Zdrowe odżywianie

niedziela, 28 lutego 2016

Last week #38

Cześć!

Wreszcie spróbowałam słynnych burgerów w Krowarzywa, w Krakowie:) Rzeczywiście były smaczne, mają sporo sosów do wyboru. Wzięłam burgera dnia- szpinaczex, próbowałam też warzywex i cieciorex. Ten ostatni jak dla mnie był najlepszy. Lubię burgery, ale za często ich nie jadam. Moim ulubionym miejscem w Krakowie ciągle jest Momo i tam będę zaglądać najczęściej:) 



Nie pozwalam zjeść dopóki nie zrobię zdjęcia:P Przyjaciółka to uchwyciła. Nie przesadzam w ilością ujęć, 2-3 zdjęcia i gotowe, żeby nikt się nie złościł:) 

Nowe odkrycie to Saya Cafe, mają duży wybór ciast, wegańskich pączków i ciastek. Skusiłam się na Leśny Mech ze szpinakiem, był dobry:) Następnym razem wezmę tort oreo. Swoją drogą dopiero niedawno dowiedziałam się, że oreo są wegańskie. 
Na herbatę lubię chodzić do Chimery, bo dają ją w dużym kubku:) Dodatkowo jest tam bardzo zielono, nawet zimą. 



Dziś przebiegłam moją pierwszą trzydziestkę:) Czas 2:55, ale nie jest to dla mnie bardzo istotne. Bardziej cieszę się, że przez 30 km udało mi się biec bez zatrzymania i kryzysu. Maraton mam zamiar przebiec bez pośpiechu i patrzenia na zegarek, liczę że się uda:) 
Podsumowując luty przebiegłam- 185 km. Jutro sobie odpuszczę i postawię na długie rozciąganie:)



Udanego tygodnia!

Pozdrawiam,
Daria


czwartek, 25 lutego 2016

Serum i krem do mycia twarzy od Dr. Hauschka

Cześć!

Wykończyłam niedawno dwa produkty od Dr. Hauschka i krem myjący i serum na noc. Lubię produkty pielęgnacyjne tej marki i chętnie po nie sięgam. Mają dobre składy i proste, apteczne opakowania.  


Od producenta:
Delikatne oczyszczanie przy pomocy kremu do mycia twarzy rano i wieczorem stanowi podstawę efektywnej pielęgnacji skóry. Starannie dobrane wyciągi roślinne z nagietka, rumianku, dziurawca oraz przelotu pospolitego odżywiają i oczyszczają skórę w sposób łagodny i delikatny. Kremowy olejek migdałowy stanowiący podstawę preparatu zachowuje naturalny wodno-lipidowy płaszcz skóry. Dodatkowo dzięki zawartości mączki migdałowej krem do mycia twarzy zwęża pory skórne, reguluje procesy wydzielania sebum oraz rozjaśnia cerę. Poczuj radość z tego naturalnego oczyszczenia nadającego cerze świeży, zdrowy wygląd.

Skład: Water (Aqua), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Seed Meal, Calendula Officinalis Flower Extract, Anthyllis Vulneraria Extract, Alcohol, Arachis Hypogaea (Peanut) Oil, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract, Hypericum Perforatum Flower/Leaf/Stem Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Bark/Leaf Extract, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Fragrance (Parfum), Citronellol*, Geraniol*, Malpighia Punicifolia (Acerola) Fruit Extract, Xanthan Gum, Lecithin, Algin.   

Jak się sprawdził?

Krem ma konsystencję oleistą z drobinkami i jest lekko brązowy kolor. Początkowo nie przypadł mi do gustu, ale na szczęście dałam mu drugą szansę. Krem nakładam na zwilżoną twarz i dociskam go do skóry przez 2-3 minuty. Po tym czasie spłukuje letnią wodą. To bardzo przyjemny zabieg, ale zabiera trochę czasu. Zupełnie nie sprawdza się kiedy chcemy tradycyjnie umyć nim twarz. U mnie nie nadaje się do stosowania każdego dnia, oleista konsystencja jest za ciężka. Używałam go zamiast peelingu 1-2 razy w tygodniu. Bardzo dobrze oczyszcza skórę, nie powoduje uczucia ściągnięcia i daje efekt rozświetlonej skóry. 50 ml kosztuje 46 zł, można znaleźć go TUTAJ. Jest wydajny, jednak na co dzień wybieram żel do twarzy Sylveco



Od producenta:Beztłuszczowa pielęgnacja na noc Dr. Hauschka pozwala skórze swobodnie oddychać i pobudza jej naturalny cykl odnowy komórkowej. Serum na noc jest przeznaczone do pielęgnacji na noc dla wszystkich typów cery i zapewnia im niezbędne nawilżenie, świeżość i witalność. Zawarte w serum wyciągi z kwiatów jabłoni pomagają skórze swobodnie oddychać, a owoce jabłoni oraz wyciąg z oczaru wirginijskiego działają odżywczo tak, aby rano skóra była świeża, promienna i nawilżona.
Skład: Water (Aqua), Alcohol, Glycerin, Pyrus Malus (Apple) Fruit Water, Chondrus Crispus Extract, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Bark/Leaf Extract, Hectorite, Pyrus Malus (Apple) Flower Extract, Fragrance (Parfum)*, Citronellol*, Limonene*, Linalool*, Geraniol*, Citral*, Sodium Chloride, Xanthan Gum.
*składnik naturalnego olejku eterycznego
Jak się sprawdziło serum? 
Ma przyjemny zapach, trochę drażnił mnie alkohol na drugim miejscu, ale nie wysuszał mojej skóry. Serum stosowałam codziennie wieczorem, to kosmetyk o bardzo lekkiej konsystencji. Bardzo szybko się wchłania. Rezultaty bardzo mnie ucieszyły, skóra była wyraźnie wygładzona i rozświetlona po jego użyciu. Często nie używałam już innych kosmetyków na noc. Serum nie jest niestety tanie, 25 ml kosztuje 114 zł- KLIK. Mimo to chętnie do niego wrócę. Bezolejowe serum dobrze się sprawdza na mojej mieszanej skórze. 

