Zdrowe odżywianie

czwartek, 31 marca 2016

TAG: Na zdrowie

Cześć!

Niedawno Kasia z bloga Kolczyki Izoldy zaprosiła mnie do tagu, którego temat jest mi bliski:) Dlatego chętnie udzieliłam odpowiedzi na pytania, zapraszam:) 

1. Od kiedy prowadzisz zdrowy styl życia?
Zaczęło się już w liceum, ale stopniowo kiedy miałam większą wiedzę wiele się zmieniało. W obecnej formie prowadzę go od kilku lat, a od ponad dwóch biegam regularnie. Wcześniej przez wiele lat stawiałam na zajęcia fitness kilka razy w tygodniu. 

2. Co zmotywowało cię do zmiany?
Zaczęło się od chęci zmian i schudnięcia paru kilogramów. Bardzo polubiłam fitness i ciągle próbowałam czegoś nowego. Miałam nawet podejście do biegania, ale za pierwszym razem nie zaskoczyło. Do wielu zmian skłoniło mnie czytanie różnych książek o aktywności i zdrowym odżywianiu. 
Z czasem zainteresowała mnie dieta wegetariańska, wegańska, surowa. Oglądałam wiele polskich i zagranicznych kanałów na YT. Przeszłam wiele etapów i znalazłam to co najbardziej mi odpowiada. Mimo to ciągle sporo czytam i śledzę nowe doniesienia naukowe dotyczące mojego sposobu odżywiania. Wiem, że na pewno z czasem coś się zmieni, ale nie zamierzam wracać do mięsa i produktów odzwierzęcych.  



3. Co się zmieniło po zmianie stylu życia na zdrowszy?
Wiele się zmieniło, na pewno poprawił się wygląd. Nie tylko lepsza sylwetka, ale też ładniejsza skóra i mocne paznokcie, z którymi zawsze miałam problem. Poza tym mam zdecydowanie więcej energii, rzadko choruję, a jeśli nawet to są to tylko przeziębiania. Mam lepsze samopoczucie i świadomość że robię coś dobrego dla siebie. 

4. Ulubiona aktywność fizyczna?
Zdecydowanie bieganie, ale coraz więcej czasu poświęcam też jodze. Ponad dwa lata temu zaczęłam biegać regularnie, początkowo były to krótkie odcinki, a po kilku miesiącach biegałam już 10 km. Niedawno pokonałam trasę 30 km, za kilka tygodni biegnę pierwszy maraton. Nic nie cieszy tak jak postępy! Najchętniej biegam dla siebie, na biegi uliczne zapisuję się kilka razy w roku. Może z czasem się to zmieni, ale medale nie są dla mnie najważniejsze. Lubię mocne treningi, ale też spokojne długie wybiegania, kiedy nie patrzę na zegarek. 


5. Jak często uprawiasz jakiś sport?
Biegam 3-4 razy w tygodniu, zazwyczaj biegam około 40-50 kilometrów tygodniowo. Teraz ze względu na maraton czasem biegam trochę więcej. Po biegu zawsze rozciągam się i roluję przed około 20 minut. W pozostałe dni wybieram jogę i robię treningi wzmacniające. Często korzystam z kanałów na YT. Jeden dzień w tygodniu nie ćwiczę, staram się wtedy iść na dłuższy spacer, a kiedy pada zdarza mi się rozwinąć matę i ćwiczyć assnany, nad którymi akurat pracuję. 

6. Jakie są założenia Twojej diety?
Wybrałam dietę roślinną, bez produktów odzwierzęcych. Dodatkowo opieram dietę głównie na węglowodanach- kaszach, ziemniakach, ziarnach, ryżu, komosie, itp. Najczęściej stosuję się do założeń doktora Johna McDougall'a opisanych w książce "Zdrowie bez recepty. Czyli skrobia, która leczy". Takie podejście u mnie sprawdza się bardzo dobrze, posiłki są spore, można jeść do syta, mam dzięki temu dużo energii i nie tyję od węglowodanów, czego ciągle boi się wiele osób:) To dieta wysoko węglowodanowa- nisko tłuszczowa. Pomogła wielu osobom wyleczyć nie tylko otyłość, problemy z tarczycą i inne choróby. 



