobić jakiś ciekawy zapach dam Wam znać. 
Pamiętajcie, że olejki są bardzo skoncentrowane i mogą uczulać. Zawsze przed ich zastosowaniem na większą partię skóry należny zrobić test. Olejki wnikają bardzo głęboko w skórę i mogą podrażniać. Naturalne składniki mogą uczulić także należy zachować ostrożność. Przy odpowiednim użyciu są bardzo skuteczne i warto mieć je  w domu. 

Używacie olejków eterycznych? Jakie lubicie najbardziej? Macie sprawdzone marki?

Pozdrawiam!
Daria

środa, 16 września 2015

Jak wyrobić nawyk regularnego biegania?

Cześć!

Coraz częściej pytacie mnie w komentarzach i wiadomościach prywatnych o bieganie, dlatego od czasu do czasu postaram się napisać coś na ten temat. Dziś najważniejsza kwestia czyli jak zacząć i wytrwać w postanowieniu BĘDĘ BIEGAĆ. To nie takie trudne, wymaga tylko żelaznej konsekwencji:)

Kiedy dwa lata temu postanowiłam, że będę biegać nie zastanawiałam się nad dystansem, pomiarami, różnicowaniem treningów. Chciałam po prostu biegać. Skupiłam się na czasie, biegałam początkowo 2-3 razy w tygodniu, zaczęłam od około 20-30 minut ciągłego truchtu. Dla osoby początkującej może to być dużo, na początek, ale jak się okazało z moją kondycją nie było najgorzej. Ćwiczyłam regularnie od wielu lat i fitness nie poszedł na marne:) 

Co kiedy dopiero zaczynasz?
Dla osób zupełnie początkujących czas 20 minut można podzielić np. na 2 minuty biegu, 2 minuty marszu i tak 10 razy na zmianę. Z czasem marszu będziecie potrzebować coraz mniej. Po miesiącu zobaczycie postęp. Wtedy będzie można stopniowo skarać marsz i wydłużać odcinki biegowe. Co tydzień wydłużaj bieg o 2-3 minuty, albo dłużej jeśli masz siłę. 

Moim głównym celem na samym początku było wyrobienie w sobie nawyku. Miałam plan, biegam we wtorki, czwartki i niedziele. Zawsze w te dni pilnowałam, żeby trening się odbył. Wyjątkiem była jedynie tragiczna pogoda, jak burza czy ślizgawka na chodnikach. Poza tym nie było odstępstw, w niewielkim deszczu krzywda się nam nie stanie, a bieganie w lekkim deszczu jest przyjemne:) Oczywiście były momenty kiedy mi się nie chciało, czasem trzeba było pozamieniać dni treningowe w wyniku różnych sytuacji nie do przewidzenia. Skupiałam się na czasie biegu po kilku miesiącach poszłam do 60-75 minut ciągłego biegu i to był dla mnie duży sukces:) Dopiero po roku regularnego biegania chciałam sprawdzać dystans, zaczęłam biegać interwały i więcej czytać na temat techniki biegania. Na początku było to bardzo intuicyjne. Motywujące było to jak szybko forma rośnie i nie mam zadyszki po godzinie biegu. 

Kiedy nie chce mi się biegać i tak idę. Zazwyczaj kiedy wyjdę z domu od razu nabieram ochoty na bieganie.Doszłam już do etapu kiedy muszę biegać, bo inaczej bardzo mi tego brakuje. 

Od początku zapisuj każdy trening, to bardzo dobra metoda mierzenia postępów. Zacznij od wyznaczenia małych celów, np. przebiegnę 5 km po miesiącu, nie planuj od razu maratonu, metoda małych kroków sprawdza się najlepiej. To nie ma być plan na miesiąc, tylko może nawet na całe życie:) Kto ma ochotę zacząć?