Znacie te kosmetyki? Jakie produkty Dr. Hauschka polecacie? 

Pozdrawiam,
Daria



wtorek, 23 lutego 2016

Gotuj z ajurwedą dla zdrowia- recenzja książki

Cześć!

Ajurweda wyznacza sposób przygotowania posiłków, według jej zasad można przygotować każdą potrawę. Istotne jest zawarcie 6 smaków, wybór odpowiedniej enegrii produktu, unikanie pewnych połączeń czy wybór smaku. Ajurweda to staroindyjski system leczniczy, który jest także stylem życia. Pomaga osiągnąć zdrowie, długie życie i wewnętrzną harmonię. Dieta jest jednym z najlepszych narzędzi do osiągnięcia tych celów. W książce "Gotuj z ajuwredją dla zdrowia" jest wartościawą książką, z której korzystam bardzo często. 




Autor Vasant Lad jest znanym na całym świecie lekarzem i wykładowcą ajurwedy. Część teoretyczna książki jest zrozumiała i napisana w prosty sposób. Mówi o tym jak ajurweda postrzega ludzkie ciało, umysł i duszę. Wskazuje jakie czynniki mają wpływ na nasze zdrowie i jak na nie wpłynąć, są to np. nawyki żywieniowe, pory roku, praktyka jogi. 

W kolejnych rozdziałach opisane jest działanie sześciu smaków oraz agni czyli ogień trawienny. Proces trawienia według ajurwedy ma związek z przechodzeniem jedzenia przez różne stadia związane z danymi smakami- m. in. rozdrabnianie pokarmu w ustach to smak słodki. 

Unikanie pewnych połączeń jest kluczową zasadą ajurwedy, przykładowo nie należy łączyć melonów z innymi owocami, ani pożywianiem. Należy unikać jedzenia jajek z owocami, mięsem, jogutrami, serem żółtym i mlekiem. Niestety w książce nie znalazłam informacji o tym jaki negatywny skutek ma łączenie tych pokarmów. Jest wiele szkoliwych połączeń, które można obserwować na sobie, jednak warto wiedzieć dlaczego tak się dzieje i jak wpływa to na trwienie czy zdrowie. Bardzo często łączymy produkty z przyzwyczajenia, a z czasem organizm nie reaguje tak ostro.






Część poświęcona przepisom jest bardzo obszerna, mimo że nie ma zdjęć potraw łatwo się z niej korzysta. W książce znajdują się przepisy na zupy, warzywa, dania z ryżu, pieczywo, napoje, desery oraz różne przetwory. Przy każdym przepisie zaznaczone jest jak zmodyfikować potrawę do danej doszy. Jeśli bardziej interesuje was ten temat polecam zajrzeć do książki Ajurweda medycyną natury. Znajomość właściwości danej potrawy i umiejętność dostosowania jej do własnych potrzeb, to bardzo przydatna umiejętność. Dzięki temu nie jest to kolejna książka kucharska, ale ciekawy poradnik. 

Na końcu książki znajduje się tabela, która opisuje produkty pokarmowe, ich smaki, a także to jak wpływają na zdrowie. To bardzo czytelna forma, z której często korzystam. W książce są także opisy wielu produktów jak np. warzywa, owoce i zioła, opisany jest sposób w jaki ich używać i jak przyrządzać, żeby skorzystać z ich wlaściwości leczniczych. 










Jest w niej wiele prostych do zrobienia przepisów, które opierają się na prostych składnikch. Wypróbowałam już sporą część i do wielu będę wracać. 

Odpowiednie łączenie pokarmów, dopasowanie owoców i warzyw do posiłków w znaczniej mierze może ułatwić trawienie. Warto sięgnąć po tą ksiązkę, jeśli macie problemy z trawieniem, bólami brzucha, zaparciami czy zgagą. Znajdziecie ją w Zielonym Sklepie. 
Interesuje Was temat ajurwedy? Co sadziecie o naturalnych metodach leczenia? 

Pozdrawiam,
Daria



niedziela, 21 lutego 2016

Last week #37

Cześć!

W tym tygodniu zacznę od rozczarowania chipsami z dyni..kupiłam je z ciekawości już jakiś czas temu. W składzie jest 100% pestek z dyni które lubię. Niestety chipsy są okropne, nie dało się ich przełknąć. Może uda mi się wykorzystać je w sałatkach. Nie polecam, na szczęście kosztowały około 8 zł, więc nie za dużo. Wróciłam do domowych przekąsek i robię chipsy z marchewki i buraka albo brukselki. Jakie zdrowe przekąski jecie najczęściej? 