Staram się, żeby posiłki były oparte na na zdrowym i nie przetworzonych produktach.  W ciągu dni piję też 2 litry wody i herbat ziołowych. Jem około 4-5 razy dziennie, w zależności od dnia. Stawiam na proste i szybkie potrawy, lubię gotować, ale na co dzień nie mam na to wiele czasu. Stawiam na świeże owoce i warzywa, najlepiej sezonowe, ale w zimie chętnie kupuję cytrusy i inne egzotyczne owoce. 
Lubię gotować zupy warzywne, to najlepszy pomysł na szybką kolację kiedy wracam późno do domu. 
Słodycze nie są u mnie codziennością, jem je kilka razy w miesiącu. Nie brakuje mi ich, bo często piję kolorowe, słodkie koktajle, jem owoce. Najlepszym zamiennikiem słodyczy są zdecydowanie świeże daktyle, które zawsze mam w domu. Polecam też lody bananowe, które całkowicie zastąpiły u mnie lody. 

7. Co najczęściej jesz na śniadanie?
Najczęściej wybieram owocowy koktajl, albo owsiankę. O innych propozycjach pisałam tutaj. Prawie nie jem pieczywa, a kiedy po nie sięgam wybieram chleb żytni. Moje pomysły na śniadanie często pokazuję na instagramie, zapraszam:)

8. Ulubione zdrowe produkty
Jest ich sporo. Zawsze mam w domu kaszę jaglaną, płatki owsiane i ziemniaki, często bataty. To baza wielu moich posiłków. Ma też mały zapas bakalii- daktyle, rodzynki, suszone owoce, jagody goi, orzechy. Podstawą są zawsze świeże warzywa i owoce, które kupuję na bieżąco. 
Lubię przyprawy- cynamon, kozieradkę, czarnuszkę, kurkumę, imbir, często dodaję do po posiłków. 

9. Co w zdrowym stylu życia sprawia Ci największy problem? 
Nie widzę problemów, jem prosto i gotowanie wegańskich posiłków nie sprawia mi trudności. Z czasem jest to o wiele łatwiejsze. Mam sprawdzone produkty po które sięgam. Lubię aktywność fizyczną, sprawia mi problemu. Jedynie książki zajmują mi powoli za dużo miejsca, chyba czas zacząć je rozdawać. 

10. Rada dla początkujących
Na rzucaj się od razu na głęboką wodę i zawsze dawaj sobie prawo do popełniania błędów. Każda mała zdrowa zmiana w jadłospisie, czy rozpoczęcie aktywności fizycznej  to powód do zadowolenia z siebie. Nie trzeba w 100 % jeść zdrowo, żeby być zdrowym. Od czasu do czasu można zrobić odstępstwo. Najważniejsze, żeby przez większość czasu trzymać się zdrowych zasad. 




To co sprawdza się u mnie, nie musi być dobre dla Was. Szukajcie, czytajcie i obserwujcie swoje ciało. Na pewno z czasem znajdziecie to co Wam służy:)

Życzę zdrowia i zapraszam do tagu wszystkich chętnych! Podlinkujcie swoje odpowiedzi, chętnie je przeczytam.

Pozdrawiam,
Daria

wtorek, 29 marca 2016

Hydrolat z czystka

Cześć!

Herbatka z czystka to jedna z moich ulubionych, jest smaczna i dodatkowo daje wiele innych korzyści. Udowodniono działanie uodparniające, antybakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybiczne tego zioła. Jest pomocny z leczeniu wielu schorzeń, także skórnych np. trądziku. To także silny antyoksydant, na działanie trzeba poczekać ale warto spróbować. Wiele razy zdarzyło mi się przecierać twarz chłodnym naparem, teraz regularnie używam też hydrolatu z czystka. Zapraszam jeśli jesteście ciekawi jak się sprawdził. 



Mój pochodzi ze strony EcoSpa, producent pisze o nim:


To mocny środek ściągający i wygładzający skórę. Szczególnie polecany do cery dojrzałej. Intensywnie wspomaga leczenie trądziku i niweluje blizny. Polecany do pielęgnacji cery dojrzałej, trądzikowej, a także tłustej i z niedoskonałościami.
Wykazuje bardzo intensywne działanie przeciwzmarszczkowe, ujędrniające i napinające. Jest pomocny w usuwaniu świeżych blizn.




Jak działa hydrolat z czystka?


Ma bardzo przyjemny zapach, trochę przypomina zapach zielonej herbaty. Na szczęście mnie nie uczula, bo hydrolat z zielonej herbaty zupełnie się u mnie nie sprawdza. 
Czystek skutecznie oczyszcza skórę i ściąga pory. Stosowany regularnie przyspiesza gojenie ran i pomaga pozbyć się świeżych przebarwień. Na bardziej utrwalone zmiany też działa rozjaśniająco, jednak na poprawę trzeba poczekać dłużej.
Dzięki temu, że przyspiesza krążenie i ujędrnia skórę jest polecany do skóry dojrzałej. 