Oczywiście bieganie nie jest dla każdego, jest wiele innych aktywności do wyboru. Jeśli nie lubicie biegania to nie ma sensu się do tego zmuszać. Treningi mają być przyjemnością, a nie karą. Jednak jeśli od dawna myślicie żeby zacząć, czas wyjść i się przebiec:)





A jak jest z Waszym bieganiem? Może wolicie inną aktywność? Chętnie poczytam co sądzicie o tej aktywności:)

Pozdrawiam!
Daria

poniedziałek, 14 września 2015

Dermokonsultacje marki Sylveco w HELFACH

Cześć!

W piątek w sklepie helfy przy ul. Św. Mikołaja we Wrocławiu odbywały się dermokonsultacje marki Sylveco. Od dłuższego czasu można marka organizuje takie spotkania w mniejszych i większych miastach. To dobry sposób na poznanie kosmetyków i okazja do sprawdzenia poziomu nawilżenia skóry. 



Pełna oferta kosmetyków Sylveco i Biolaven jest dostępna w ofercie sklepów Helfy, ale w czasie konsultacji można dokładniej je poznać i wypróbować je wszystkie na własnej skórze.  
Po sprawdzeniu stanu nawilżenia skóry konsultantka przeprowadza krótki wywiad, a następnie pomaga dobrać odpowiednie kosmetyki. Może to być bardzo pomocne dla osób, które mają problem z określeniem rodzaju cery. Moja skóra mieszana, po lecie okazała się trochę przesuszona, szczególnie na czole.





W czasie konsultacji można dostać sporo próbek produktów, które są dla nas zalecane. Kosmetyki Sylveco nie są dla mnie nowością, ale wszystkich jeszcze nie stosowałam, chociaż pewnie kilka do wypróbowania. Takie spotkania są dobre dla osób, które nie znają tych kosmetyków, albo potrzebują pomocy w doborze odpowiednich dla siebie składników. Tym razem skusiłam się na lekki krem nagietkowy, którego jeszcze nie miałam. Podobno będzie dobry dla mnie, dam Wam znać kiedy go przetestuję. Do każdych zakupów jako gratis dodawana była pomadka ochronna z cynamonem.




Panie ze sklepu Helfy częstowały domowymi wegańskimi wypiekami i pyszną Yogi tea:) Lubię zaglądać do helfów, a ten sklep na Św. Mikołaja jest mi najbardziej po drodze. Zainteresowanie konsultacjami było duże, cały czas ktoś się pojawiał. Dobrze, że naturalne i polskie kosmetyki są coraz bardziej popularne. Byłyście kiedyś na takich konsultacjach? Na stronie marki znajdziecie terminy kolejnych spotkań. Ciężko wyjść z nich z pustymi rękami:)



Lubicie kosmetyki Sylveco? Macie swoich ulubieńców? Więcej informacji o produktach i wydarzeniach w sklepie Helfy znajdziecie na stwonie http://helfy.wroclaw.pl

Pozdrawiam!
Daria

niedziela, 13 września 2015

Last week #19

Cześć!

W tym tygodniu byłam bardzo zabiegana i nie miałam kiedy poświęcić za dużo czasu blogowi. Dziś zrobiłam już sporą listę postów, które chcę zamieścić i liczę, że mi się to uda:) Pogoda sprzyja bieganiu, po upałach można odetchnąć i pokonywać więcej kilometrów. Liczę na piękną jesień i łagodną zimę, żeby móc spokojnie biegać i nie tracić formy. Gorsza pogoda nie zatrzyma mnie w domu, ale w przyjemnej aurze biega się lepiej:)

Na początku tygodnia dostałam przesyłkę ze sklepu natural4you, wysypały się z niej herbatki i suplementy marki Pukka, a także morwa biała oraz kilka próbek marki NUA Naturals, której wcześniej nie znałam. Mam ochotę na kilka produktów i pewnie z czasem je wypróbuję. Całość prezentuje się bardzo kolorowo, a nowa herbata Pukka blackcurrant beauty jest pyszna. Znacie te herbaty, macie ulubiony smak?