Staram się teraz ograniczać cukier, nadchodzi wiosna i to dobry czas na porządki w organizmie. Trzeba przygotować ciało do przyjęcia wszystkiego, co przyniesie wiosna. Poza tym chcę przetestować czy poprawią się moje wyniki w bieganiu, kiedy całkiem wyeliminuję przetworzoną żywność. Liczę na przypływ energii:) 
Niedawno zaczął się Wielki post, astronomicznie ten czas sprzyja oczyszczaniu ciała i umysłu. To bardzo ciekawe jak tradycje ludowe i religijne są splecione z siłami natury. Macie jakieś postanowienia? 



Szukam dobrej maski nawilżającej, może coś polecicie? Najlepiej gotowy produkt, a nie coś czego nie trzeba rozrabiać z wodą. Glinki goszczą u mnie cały czas. Uzupełniłam zapas i mam zamiar nakładać je na całe ciało. Codziennie szczotkuję ciało na sucho- KLIK, ale muszę bardziej się przełożyć i robić to dłużej nić 5 minut. Postaram się:) 



Polecam kiełkowanie! U mnie co kilka dni są inne zielone listki. Wszystkie pełne witamin i sennych minerałów. W skiełkowanych nasionach jest najwięcej wartości, na początku okresu wzrostu roślina kumuluje wszystko co najlepsze. Kiełki jedzone regularnie zapewniają zdrowie:) Kiełkowanie jest bardzo proste. Nie wymaga wysiłku. Wystarczy podlewać nasiona 2 razy dziennie. Po kilku daniach są gotowe. Przechowuję je zazwyczaj do 3 dni w słoiku w lodówce.
Dodaję je do koktajli, sałatek, sajgonek, zup....możliwości jest wiele:)  Więcej o kiełkowaniu piałam TUTAJ. Lubicie kiełki? 


Udanego tygodnia!

Pozdrawiam,
Daria

czwartek, 18 lutego 2016

Odżywczy mus do ciała olejem lnianym i konopnym

Cześć!

Ministerstwa Dobrego Mydła nie trzeba już chyba przedstawiać. Bardzo lubię ich mydła i z ciekawością obserwuję nowe produkty, które dodają do oferty. Odżywczy mus do ciała z wyciągiem z lawendy wąskolistnej, olejem lnianym i konopnym skusił mnie składem i opisem. Zapraszam jeśli jesteście ciekawi jak się sprawdził. 


Opis produktu: Puszysty, lekki, super odżywczy organiczny mus do ciała po brzegi wypakowany naturalnymi antyoksydantami, składnikami nawilżającymi i regenerującymi a także zbawienną dla skóry witaminą E. Przyjemna konsystencja przygotowana z nierafinowanych olejów i maseł połączona ze starannie dobraną mieszanką olejków eterycznych łatwo się wchłania i głęboko regeneruje zniszczony naskórek. Przygotowany z myślą o atopowej, suchej i szorstkiej skórze mus intensywnie nawilża, koi i przywraca barierę ochronną skóry. 
Mus idealnie sprawdza się w pielęgnacji całego ciała. Należy nakładać go na wilgotną skórę, delikatnie wmasowując kolistymi ruchami. Polecany do skóry zniszczonej, suchej i dojrzałej.
Skład (tłumaczenie): Masło Shea (Karite)*, Masło Kakaowe*, Olej Brzoskwiniowy, Olej z Konopii, Olej Lniany, Olej Słonecznikowy, Olej z Nasion Malin, Gliceryna Roślinna, Wit. E, Olejek Eteryczny z Lawendy Wąskolistnej, Olejek Eteryczny Sosnowy, Olejek Eteryczny Jałowcowy, Olejek Eteryczny Mandarynkowy, Wyciąg z Lawendy Wąskolistnej, Wyciąg z Żywokostu, Geraniol**, Limonene**, Linalool**
* surowiec organiczny
**składniki olejków eterycznych



Nie jest to wcale lekki kosmetyk i typowy mus. Mimo to patrząc na bogaty skład trzeba przyznać, że konsystencja choć gęsta jest puszysta i piankowa. Dzięki temu kosmetyk jest bardzo wydajny. W składzie musu znajduje się mnóstwo organicznych maseł i olejów, z masłem shea, masłem kakaowym na czele. Jest świetnym ratunkiem dla bardzo przesuszonej skóry w czasie zimy. Bardzo dobrze nawilża, natłuszcza i otula skórę ziołowym aromatem olejków eterycznych. Kombinacja olejów eterycznych lawendy, geranium, sosny, jałowca, mandarynki i żywokostu daje przyjemny zapach lasu. Bardzo go lubię.

Cennym składnikiem musu jest olej z konopi- zawiera ok. 75% niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych głęboko odżywia skórę, uelastycznia naskórek i łagodzi podrażnienia. Olej lniany zmiękcza i działa przeciwzapalnie. Olejki eteryczne tonizują, działają antybakteryjnie i nadają musowi delikatny aromat.




Najczęściej nakładam go na dłonie i łokcie. Grubszą warstwą smaruję dłonie kiedy wychodzę z domu w zimne dni i zawsze przed snem. Nie nakładam do na całe ciało, bo 60 ml wystarczyłoby pewnie na kilka użyć. Mus ma stałą konsystencję masła i trzeba ogrzać go w dłoniach, żeby dobrze się rozprowadzał. Bardzo lubię proste opakowania Ministerstwa, dużym plusem jest też szklany słoiczek z ciemnego szkła. Najlepszy do przechowywanie naturalnych kosmetyków. Jak dla mnie jest to produkt idealny na zimowe miesiące. 