Stosuję go jako tonik już od kilku miesięcy i na razie przy nim zostanę. Dodaję go także do maseczek algowych i glinek. Na jego bazie można przygotować też prosty tonik z kwasami. Skutecznie wygładza, napina i oczyszcza i delikatnie nawilża skórę. 
Zamówiłam go online, stacjonarnie nigdzie na niego nie trafiłam. Za 100 ml ekologicznego hydrolatu zapłaciłam 12,50 zł. Miałam już kilka buteleczek i na pewno kupię kolejne. Do tej pory najlepiej służyły mi hydrolaty z róży, oczaru i lawendy





Znacie hydrolat z czystka, a może pijecie herbatkę? 

Pozdrawiam,
Daria

niedziela, 27 marca 2016

Wesołego Alleluja!



Wszystkim sympatykom bloga pragnę złożyć najserdeczniejsze życzenia.
Zdrowia, pogody ducha i wielu pyszności.
Radosnego, wiosennego nastroju (nawet gdy za okrem jeszcze zima) i dużo dobrego słońca.
Niech Święta Wielkiej Nocy przyniosą radość oraz będą doskonałą okazją do spędzenia niezwykłych chwil w gronie najbliższych.
Wesołego Alleluja!

Pozdrawiam,
Daria

wtorek, 22 marca 2016

Wiosenne rytuały- dodaj sobie energii

Cześć!

Przyszła wiosna:) Na wyższą temperaturę trzeba jeszcze poczekać, ale już czas zadbać o większy poziom energii. To też dobry czas na nowe początki, w każdej dziedzinie. Mimo, że dziś mocno zmokłam w czasie rannego biegu, myślałam co warto zrobić, żeby na wiosnę poczuć się lepiej. U mnie to się sprawdza:) To nic odkrywczego, ale o prostych rozwiązaniach też trzeba sobie czasem przypomnieć. 

1. Doceń naturę
Piękno świata budzącego się do życia na wiosnę może zachwycić. Lubię biegać i spacerować po lesie, parku czy nad rzeką. Często spotykam zwierzęta, słucham ptaków i cieszę się ładnymi widokami. To najlepszy sposób, żeby się wyciszyć, odstresować i nabrać energii do działania. Można iść samemu, albo zabrać kogoś na długo spacer. 
Lubię też zielone liście w domu. Mam sporo doniczkowych kwiatów, a na wiosnę planuję jeszcze posadzić zioła w kuchni i na balkonie. 




2. Zrób porządki
Na wiosnę zawsze mam więcej chęci do zmian. Wyrzucam wiele zbędnych rzeczy. Pozbyłam się już większości zimowych swetrów, które były powyciągane i zmechacone. Oddałam znajomym trochę książek, teraz czas na inne rzeczy. Jeśli nie używam czegoś, albo nie noszę przez kilka miesięcy to znaczy, że warto się tego pozbyć. Niektóre rzeczy sprzedaję, inne oddaję, czy wyrzucam. Warto co jakiś czas oczyścić przestrzeń i nie kupować nic nowego na to miejsce. 

3. Wszystko jest w głowie
Nasze myśli i emocje mają na nas największy wpływ. Nie bez powodu przebywanie z osobami wiecznie narzekającymi, pozbawia nas chęci do życia. Nikt nie ma idealnego życia. Codziennie podejmujemy decyzję, czy chcemy być szczęśliwi. Warto doceniać małe rzeczy każdego dnia. Dbać o estetykę i cieszyć się tym co mamy. 
Nie bez znaczenia są też książki i filmy jakie wybieramy, mogą skutecznie poprawić humor, kiedy tego potrzebujemy. 




4. Aromaterapia
Uwielbiam olejki eteryczne i bardzo często ich używam. Można rozpylać je w powietrzu, stosować do pielęgnacji, albo używać ich jako perfum. Na czas wiosenny wybieram przyjemne zapachy- kadzidło, neroli, róża bergamotka, petitgrain, ylang-ylang.
Dodają energii i nastrajają pozytywnie:) Każdy może wybrać ulubione zapachy. 

5. Kolorowe posiłki
Owoce i warzywa są postawą mojego odżywiania, to bardzo dużo zmienia. Jedzenie to ogromna część naszego życia, dlatego trzeba zadbać o dobrą jakość i znaleźć czas na przygotowanie zdrowych posiłków. Dobre jedzenie poprawia samopoczucie, dobrze wpływa na skórę, psychikę i zdrowie. Dodawaj owoce i warzywa do każdego posiłku, rozsmakuj się w zielonych koktajlach, hoduj kiełki. Małe zmiany przyniosą dużą różnicę. 