Kolejna przesyłka jest ze sklepu naturalne-piękno, peeling co ciała jest bardzo fajny i na pewno napiszę o nim więcej, ale ten napój Acai berry to nic specjalnego. Jest bardzo słodki i musiałam mocno rozcieńczać go z wodą, żeby dało się go wypić. Zdecydowanie wolę zwykłą wodę, a kiedy mam ochotę na coś innego wybieram wodę kokosową. Chyba nigdy mi się nie znudzi:) 


Białe melony od niedawna można spotkać w biedronce, są pyszne i soczyste. Musicie spróbować:) Arbuz to najlepsze nawodnienie po długim biegu, kiedy tylko mam okazję kupuję całego. 

Ostatnie już sezonowe owoce..będę ich wyczekiwać za rok. Dobrze, ze jarmuż zostanie na dłużej. Widziałam też dynie, ale jeszcze nie jadłam jej w tym roku. Na pewno nadrobię, bo ją uwielbiam:) Gotowałyście już dynię z tym roku? 



Na koniec pyszne woda kokosowa RIRI wypatrzona w almie. Więcej o wodzie kokosowej znajdziecie w tym poście. Nie było akurat młodych kokosów więc się na nią skusiłam. I biegowe poranki, bardzo je lubię:) 

Mam nadzieję, że mieliście udany tydzień, pozdrawiam!
Daria

piątek, 11 września 2015

GLOV- demakijaż samą wodą, czy to możliwe?

Cześć!


Wiele czytałam o tej cudownej rękawicy do demakijażu GLOV i postanowiłam się przekonać czy rzeczywiście jest taka dobra. Wakacje były dobrym momentem żeby ją kupić. Mała rękawica zajmuje o wiele mniej miejsca w walizce niż waciki i kosmetyk do demakijażu. Jak się sprawdziła? Dowiecie się w tym poście. 



Na stronie producenta znalazłam informację, że przy użyciu tej rękawicy do demakijażu potrzebna jest tylko woda. Jedna rękawica wystarcza na 3 miesiące codziennego użytkowania.  GLOV to polski produkt dostępny stacjonarnie w Sephorze, właśnie tam ją kupiłam. Chciałabym zminimalizować ilość używanych produktów, więc zdecydowałam się na jej zakup. Na początku cena wydała mi się za wysoka, 49 zł trzeba zapłacić na większą rękawice, a raczej chustę. Na początek wybrałam mniejszą za 39 zł, ale przy skorzystaniu z rabatu zapłaciłam około 34 zł, więc do przyjęcia skoro miała zmywać makijaż przez 3 miesiące. 

Świerczka z mikrofibry nie jest dla mnie nowością, wiele razy stosowałam ją przy olejowym oczyszczaniu twarzy. Producent GLOV zapewnia o najnowszej technologii, w które włókna są 100 razy cieńsze od ludzkiego włosa. Ściereczkę należny namoczyć w wodzie o dowolnej temperaturze, a następnie wymasować twarz. Demakijaż przy użyciu samej wody bez użycia zbędnej chemii brzmi idealnie. A jak się sprawdza w praktyce? 






Nie stosuje mocnego makijażu, ani wodoodpornych tuszów do rzęs. Mimo to podeszłam do ściereczki z dystansem i pozytywnie się zaskoczyłam. Po przyłożeniu do oka makijaż dość szybko się zmywał, a co do tego miałam największe obawy. Miękka ściereczka nie podrażniała skóry, obyło się bez pocierania. Krem bb czy puder mineralny też nie stanowią dla mniej żadnego problemu. Używam jej prawie codziennie wieczorem od dwóch miesięcy. Po każdym użyciu dokładnie myję ją mydłem, zanieczyszczenia dobrze z niej schodzą. 
Kilka razy użyłam jej też w olejkiem do demakijażu, sprawdziła się bardzo dobrze. Miękkie włókna sprawiają, że często więcej czasu poświęcam na przyjemny masaż twarzy. 