Mój słoiczek ma pojemność 60 ml, taka pojemność jest już niedostępna. Teraz na stronie można zamówić mus o pojemności 120 ml za 42 zł. Dostępna jest jeszcze wersja szafranowa musu, którą pewnie też wypróbuję. Patrząc na świetny skład i działanie warto wypróbować ten produkt. To produkt wegański i nie testowany na zwierzętach. Na wykończenie go mamy trzy miesiące od otwarcia.




Znacie musy z Ministerstwa? Macie swoje ulubione produkty od nich?

Pozdrawiam,
Daria


wtorek, 16 lutego 2016

Szczęśliwa skóra- książka o EKOpielęgnacji

Cześć!

Niewiele jest u nas książek o naturalnej pielęgnacji, dlatego chętnie sięgam po wszystkie nowości. "Szczęśliwa skóra. Naturalny program domowej EKOpoelęgnacji" od razu mnie zainteresowała. Przeczytałam ją bardzo szybko, to przyjemna i ciekawie napisana książka, opisuje sposoby dbania o skórę i podpowiada jak przestawić się na eko pielęgnację. 

Opis książki:
Wypryski... Suchość... Zaczerwienienie... Nadmierne przetłuszczanie się...
Jeśli jesteś taka, jak większość kobiet, zapewne już od dawna prowadzisz nieustanną walkę, wręcz batalię, o idealnie (lub przynajmniej dobrze) wyglądającą skórę. Być może jesteś sfrustrowana i zmęczona coraz to nowszymi i zwykle mocno rozczarowującymi (oraz drogimi) rozwiązaniami. Jak myślisz, dlaczego posiadanie pięknej skóry jest takie trudne?

Adina Grigore - uczy jak dbać o swoją skórę, na jakie produkty żywieniowe należy uważać, żeby dłużej cieszyć się piękną skórą i jak rozwiązać problemy dermatologiczne nierozwiązywalne dla wielu lekarzy.
Podczas codziennej pielęgnacji stosujemy średnio ok. 12 produktów kosmetycznych. Wierzymy, że w ten sposób zapewnimy skórze zdrowie i naturalny wygląd - autorka uczy jak zastąpić szkodliwe produkty promowane przez przemysł kosmetyczny naturalnymi (EKO) oraz cieszyć się z bycia `saute`. Szczęśliwa skóra to prosty i w 100% naturalny program, który oczyszcza, uspokaja i uszczęśliwia skórę.





Książka nie jest podręcznikiem kosmetologii, tylko punktem widzenia autorki. Nie trzeba zgadzać się z każdym stwierdzeniem. Jeśli od dawna stosujecie kosmetyki pochodzenia naturalnego, a czytanie składów na opakowaniach nie jest jest problemem, to książka nie będzie odkrywcza. To dobra książka dla osób, które dopiero okrywają świat kosmetyków naturalnych. 

Na początku autorka opisuje jak zbudowana jest skóra, wspomina także o chorobach skóry. Opisuje swoje zmagania z problemami dermatologicznymi. Podkreśla, że skóra jest w dużym stopniu obrazem naszego ogólnego stanu zdrowia, a zdrowe odżywianie jest jednym z najistotniejszych czynników zdrowiej skóry. Oczywiście jest to spore uproszczenie, bo znaczenie mają także hormony, stres, czynniki genetyczne i wiele innych. Jedak w dużym stopniu zgadzam się z tym, że nasza skóra jest odbiciem stanu naszego zdrowia. Nie trzeba zgadzać się za każdym stwierdzeniem, żeby sporo wynieść z tej książki

Duża część książki poświęcona jest zdrowemu odżywianiu. Autorka radzi, żeby prowadzić dziennik żywieniowy, dzięki któremu łatwiej zauważyć powtarzające się błędy i czynniki, które mogą mieć negatywny wpływ na wygląd skóry. Znajdziecie też sporo rad, które zapewne nie będą nowe, np. pij więcej wody, odstaw nabiał, unikaj potraw smażonych i nie pij dużo alkoholu. Po książkę może sięgnąć każdy, nie tylko osoby wkręcone z zdrowy tryb życia i takie informacje mogą być dla wielu osób pomocne. Prawie połowa książki to część dotycząca odżywiania, autorka podaje produkty które warto jeść, jest też kilka prostych przepisów. 

Dla mnie najciekawsza była część książki poświęcona kosmetykom. Autorka wyjaśnia zasady funkcjonowania przemysłu kosmetycznego, objaśnia oznaczenia kosmetyków. Opisuje kilka najbardziej szkodliwych składników, które można spotkać w kosmetykach. Nie było to dla mnie nic nowego, a znacznie więcej na temat składów dowiedziałam się z internetu. Książka jedynie sygnalizuje problem i daje pierwsze wskazówki, co jest dobrym pomysłem. Zbyt wiele informacji mogłoby zniechęcić osoby początkujące w tym temacie. 

Autorka radzi, żeby na początek określania problemów z cerą zminimalizować swoją pielęgnację. Nie zachęca do używania tych samych kosmetyków przez całe życie, jednak w dużej mierze radzi skupić się na kosmetykach domowych. 
Poleca 10 składników, z których szczególnie warto korzystać- drobnoziarnista sól morska, ocet jabłkowy, olej kokosowy, oliwa z oliwek, płatki owsiane, migdały, soda oczyszczona, miód, masło shea i cukier gruboziarnisty. Większość z tych produktów opisywałam już na blogu i rzeczywiście warto wykorzystać je w pielęgnacji. Nie wyobrażam sobie jednak używania tylko domowych kosmetyków. Warto przeglądnąć swoje kosmetyki i sprawdzić czy rzeczywiście wszystkie są konieczne. Używając kilkunastu produktów z długim składem możemy szkodzić swojej skórze i za bardzo ją obciążać. Dobrze dobrane kosmetyki do pielęgnacji mają ogromne znaczenie. 