6. Rusz się
Nic nie daje mi tyle energii co przebiegnięcie 10 km z rana:) Nie robię tego codziennie, w inne dni wybieram treningi wzmacniające lub jogę. Nawet 15-20 minut dziennie wystarczy, żeby poczuć różnicę. Najgorzej jest zacząć, potem na pewno nie pożałujesz, że się ruszysz:) 

Macie inne sposoby na podniesienie poziomu energii? Możecie dzielić się nimi w komentarzach:)

Pozdrawiam!
Daria



poniedziałek, 21 marca 2016

Wiosenne rozdanie- mydła YOPE

Cześć!

Dziś pierwszy dzień wiosny i chciałam uczcić go rozdaniem:) Mam dla Was bardzo popularne mydła Yope. Myślę, że zostaną ze mną na stałe, bo maja przystępna cenę i bardzo dobry skład. Wybrałam dwa zapachy, które wypróbowałam i bardzo lubię- werbena i wanilia z cynamonem. Zapraszam do udziału:)





Co trzeba zrobić żeby wziąć udział w rozdaniu?

1.Należy być publicznym obserwatorem mojego bloga, facebooka lub instagramu,(wystarczy obserwować jeden).

2. W komentarzu proszę napisać gdzie obserwujecie mój blog i podać nazwę, lub inicjały. Proszę też o zostawienie adresu email, żebym szybko mogła się skontaktować ze zwycięzcami. 

Rozdanie trwa do 4.04, wylosuję dwie osoby, a wyniki ogłoszę następnego dnia. Zapraszam do udziału:) Będzie mi miło jeśli udostępnicie rozdanie na swoich blogach czy facebooku. 


Powodzenia!  


niedziela, 20 marca 2016

Last week #41

Cześć!

Na początku tygodnia przyszła to mnie mega przesyłka:) Mnóstwo zamrożonych jagód Acai w różnych odsłonach. Więcej na ich temat przeczytacie tutaj. Lubię takie dodatki, od czasu do czasu można urozmaicić dietę jakimiś egzotycznymi superfoods:) Zwłaszcza kiedy teraz mamy u siebie tylko jabłka i gruszki. Liczę, że kiedyś będą leżały w sklepach obok lodów:) 



Kilka tygodni temu skusiłam się na kolejne pyszne herbatki. Już są na wykończeniu. Sencha wielkanocna to chińska zielona herbata z dodatkiem kandyzowanych owoców ananasa, papai z płatkami słonecznika oraz malwy. Smakuje świetnie! Bancha cytrusowo-malinowa jest bardzo łagodna i orzeźwiająco cytrusowa. Pycha:) Lubię trzymać je w szkle, bo są nie tylko smaczne, ale też piękne!






W przygotowaniach do maratonu ważna jest też regeneracja. Stawiam na rolowanie i długie rozciąganie. Jest coraz lepiej:) Do rolowania polecam ten filmik, jeśli macie inne ulubione to możecie podlinkować:) 




Linki do polecenia- zawsze mam ich sporo, ale o nich zapominam, teraz się poprawię:) 

Dlaczego nadal nie jestem szczęśliwa?  Koniecznie obejrzyj jeśli czekasz aż szczęście sie pojawi. 

Dom z okien - piękny dom ze starych szyb.

Blum jak zawsze w punkt tym razem o związkach. 

Jak one to znoszą?  Robert Makłowicz dla Otwartych Klatek. 



Udanego tygodnia!

Pozdrawiam,
Daria

czwartek, 17 marca 2016

FITaqua- filtry prysznicowe

Cześć!

Kilka tygodni temu wspominałam o filtrach prysznicowych. Produkuje je polska firma Amii, która sprzedaje je na całym świecie. 
Filtr zmiękcza wodę, naturalizuje działanie chloru, magnezu, soli wapnia. Usuwa zanieczyszczenia mechaniczne i organiczne. Pomaga zredukować podrażnienia i przesuszenie skóry. 
Po dwóch miesiącach używania mogę się już wypowiedzieć na ich temat. Zapraszam jeśli jesteście ciekawi czy są warte zakupu. 



Od producenta:
Filtry prysznicowe są łatwe w montażu, dyskretne, a przynoszą niesamowity efekt w pielęgnacji:

- skóra przestaje być przesuszona po kąpieli i prysznicu
- włosy błyszczą się, mniej się puszą
- koniec z łupieżem, podrażnieniami skóry głowy, swędzeniem
- szampony/ mydła lepiej się pienią. Te ekologiczne, które nie mają SLS, stają się bardziej wydajne
- włosy farbowane dłużej zatrzymują kolor i blask
- kamień nie osadza się na wannie, armaturze, etc.
- jestem alergiczką, i po prysznicu miałam czerwone plamy na skórze, często drobne pęknięcia i podrażnienia. Problem się skończył.