Jest to ciekawe rozwiązanie, ale czy najtańsze jak zapewnia producent? Chyba nie do końca, bo za olejek do demakijażu, który wystarcza mi nawet na 4-5 miesięcy płacę w zależności od marki 35-50 zł. Mimo to jest to ciekawe rozwiązanie, świetne w podróży, na lotnisku, czy np. na siłowni, jeśli ktoś chodzi tam zaraz po pracy. 

Produkt nie jest testowany na zwierzętach. Rękawica wykonana jest z poliestru i poliamidu, czyli materiałów nie do końca naturalnych. Mimo to cieszę się, że ją wypróbowałam. Myślę, że zdecyduję się też na większą wersję, kiedy wykończę olejek do demakijażu. Mniejsza ilość kosmetyków w łazience do mnie przemawia. Lubię testować nowości, byle by nie dublować kosmetyków, bo wtedy w łazience zaczyna się chaos. 



Znacie GLOV? Co o mniej myślicie? Jaki demakijaż sprawdza się u Was najlepiej?

Pozdrawiam!

wtorek, 8 września 2015

Koniec z dietami

Cześć!



Koniec z dietami to bardzo zachęcający tytuł dla wielu osób, które nieustannie się odchudzają. Książka dr Joela Fuhrmana ukazała się na rynku na początku roku tego roku i od razu mnie zainteresowała. Autor opisuje w niej promowane przez siebie założenia dietetyczne. To ciekawy poradnik przybliżający zdrowe odżywianie. 



Opis książki:
Jedz. ile chcesz i kiedy chcesz. Koniec z dietami!Coraz większy odsetek mieszkańców naszego globu cierpi z powodu otyłości i związanych z nią chorób. Warta wiele miliardów branża dietetyczna nieustannie podsuwa ci nowe. modne diety i oferuje nieskuteczne na dłuższą metę rozwiązania - a wszystko to kosztem twojego zdrowia. W rezultacie tkwisz uwięziony w błędnym kole uzależnień żywieniowych. toksycznego głodu i objadania się. W książce Koniec z dietami doktor Joel Furman - dyplomowany lekarz rodzinny i autor bestsellerów: Jeść. by żyć zdrowo oraz Trzy kroki do zdrowia - demonstruje. jak wyrwać się z tego błędnego koła raz na zawsze. Udostępnia czytelnikom bezcenne wskazówki żywieniowe i pokazuje. jak dzięki właściwemu odżywianiu odnaleźć drogę do zdrowszego i szczęśliwszego życia. U podłoża rewolucyjnego programu doktora Fuhrmana leży utworzone przez niego równanie zdrowia: Zdrowie = wartość odżywcza produktów podzielona przez liczbę kalorii zawartych w tych produktach. zgodnie z którym pożywienie o wysokiej gęstości odżywczej znacznie lepiej zaspokaja potrzeby ludzkiego organizmu niż produkty wysokokaloryczne. Dieta gęsta odżywczo eliminuje zachcianki żywieniowe i sprawia. że tracisz ochotę na tłuszcz. słodycze oraz węglowodany. Im więcej gęstego odżywczo pożywienia przyjmujesz. tym lepiej funkcjonuje w twoim organizmie mechanizm samouzdrawiania.Koniec z dietami to książka. na którą czekało wiele osób. Skuteczne i zrównoważone podejście do odżywiania. prezentowane przez doktora Furmana. pomoże ci pozbyć się zbędnych kilogramów. cofnąć choroby i odzyskać znakomite zdrowie!




Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej znajdziemy bardzo ciekawe informacje o zdrowiu, metabolizmie, składnikach odżywczych. Są to rzetelne informacje potwierdzone badaniami naukowymi, do których znajdziemy też odnośniki w bibliografii. 
Według autora ZDROWIE= wartość odżywcza  podzielona przez liczbę kalorii w nich zawartych. Dużą uwagę przywiązuje to gęstości odżywczej, która jest bardzo istotna w komponowaniu posiłków. Dr Fuhrman promuje dietę nutritariańską, która wyróżnia się wysoką wartością odżywczą, przy stosunkowo niewielkiej kaloryczności. Jednak główny przekaz opiera się na przejściu na zdrowy tryb odżywiania i eliminacji produktów dostarczających pustych kalorii. 
Autor stawia na prosty przekaz i pisze, że aby być zdrowym trzeba jeść zdrowe produkty. Należy też wykluczyć wszystko co negatywnie wpływa na nasze zdrowie. Proponuje rezygnację z produktów odzwierzęcych, w zamian zaleca rośliny strączkowe czy orzechy. Radzi wprowadzanie zmian stopniowo. Dzięki temu można osiągnąć dobre rezultaty i uniknąć wielu chorób przewlekłych na jakie skazuje często nieodpowiednia dieta. Utrata wagi i lepsze zdrowie to efekt świadomego i zdrowego odżywiania. 
Autor nie każe radykalnie rezygnować z mięsa, nie jest to książka dla wegetarian czy wegan, myślę że każdy kto chce zachować zdrowie powinien ją przeczytać. Książka promuje bardzo rozsądne zasady i nie zniechęca radykalnymi teoriami. 




Druga część książki jest bardziej praktyczna i może ułatwić przejście na zdrowy tryb życia. Są tu zasady których powinniśmy się trzymać, ale też przepisy, niektóre bardzo ciekawe i w zdecydowanej większości wegańskie. Autor zaleca eliminację mięsa i produktów odzwierzęcych i wylicza negatywne skutki jego spożywania.


Komu przyda się ta książka? 
Każdemu kto chce poszerzyć swoją wiedzę z zakresu zdrowego odżywiania. Jest tu dokładnie opisany, wpływ na zdrowie wielu najczęściej spożywanych produktów jak np. nabiału, cukru, białej mąki, tłuszczów. Osoby chcące zdrowo się odchudzić znajdą tu plan żywieniowy, który to umożliwi. To dobry i rzetelny poradnik, który dostarczy wielu potwierdzonych informacji. Polecam wszystkim zainteresowanym tematem:)

Na temat żywienia przeczytałam już wiele książek, ale ciągle mi mało. Znacie tą książkę, co o niej myślicie? Może polecicie coś ciekawego w tej tematyce? 

Pozdrawiam!

niedziela, 6 września 2015

Last week # 18

Cześć!

Dziś we Wrocławiu paskudna pogoda, dobrze że udało mi się pobiegać przed deszczem i teraz mogę odpoczywać w domu:) Marzyłam już o dniu bez pośpiechu i wreszcie go mam. 
Tydzień rozpoczął się miłą przesyłką od Naturalnie z pudełka, w środku znalazłam kilka świetnych kosmetyków. I mam ochotę na kolejne niespodzianki. Co sądzicie o takich subskrypcjach? Zamawiacie jakieś pudełka kosmetyczne? 


Nie rozstaję się ostatnio z grejpfrutowym balsamem do ust Hurraw. Pachnie i smakuje jak świeży owoc:) Uwielbiam te naturalne balsamy. 
Chyba każdy lubi niespodzianki, ucieszyła mnie niespodziewana przesyłka od resibo, już zaczęłam testować krem pod oczy. Do tej pory wszystkie ich kosmetyki się u mnie świetnie sprawdziły:)

Wreszcie wypróbowałam przepis na brownie ze słodkich ziemniaków. Deliciously Ella ma wile prostych i pysznych przepisów, ale ten jest wyjątkowo przyjemny. Nie może się nie udać, ma tylko kilka składników i nie zabiera wiele czasu. Polecam spróbować, nie jest to tłuste czekoladowe ciasto, posłodzone daktylami nie zamula:) Nie przepadam za pieczeniem, ale takie brownie będę robiła częściej. 