Ostatnia część książki to przepisy na kosmetyki DIY. Kilka z nich bardzo mi się spodobało, szczególnie maski do twarzy. O kilku na pewno jeszcze napiszę, bo dobrze się sprawdzają. Bardzo lubię przygotowywanie prostych kosmetyków w domu. Peeling, maska, płyn do płukania jamy ustanej, maska do włosów czy różne mieszanki olejów robię bardzo często. Jednak nie mogę całkowicie zrezygnować z gotowych kosmetyków, do czego namawia autorka. Zgadzam się ze zminimalizowaniem ilości produktów, ale czasem po prostu lubię używać gotowych kosmetyków z dobrym składem. Zrobienie skutecznego kremu czy serum wymaga sporej wiedzy, ale też odpowiednich warunków, których nie da się stworzyć w domu.

Książkę polecam szczególnie osobom, które stawiają pierwsze kroki z temacie naturalnej pielęgnacji. Także dla osób, które do tej pory nie interesowały się tematem pielęgnacji skóry. Dziewczyny wkręcone w świat kosmetyczny nie dowiedzą się z niej wiele. Dobrze, że pojawiła się książka o tej tematyce w języku polskim. Do tej pory zamawiałam podobne książki z zagranicznych stron. Książkę możecie znaleźć TUTAJ, kosztuje około 30 zł. 

Znacie tą książkę? Lubicie domowe kosmetyki? Jakie macie podejście do EKOpielęgnacji? 

Pozdrawiam,
Daria

niedziela, 14 lutego 2016

Last week #36

Cześć!

Niby kosmetyków mi nie brakuje, ale przyda się kilka nowości z John Masters Organics:) Liczę, że szampony się sprawdzą, bo odżywka z gorzką pomarańczą bardzo dobrze działała na moje włosy. Może polecacie jakieś kosmetyki do twarzy? Poza kramem z filtrem jeszcze nic od nich nie miałam.



Mam do polecenia kilka kuchennych produktów, które bardzo lubię. Herbata Sweet Chai jest bardzo aromatyczna i ma ciekawy smak. Wypróbowałam już prawie wszystkie Yogi Tea i ta jest wysoko na liście faworytów. Podobnie jak kasztany jadalne, które jak dla mnie smakują jak czekolada. Są pyszne, słodkie i warto je spróbować!

Uzupełniając zapas kurkumy wzięłam też czarną sól kala namak, ostatnio przemykała mi w wielu przepisach kuchni indyjskiej i ajurwedyjskiej. Ma dość intensywny, jajeczny zapach. 
W Rossmannie trafiłam na orkiszowe mleko roślinne. Zimą kupuję takie napoje zdecydowanie częściej. Dodaję do owsianek albo robię kakao. 
Napiszcie jeśli znacie coś co warto spróbować. Chyba częściej będę robić takie zestawienia, bo często testuję nowe produkty:)



Od kilku miesięcy używam filtrów prysznicowych FITaqua. Na skórze nie zauważyłam dużej zmiany, pewnie dlatego, że nie mam suchej skóry. Jednak włosy mają wyraźnie lepszy wygląd. Nie muszę myć ich tak często, wystarczy 2 razy w tygodniu. Nie mam też problemu ze swędząca skórą głowy, co zdarza mi się nawet po odstawieniu SLSów. Jestem z niego bardzo zadowolona. Jeden filtr wystarcza na 3 miesiące, więcej na ich temat możecie przeczytać tutaj. Na razie zostanę przy prysznicowych, ale jest też kilka innych rodzajów. 



Wiecie co, mam słabość do zielonego jedzenia:P Jeśli macie ochotę zapraszam na mój instagram, gdzie codziennie dodaję zdjęcia:) 



Udanego tygodnia!

Pozdrawiam,
Daria

sobota, 13 lutego 2016

Rozgrzewająca herbata lawendowa

Cześć!

Lubię zapach lawendy i często wybieram taką nutę zapachową w kosmetykach. Olejek lawendowy mam zawsze pod rękę, dodaję ją do domowych kosmetyków. Tym razem suszone kwiaty lawendy wykorzystałam do zrobienia pysznej rozgrzewającej herbaty. Pięknie pachnie i ma lekko lawendowy kolor. Jeśli lubicie lawendę będzie Wam smakować:)



Do zaparzenia lawendowego eliksiru potrzebna jest:

- łyżeczka suszonych kwiatów lawendy,
- kilka plasterków imbiru,
- dwa plasterki cytryny.

Herbatę zaparzamy przez kilka minut. Cytryna bardzo dobrze się z nią komponuje, ale możecie też spróbować samej lawendy, dla mnie połączenie imbirem i cytryną jest idealne. Napar jest delikatny, smaczny, wyraźnie pachnie lawendą. Smakuje dobrze także na zimno:)

Lawenda ma działanie kojące, zmniejsza rozdrażnienie układu nerwowego, łagodzi stres, pomaga się wyciszyć. To skuteczne zioło w leczeniu bezsenności, wspomaga też trawienie i działa przeciwskurczowo.
W formie naparu od stuleci jest stosowana jako remedium na migreny, stany depresyjne, łuszczycę i kłopoty ze snem. 