Jak to działa?
filtry prysznicowe zawierają KDF: to wysokiej jakości złoże cynkowo-miedziowe.
Neutralizuje chlor i sole wapnia i magnezu, które powodują przesuszanie się skóry, włosów, i wywołują podrażnienia.
Filtr zatrzymuje też metale ciężkie, których śladowe ilości znajdują się w kranówce, a także żelazo, i wszelkie osady z rur.



Jak sprawdziły się filtry? 
Początkowo nie widziałam dużej różnicy, nie mam problemów z suchą skórą, za to pierwsze efekty zauważyłam na włosach. Delikatniejsza woda sprawiła, że włosy rozczesywały się lepiej nawet bez odżywki, mogłam myć je rzadziej i były bardziej lśniące. Celowo w tym czasie nie zmieniałam kosmetyków do pielęgnacji włosów. Naturalny szapom zaczął się lepiej pienić, podobnie jak olejki pod prysznic i mydła. 

Po dłuższym stosowaniu korzyści zauważyłam także na skórze. O ile nie czuję ściągniętej skóry na ciele kiedy nie nałożę balsamu, na twarzy sprawa wygląda inaczej. Krem albo olejek muszę nałożyć tuż po osuszeniu skóry. Przy filtrowanej wodzie ściągniecie prawie całkiem zniknęło. Przyznam, że mnie to zdziwiło. Nie przypuszczałam, ze zobaczę aż tak dużą różnicę. 

Filtry nieznacznie zmniejszają ciśnienie wody, jednak nie jest to dla mnie duży problem. Montaż nie jest bardzo skomplikowany, można przykręcić je na dwa sposoby, które są zilustrowane na opakowaniu. Innych minusów nie zauważam. Cieszę się, że mogłam przetestować filtry, na pewno zostaną ze mną na dłużej. Kosz filtra to 35 zł, można kupić je TUTAJ. Ich wydajność zależy od jakości wody, należy wymieniać je kiedy jakość wody się pogorszy. Mogą wystarczyć na 3-12 miesięcy. Cena jest bardzo przestępna. W ofercie jest też wiele innych filtrów, które można zamontować także w kuchni, przy pralce czy zmywarce. 

Znacie te filtry? Jak się u Was sprawdziły?

Pozdrawiam,
Daria


wtorek, 15 marca 2016

Kilka kremów do rąk- jak się sprawdziły zimą?

Cześć!
Niskie temperatury sprawiają, że dłonie wymagają szczególnej ochrony. Krem do rąk jest czasie zimy kosmetykiem szczególnie ważnym. Mam go zawsze pod ręką, drugi jest w torebce. Wracam do sprawdzonych kremów, ale lubię też testować nowości. Dziś pokażę, które sprawdziły się najlepiej, a do których niekoniecznie wrócę.



Krem neobio z aloesem i oliwą z oliwek skusił mnie niską ceną. Zapłaciłam za niego około 7 zł, za 75 ml. Ma naturalny skład i jest oznaczony certyfikatem ekologicznym. Zapowiadał się ciekawie, ale niestety okazał się słaby. Alkohol na drugim miejscu w składzie przesusza moje dłonie. Po wysmarowaniu rąk przez kilka minut czułam, że są nawilżone, po czym znowu potrzebowałam kremu. Nie wrócę do niego. 



Krem marki Lavera z pomarańczą i rokitnikiem pięknie pachnie. Małe opakowanie jest idealne do torebki. Mimo, że alkohol też jest tu wysoko w składzie, krem nawilża o wiele lepiej, niż poprzedni. Dłonie są po nim miękkie i gładkie. Jest dość lekki i szybko się wchłania. Nie polecam go na duże mrozy, ale myślę, że wiosną sprawdzi się idealnie. Będę do niego wracać, chętnie wypróbuję też inne kremy do rąk Lavery. 



Krem z Go&Home dostałam jakiś czas temu w paczce ze sklepu EcoBody. Malutki krem nosiłam w torebce. Ma dobry skład i świeży zapach melona. Jest ok, ale nie nawilża skóry na długo. Nie wiem czy występuję w większym opakowaniu, nigdy go nie spotkałam w sklepach. 