Szkoda, że kończy się sezon na letnie owoce, starałam najeść się na zapas, ale i tak będzie mi ich brakowało. Zamroziłam sporo truskawek, trochę malin, będą do szejków kiedy za nimi zatęsknię:)



Cięgle mam fazę na lody bananowe, ostatnio były zielone ze szpinakiem, pycha:) Wymyślam różne kombinacje, żeby mi się nie nudziły.
Teraz mam w planie poczytać i zrobić sobie dobrą herbatkę, Wam też życzę udanego popołudnia i całego kolejnego tygodnia!

Pozdrawiam!

czwartek, 3 września 2015

Prosta poranna rutyna na dobry początek dnia:)

Cześć!

Codziennie rano wstaję o 6 rano, albo nawet wcześniej i bardzo lubię moją poranną rutynę. Dobrze nastawia mnie na cały dzień. Od zawsze byłam rannym ptaszkiem, dlatego najszczęśliwsza jestem kiedy spokojnie mogę położyć się o 22 i tak najczęściej robię. Nie każdy dzień jest taki sam, ale kilka czynności pozostaje bez zmian. Nie muszę wychodzić wcześnie do pracy, zazwyczaj zaczynam około południa. Kiedy muszę zacząć wcześniej robię wszystko, żeby udało mi się zrealizować plan:) Rano mam najwięcej energii i lubię z niej korzystać. Oto kilka moich prostych kroków:

1. Oil pulling.
Staram się ssać olej codziennie przez około 20 minut. O zaletach pisałam już na blogu i zainteresowanych odsyłam do tego posta.

2. Nawodnienie organizmu. 
Po całej nocy bez płynów ciało jest odwodnione i potrzebuje wody. Rano popijam wolno około 1 litr wody w temperaturze pokojowej. Czasem dodaję do niej cytrynę, pomarańczę, miętę czy werbenę. Woda nawadnia najlepiej, pomaga obudzić się wszystkich organom, pobudza metabolizm i mózg. 

3. Czas na ruch.
Wiem, że ta pora nie każdemu odpowiada, ale ja nie wyobrażam sobie ćwiczenia po pracy, tym bardziej, że czasem wracam bardzo późno. Tutaj każdy musi znaleźć swój rytm. Ćwiczę codziennie, 3-4 razy w tygodniu biegam zazwyczaj nie mniej niż 10 km, a raz w tygodniu staram się przebiegać dłuższy dystans. Poza tym lubię też intensywne treningi interwałowe, ciągle wyszukuję coś nowego, tak żeby ciągle zaskakiwać mięśnie:) Najlepiej odpoczywam przy jodze i codziennie staram się poświęcić na nią trochę czasu, nawet 15 minut sprawia że czuję się lepiej. 
Poranne ćwiczenia dają mi energię i lepszy nastrój na cały dzień.



4. Śniadanie.
Zdarza się, że przed dłuższym biegiem jem banana, albo biorę do kieszeni kilka daktyli w razie gdy dopadnie mnie głód. Inne ćwiczenia wolę robię na pusty żołądek. Zaraz po treningu przychodzi czas na śniadanie, najczęściej owocowe:) 
Latem kolorowe koktajle i lody bananowe to moje najczęstsze śniadanie. Lubię też owsiankę, jaglankę, albo domową granolę. Jeśli decyduję się na szejka dodaję około 5 bananów, żeby sycił mnie na długo. Jesienią i zimą częściej sięgam po śniadania na ciepło. 

5. Pozytywne nastawienie. 
Można nad nim pracować każdego dnia. Na mnie dobrze działa ulubiona muzyka, do której sobie poskaczę, dobra książka, czasem ciekawy filmik na youtube, krótki spacer. Dobrze sprawdza się też wypisywanie każdego ranka trzech rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni. Każdy musi znaleźć swój sposób:)

Po tak rozpoczętym dniu idę do pracy pełna energii, czasem wracam bardzo zmęczona i podziwiam wtedy mijanych po drodze biegaczy. Lubicie wstawać rano, czy wolicie nocny tryb? Macie swoją poranną rutynę? 

Pozdrawiam!