Lawendę znajdziecie w sklepach zielarskich. Kwiaty muszą pochodzić z upraw niepryskanych i wolnych od środków chemicznych. 




Polecam spróbować, zwłaszcza kiedy mamy czas pełen stresu i napięć. Po ciężkim dniu kubek lawendowej herbaty przyniesie ukojenie.  

Jakie zioła pijecie najczęściej? Próbowaliście kiedyś zaparzyć lawendę?


Pozdrawiam,
Daria


czwartek, 11 lutego 2016

Kiełki chia- warto spróbować

Cześć!

Kiełki to u mnie nic nowego, hoduję je na od wielu lat. Dlaczego jem kiełki pisałam już na blogu jakiś czas temu. Kilka miesięcy temu podjęłam pierwsze próby wykiełkowania nasion chia. Początki nie były najszczęśliwsze, ale w końcu się udało:) Dodaję je do sałatek, obiadów, koktajli. Skiełkowane mają najwięcej wartości odżywczych i cennych witamin. 

Nasiona chia zaliczane są do superfoods i warto po nie sięgać. Często przygotowuję z nich pudding, ale teraz znacznie częściej jem je w skiełkowanej postaci. Zwłaszcza zimą kiedy nie mamy dużego wyboru świeżych warzyw kiełki są idealnym rozwiązaniem. 





Często kiełkowałam nasiona w słoikach z dobrym skutkiem, jednak w tym wypadku ta metoda był nietrafiona. Chia najlepiej kiełkować przy użyciu kiełkownicy. Nie można też podlewać ich tak często jak innych nasion. Chia absorbują wodę i dlatego ziarna nie wysychają. Nie ma potrzeby przelewania ich wodą dwa razy w ciągu dnia. Trzeba obserwować nasiona i sprawdzać kiedy będą potrzebować wody. Podlewam je mniej więcej po półtora dnia, czasem co dwa dni. Częstsze podlewanie sprawi, że nasiona zgniją. 

Małe ziarenka już po 2-3 dniach zaczynają kiełkować, po około 4-6 dniach są gotowe do jedzenia. Czas kiełkowanie zależy od temperatury w pomieszczeniu, im jest cieplej tym szybciej rosną. 

Jeśli nie macie kiełkownicy możecie skorzystać z tego sposobu



Dlaczego warto jeść kiełki chia?
2 łyżki kiełków zawierają: 
- 5 razy więcej wapnia niż szklanka mleka,
- 3 razy więcej antyoksydantów niż szklanka jagód,
- 3 razy więcej żelaza niż szklanka szpinaku,
- 2 w razy więcej białka niż szklanka groszku,
- 2 razy więcej potasu niż banan. 

Nasiona chia to też dobre źródło kwasów omega-3 i 6, a także  błonnika. 2 łyżki nasion chia, dostarczają aż 7 gram błonnika (25-30 g to dzienna zalecana dawka).


Kiełki można dodawać do zup, sałatek, surówek, miksować w koktajlach. Po wykiełkowaniu można przechowywać je w lodówce przez około 2-3 dni, a w tym czasie kiełkować już kolejną porcję:) Rożne nasiona kiełkuję na zmianę, żeby dostarczać sobie różnych witamin. Chia to ostatnio jedne z moich ulubionych kiełków. Mają bardzo łagodny smak. 

Hodujecie swoje kiełki? Macie jakieś ulubione? 

Pozdrawiam,
Daria

wtorek, 9 lutego 2016

Logodent- ziołowy żel do zębów

Cześć!

Pasty do zębów bez fluoru są coraz lepiej dostępne. Przetestowałam już wiele i mam kilka ulubionych, do których często wracam. Tym razem testowałam ziołowy żel marki Logodent. Nie znałam tej marki, ale skusił mnie dobry skład oraz zawartość szałwii i rozmarynu. Lubię te olejki eteryczne i często po nie sięgam. 


Od producenta:
Niepieniący żel przeznaczony dla osób, które mają problem z nadwrażliwymi dziąsłami i zębami lub posiadających paradontozę. Wyciągi z rozmarynu działają antybakteryjnie i poprawiają ukrwienie dziąseł; z szałwii natomiast gojąco i przeciwzapalnie. Zapobiegają także próchnicy. Wyciągi z żywicy i hamamelis wzmacniają dziąsła i wspomagają florę bakteryjną jamy ustnej.

Nie zawiera mięty i fluoru.

Skład: Aqua (Water), Sorbitol, Silica, Maris Sal (Sea Salt), Algin, Commiphora Abyssinica Extract, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Extract, Echinacea Pallida Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosmary) Oil*, Salvia Officinalis (Sage) Oil*, Sucrose Laurate, Glycerin, Aroma, Sodium Hydroxide, Limonene
* z kontrolowanych upraw biologicznych




Żel do zębów z rozmarynem i szałwią ma dość intensywny zapach, który mi odpowiada. Nie przypadnie do gustu osobom, które lubią silnie miętowe pasty i uczucie mocnego odśnieżenia. Ten żel tego nie zapewnia, ale skutecznie oczyszcza zęby i odświeża oddech. 
Nie pieni się, co nie jest dla mnie problemem. Chętnie wypróbuję inne pasty z oferty marki Logodent. Dużym minusem jest cena, pasta w regularnej cenie kosztuje około 20 zł, teraz można kupić ją taniej- klik. Zazwyczaj kupuję pasty za nie więcej niż 10 zł, takich na szczęście też jest całkiem sporo. 