Kremy do rąk Pat&Rub znam od kilku lat i są niezawodne. Lubię ich działanie, skład, zapachy i wygodne opakowania. O jednym z nich zrobiłam już dłuższy wpis. Mają bogaty skład, mimo to są dosyć lekkie i szybko się wchłaniają. Są wydajne i nawilżają skórę na długo. Bardzo lubię zapach kremu z cynamonem, w tym roku skusił mnie też balsam otulający- karmel, cytryna, wanilia. Nie jest słodki i duszący, bardzo mi się podoba. Jedyną wadą jest cena, ale na stronie producenta bardzo często są promocje. Nigdy nie kupuje ich w regularnej cenie. 100 ml za około 27 zł nie jest wygórowaną ceną, jeśli spojrzymy na skład i wydajność. Najważniejsze, że kremy działają i nie muszę nakładać ich co pięć minut. 





Na noc wybieram bardziej treściwe rozwiązania, najchętniej smaruję dłonie masłem shea, albo odżywczym musem z olejami. Dajcie znać jeśli macie do polecenia jakieś dobre kremy do dłoni, tych nigdy za wiele:) Znacie te kremy? Jak się u Was sprawdziły? 

Pozdrawiam!
Daria


niedziela, 13 marca 2016

Last week #40

Cześć!

Dziś będzie o bieganiu:) Niedawno wróciłam z biegu na 10 km i jestem z siebie dumna. Biegłam na 100% i pod koniec ciężko mi się oddychało, ale dałam radę pokonać trasę z 47:30 minut. To dla mnie ogromy postęp. W listopadzie na takim odcinku miałam czas 52:34. Po drodze miałam kontuzję i miesiąc bez biegania. Mimo to udało mi się powrócić do formy, a nawet ją poprawić. Przyznaję, że nic nie motywuje tak jak maraton, taki dystans sprawia, że nie mam ochoty odpuszczać. Biegam regularnie 3-4 razy w tygodniu, bo wiem, że z każdym pokonanym kilometrem jestem silniejsza i lepiej przygotowana. Biegnę maraton w Krakowie 15 maja:)



Przy okazji pokażę Wam kilka nowości do biegania, które u mnie zagościły w ciągu ostatnich tygodni. Plecak do biegania kupiłam z myślą o maratonie, zapłaciłam za niego około 20 zł na wyprzedażach. Mam go od początku roku, ale przetestuję go kiedy zrobi się cieplej. Oby się sprawdził, bo nie lubię biegać z nerką, a na maratonie muszę mięć jakieś paliwo ze sobą:)

Od niedawna testuje opaski kompresyjne na łydki. Bardzo dużo o nich czytałam i w końcu wybrałam markę cep. Zakładam je na długie wybiegania i po nich, dla szybszej regeneracji. Zdecydowałam się na nie, bo po każdym dłuższym biegu, powyżej 2 godzin moje łydki były bardzo ciężkie nawet 2-3 dni po biegu. Liczę na poprawę, dam znać czy się sprawdzą. 
Mam też nowy kolorowy komin, bo stary już się rozleciał. Do biegania i ćwiczeń zdecydowanie stawiam na kolorowe ubrania:)



Buty też mam odblaskowe, ale bardzo mi się podobają:) Są wygodne i komfortowe. Planuję przebiec w nich królewski dystans. 




Życzę udanego tygodnia! Ja idę odpoczywać z książką i herbatką:) A jak z Waszą aktywnością, trenujecie regularnie czy planujecie zacząć na wiosnę? 

Pozdrawiam,
Daria

sobota, 12 marca 2016

Pudding z zielonej tapioki

Cześć!


Tapioka to skrobia korzenia manioku, występuje także jako mąka, jednak zdecydowanie częściej można ją spotkać w postaci małych kulek. Widziałam ją w kilku rozmiarach i kolorach. Perełki tapioki są podstawą wielu azjatyckich deserów, a także bubble tea. 
Tapiokę można kupić z sklepach ze zdrową żywnością, albo zamówić przez internet. Kosztuje kilka złotych i watro jej spróbować.




Tapioka jest bardzo łatwa do przygotowania. Wystarczy zalać ją wodą lub mlekiem roślinnym na około godzinę, a następnie gotować przez około 15-20 minut. Po przygotowaniu warto wstawić ją do lodówki i podawać schłodzoną. 
Najczęściej gotuję ją w wodzie, a kiedy jest gotowa dodaję 2-3 łyżki mleczka kokosowego. Dziś mam dla Was prosty przepis na pudding z zielonej tapioki, można też użyć białej:) Ma neutralny smak, dlatego można konieczny jest dodatek jakiegoś słodzika i owoców. 





Składniki:
- 1/4 szklanki tapioki,
- 2 szklanki wody,
- 3 łyżki mleczka kokosowego (użyłam tego z Rossmanna),
- 4 łyżki ksylitolu (może być inny słodzik),
- łyżka domowego ekstraktu waniliowego- KLIK,
- mango lub inne owoce. 

Tapiokę zalewamy wodą i odstawiamy na około godzinę. Po tym czasie gotujemy na małym ogniu, w tej samej wodzie przez około 15 minut. Kiedy jest gotowa dodajemy 3 łyżki mleczka kokosowego, ksylitol, ekstrakt waniliowy i dokładnie mieszamy. Można dodać więcej ksylitolu czy słodzika jeśli wolicie słodszy smak. Przelewamy ciepły pudding do mniejszych pojemniczków/słoiczków i odstawiamy do ostygnięcia. Kiedy tapioka będzie zimna, zgęstnieje. Warto wstawić deser do lodówki i podawać ze świeżymi owocami, kiedy będzie lekko schłodzony. 



Lubię ten kolor, smak i konsystencję puddingu z tapioki:) Jest słodki, kleisty i pełen małych miękkich kulek. Próbowaliście już tapioki? Polecam:) 


Pozdrawiam!
Daria

czwartek, 10 marca 2016

Dzbanek Dafi z filtrem magnezowym

Cześć!


O dzbankach filtrujących pisałam już kilka razy, cały czas go używam i jestem zadowolona. Nie dźwigam zgrzewek wody i do tego ograniczam produkowanie plastiku. Filtrowaną wodę można pić i używać jej do gotowania. Jest to także spora oszczędność, pijąc codziennie wodę butelkową w ciągu roku można wydać na nią ponad tysiąc złotych, a nawet więcej. 

Od niedawna testuję nowy filtr magnezowy marki Dafi. Dzięki niemu z czasie filtracji woda kranowa wzbogacana jest w jony magnezu w stężeniu (jak podaje producent) 30 mg/L. Czy to dużo? Większość wód mineralnych, które znajdziemy na sklepowych półkach zawiera 15-20 mg/L tego pierwiastka. Więcej na ten temat znajdziecie na stronie woda z magnezem




Od producenta
Filtry magnezowe zapewniają nie tylko skuteczne oczyszczanie wody, ale także wzbogacają ją o magnez, który jest podstawą zdrowej diety i utrzymuje nasz organizm w równowadze.
Magnez potrzebny jest do życia jak woda. Dlaczego więc tego nie połączyć i pić wodę bogatą w ten biopierwiastek? Właśnie takie rozwiązanie proponuje swoim klientom marka Dafi, oferując im filtry Aquamag, których zasyp został wzbogacony o jony magnezu. Stosując je w kuchni, można nie tylko oczyścić wodę kranową, zmiękczyć ją i pozbawić chloru, ale także wzbogacić o magnez. Dzięki temu napoje przygotowane na bazie przefiltrowanej wody staną się jeszcze smaczniejsze, a przede wszystkim będą źródłem magnezu w codziennej diecie.
Organizm ludzki najlepiej przyswaja magnez właśnie z wody, ponieważ wypita przez nas woda nie przechodzi przez skomplikowane procesy trawienne. Pijąc więc wodę przefiltrowaną przez wkład Aquamag, można mieć pewność, że niedobór magnezu będzie codziennie niwelowany. Dzięki temu zapobiegnie się stanom zmęczenia, depresji, skurczom mięśni, schorzeniom układu krążenia itp.



Woda w smaku nie różni się od tej butelkowej, dodatek magnezu nie jest wyczuwalny. Dzbanek kosztuje około 50 zł i można znaleźć go TUTAJ. Cena jednego filtra, który wystarcza na cały miesiąc użytkowania kosztuje 18 zł, w zestawach można kupić je trochę taniej- klik
Dzbanek szybko się zwróci, jeśli zupełnie zrezygnujemy z dodatkowych butelek z wodą. Dla mnie jest to wygodne rozwiązanie na co dzień. Filtrowaną wodę używam do gotowania, podlewania kiełków i picia. Zabieram ją ze sobą w butelce wielokrotnego u użytku kiedy wychodzę z domu. Wkład wzbogacony o jony magnezu może być dobrym pomysłem dla osób z niedoborem tego pierwiastka, albo urozmaiceniem diety od czasu do czasu, szczególnie dla osób aktywnych fizycznie. 
Kilkanaście złotych co miesiąc to niewielka cena na lepszej jakości wodę każdego dnia. Do wyboru jest wiele modeli dzbanków, także szklany, który mam od jakiegoś czasu. Mają różną pojemność i wiele kolorów. Dioda led sygnalizuje kiedy trzeba wymienić filtr co jest bardzo wygodne. 