Dobrze, że pojawia się coraz więcej past bez fluoru i są o wiele łatwiej dostępne. Dodatkowo jest to produkt wegański, bezglutenowy. Nie zawiera środków konserwujących. Nie testowany na zwierzętach. Warto spróbować.

Macie swoje ulubione pasty do zębów bez fluoru, do których wracacie? 

Pozdrawiam,
Daria


niedziela, 7 lutego 2016

Last week #35

Cześć!

Na zdjęciach kolorowe talerze z Krakowa:) Znowu byłam w Momo, ale następnym razem pewnie skuszę się na słynne burgery z Krowarzywa. Wczoraj dowiedziałam się, że nowy lokal jest już w Krakowie na Sławkowskiej:) 



Widzieliście kiedyś sadza soap? Wygląda jak kawałek węgla i jestem ciekawa jak się sprawdza. Miałam kiedyś mydło węglowe i bardzo je lubiłam, na to pewnie też się skuszę. Wypatrzyłam je w Urban Vegan.
W TKmaxx na dziale z kosmetykami łatwo przepaść, mają tam mnóstwo ciekawostek, ale akurat mam wszystko czego potrzebuję. Mimo to kiedy tam jestem, zawsze zaglądam na ten dział:) 

Moje dłonie mocno odczuły zimowe bieganie i codziennie ratuję je jak mogę. Ostatnio co wieczór przed snem smaruję dłonie grubą warstwą kremu, albo masła shea i zakładam bawełniane rękawiczki. Po kilku dniach dłonie wyglądają znacznie lepiej. W zimowe wieczory nie mogę obejść się też bez olejków eterycznych. 



Zabieram się za testowanie nowego olejku do twarzy be.loved. Staram się wykonywać masaż twarzy jak najczęściej, ale ostatnio brakuje mi czasu. Muszę się zmobilizować i przynajmniej 2 razy w tygodniu poświęcić na to więcej czasu. 



Dziś rano przebiegłam dystans półmaratonu, nic nie motywuje tak jak zbliżający się maraton. Mam jeszcze 3 miesiące i kilka dni, ale nie odpuszczam ani jednego treningu. Wszystko jest jak w zegarku:) Robię jeden dzień w tygodniu wolny od wysiłku, żeby się zregenerować. Resztę mam zaplanowaną i poza bieganiem sporo się rozciągam, joguję i robię treningi wzmacniające. 



Dziś wypróbowałam nowy program Agaty z bloga Poczuj się lepiej. Lubię i polecam jej filmiki:) Polecacie jakieś dobre sekwencje rozciągające? Będę wdzięczna za polecenie czegoś. 



Udanego tygodnia Kochani!

Pozdrawiam,
Daria

czwartek, 4 lutego 2016

Scrub do ciała i marmolada do kąpieli

Cześć!

Słyszałyście o kosmetykach HappyBase? Koncepcja polega na tym, że produkty przez nich oferowane są bazą do stworzenia swoich kosmetyków. Można dodać do nich oleje, ekstrakty roślinne, olejki eteryczne. Bazowe składniki nadają się do takich domowych mieszanek. Na początek wybrałam arganowy peeling i marmoladę do ciała. Jak się sprawdziły? 


Arganowy Scrub z solą himlajską

Skład:
Sodium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Argania Spinosa Oil, Citrus Grandis Oil

Duża zawartość oleju arganowego i różowa sól himalajska to dobrej jakości składniki, które zapewnią skuteczność. Peeling bardzo dobrze się sprawdza, jest mocny, ale nie podrażnia skóry. Teraz jest w dużej promocji i 250 g można kupić za nie całe 15 zł. To dobra cena, znajdziecie go tutaj
To 100% naturalny kosmetyk, bez zbędnych składników takich jak sztuczne barwniki, pegi czy slsy. Dodałam do niego jedynie trochę olejków eterycznych, żeby uzyskać ładny zapach.Teraz pachnie werbeną i jeszcze przyjemniej mi się go używa. 
Peeling ciała robię raz w tygodniu, tego używam na zmianę z peelingiem kawowym


Marmolada do kąpieli z hibiskusem i wiesiołkiem 

Skład:
Aqua, Hydrolized Sodium Laureth Sulfate, Oenthera Blennis (Evening Primose) Seed Oil, Potasium Sorbate, Hibiscus Rosa-Sinensis Extract, Propylene Glycol, Sodium Chlorid, Cocamine Oxide, Cocamidopropyl Betaine, Citric Acid, Tetrasodium Edta, Polyquaternium- 7, Magnesium Nitrate Magnesium Chloride, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Glycerin, Polyglyceryl-4 Caprate, Sodium Lactate


Marmolada do kąpieli z hibiskusem i wiesiołkiem to baza myjąco-pielęgnująca do kąpieli lub pod prysznic. Ma konsystencję bardzo rzadkiego żelu pod prysznic. Zaciekawiła mnie ta nazwa i bardzo chciała ją wypróbować. Sama nie ma ciekawego zapachu i działania, ale po zmieszaniu z olejem ze słodkich migdałów uzyskałam ciekawy kosmetyk nawilżający pod prysznic. Można dodawać ją tez do kąpieli, ale osobiście nie przepadam za dłuższym siedzeniem w wannie. 

Po jej użyciu skóra jest przyjemnie nawilżona i gładka w dotyku. Po dodaniu olejków eterycznych dodatkowo można uzyskać ładny zapach. 
Opakowanie 250 g kosztuje około 30 zł, możecie znaleźć ją tutaj
O ile peeling bardzo polubiłam, tak marmolada nie zrobiła na mnie dużego wrażania. Jak na żel pod prysznic cena jest wysoka, a właściwości pielęgnacyjne nie są aż tak duże. Poza tym opakowanie jest mało wygodne i dużo produktu się marnuje bez dozownika. Zdecydowanie wolę olejki pielęgnacyjne pod prysznic. 





Znacie te kosmetyki? Robicie własne peelingi czy kupujecie gotowe?

Pozdawiam,
Daria


wtorek, 2 lutego 2016

Moje suplementy

Cześć!

Kilka osób pytało mnie o suplementy jakie przyjmuję, dziś o nich napiszę. Nie jem mięsa, ani produktów odzwierzęcych. Staram się, żeby moja dieta była zróżnicowana i bogata w składniki odżywcze. Nie łykam wielu suplementów, tylko te które wydają mi się niezbędne. Kilka przyjmuję na stałe i na nich się tu skupię. Teraz mam dokładnie te suplementy, które widać na zdjęciach. Najczęściej zamawiam je na iHerb, albo na innych polskich stronach, np. tutaj

Witamina D3
Wybieram tą w dawce 5000 jednostek w tabletce. Duże dawki są bardzie opłacalne i nie trzeba łykać kilku tabletek dziennie. Teraz przyjmuję dwie tabletki w ciągu dnia, w połowie roku ponownie sprawdzę poziom witaminy D i może zmniejszę dawkę, jeśli jej poziom będzie odpowiednio wysoki. Optymalna wartość to 40-60. Jakiś czas temu miałam mniej niż 30. 
Witaminą D przyjmuję przez cały rok, w naszej szerokości geograficznej jest to konieczne. Nie jesteśmy w stanie przygotować jej odpowiednio dużo. Talem można zmniejszyć dawkę, ale nie całkowicie odstawić suplementację. 

Witamina K2
Dzięki niej wapń, w którego gospodarce ważny udział ma witamina D3, trafia w odpowiednie miejsca w organizmie. Zażywanie witaminy D3, zwiększa zapotrzebowanie na witaminą K2, ponieważ stymuluje produkcję białek zależnych od witaminy K2. Jedną  tabletkę łykam zawsze z witaminą D3 po posiłku zawierającym tłuszcze. 





Witamina B12 
Jest konieczna dla wszystkich osób na diecie roślinnej. Organizm nie może sobie jej wytworzyć. Jest magazynowana, więc nie trzeba brać jej codziennie. Przyjmuję ją 1-2 razy w tygodniu. Można wybrać też inne formy witaminy B12, popularne są też zastrzyki czy witamina w sprayu. Brak suplementacji może prowadzić do poważnych zaburzeń układu nerwowego. 

Kwas l-askorbinowy

Kwas askorbinowy jest izolatem, destylatem naturalnie występującym w witaminie C. Oprócz kwasu askorbinowego, witamina C musi posiadać rutynę, bioflawonoidy, współczynnik K, współczynnik J, współczynnik P, tyrozynazy, ascorbinogen i jeszcze inne związki. Nie jest to więc witamina C, jednak działa na wzmocnienie odporności. Stosuję go sporadycznie, może być pomocny gdy ciało znajdzie się w dużym stresie. 
Kwas askorbinowy zawarty w pożywieniu, nie różni się się od tego syntetycznego. Potwierdziły to badanie kliniczne z udziałem ludzi. 
Zazwyczaj jest od pozyskiwany ze skrobi kukurydzianej. Piję go z wodą kiedy organizm jest osłabiony. Dostałam sporo tego proszku od koleżanki dlatego go używam. Zazwyczaj sprzedawany jest w 1 kg opakowaniach.

Dobrym źródłem witaminy C jest też dzika róża, acerola, rokitnik, baobab i camu camu. Staram się włączyć je do diety zwłaszcza zimą. W przyszłości pewnie zdecyduję się na liposomową witaminę C. 




Istotne są też kwasy omega, które dostarczam sobie kilka razy w tygodniu ze świeżo zmielonego siemienia lnianego. Łyżeczkę dodaję do koktajli, owsianki czy sałatek. Ważne, żeby było to świeżo zmielone siemię, wtedy zachowuje wszystkie właściwości. Mam w słoiku mieszankę siemienia, ziaren chia i ostropestu, mielę je razem.

Nie kupuję multiwitamin, są to zazwyczaj małe dawki wszystkich witamin, które nie działają. Niektóre witaminy blokują wchłanianie innych, niektóre się wykluczają. Badania wskazują, że nie jest to dobre rozwiązanie. 

Najważniejsza jest dla mnie dieta, a raczej sposób odżywiania. Im więcej dostarczymy ciału składników odżywczych w postaci naturalnego pożywienia, tym lepiej skorzysta ono z dostarczonych witamin, nawet w formie syntetycznej i wyizolowanej jak kwas askorbinowy. Suplementy jako dodatek do zdrowego odżywiania sprawdzają się najlepiej. 


Co myślicie o suplementach? Jakie stosujecie?

Pozdrawiam,
Daria