Widzę sporo plusów filtrowania wody, jest to bardzo wygodne i dobre dla środowiska. Dzbanek jest prosty w obsłudze, jedyne co trzeba zrobić to wymieniać filtr co miesiąc, zawsze wtedy myję dokładnie dzbanek. Jest solidnie wykonany i trwały.

Co myślicie o filtrowaniu wody? Używacie podobnym dzbanków? 

Pozdrawiam,
Daria

wtorek, 8 marca 2016

Jedzenie do pracy, co zabieram ze sobą?

Cześć!

Był już post o zdrowych śniadaniach i porannej rutynie pora na resztę dnia:) Jedzenie do pracy to ważny punkt programu każdego dnia. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że kiedy to zaniedbam jestem zmuszona kupić cokolwiek i zadowolić się suchą bułka czy waflami ryżowymi. Czasem uda się znaleźć dojrzałe banany czy inne owoce, ale najlepszym wyjściem jest noszenie własnego prowiantu. W pośpiechu ciężko kupić coś wartościowego. Mam kilka sprawdzonych przekąsek, które lubię mieć na wszelki wypadek w domu czy torebce, ale to temat na oddzielny post. 

Kiedy wychodzę z domu na cały dzień, obiad zabieram w słoiku:) Nie jem pieczywa, lubię chleb żytni na zakwasie, ale muszę daleko po niego jechać, dlatego jem kanapki może 1-2 razy w miesiącu. Podstawą są u mnie kasze, które świetnie nadają się do różnych miksów. To kilka moich ulubionych propozycji:



1. Kasza jaglana z burakami, rukolą, kiełkami i prażonymi orzechami laskowymi. Do tej mieszanki najbardziej lubię sos na bazie octu balsamicznego z odrobiną wody i cynamonu. 

2. Brązowy ryż ze szpinakiem, czosnkiem i cebulą, to tego zielona soczewica. 

3. Kasza jaglana ze szpinakiem, kiełkami, cieciorką, czosnkiem niedźwiedzim, ogórkiem kiszonym i oliwkami.

4. Kasza jaglana zmiksowana w domowym przecierem pomidorowym i kilkoma suszonymi pomidorami. Wszystko wymieszane z roszponką, kiełkami ogórkiem kiszonym, cebulą i selerem naciowym. 

Najczęściej zabieram mniejszy słoik około 450 ml, ale zdarza się że potrzebuje większego około 700 ml. To takiego mieści się zdecydowanie więcej zieleniny, którą bardzo lubię. 
Lubie proste miksy, a przygotowanie zajmuje zazwyczaj kilkanaście minut. Kaszę często jem też na śniadanie. Nie szukam przepisów, kombinuję z tego co mam pod ręką. Najczęściej wychodzi bardzo smacznie:) 



A co Wy zabieracie do pracy? 

Pozdrawiam,
Daria

niedziela, 6 marca 2016

Last week #39

Cześć!

Coraz częściej widuję wiosnę w sklepach, najwięcej kolorów jest w sklepie Duka, lubię tam zaglądać:) Piękne słoiczki, kolorowe nakrętki, dekoracje wielkanocne bardzo cieszą oko. Akurat nic już nie potrzebuję, ale gdyby ktoś szukał słoików do picia w uchwytem to jest tam spory wybór w dobrej cenie:) 



Ostatnio czytam sporo książek, ale głównie na temat odżywiania, teraz mam w kolejce kilka innych pozycji. Zaczęłam do cienkiej książki "Minimalizm dla zaawansowanych". Wcześniejsza książka o minimalizmie tej autorki była ciekawa, dlatego sięgnęłam po kolejną. Pierwsza książka dobrze opisywałam idee minimalizmu, w tej znajdziecie osobiste wyznania autorki i opowieść o tym jak minimalizm zmienił jej życie. Opisuje co uprościł minimalizm i jak zmieniło się dzięki temu postrzeganie świata i własnej osoby. 

Autorka nie skupia się już na rzeczach materialnych, teraz porusza tematy związane z dietą, zdrowiem, kontaktami z ludźmi, samooceną. Porządkuje swoje życie i szczerze opisuje to w książce. Pokazuje, że minimalizm może dotyczyć każdej sfery życia. 
W książce jest też kilka rozmów z gośćmi. To ciekawa pozycja, czyta się ją bardzo szybko. Właściwie przeczytałam ją w jeden wieczór i niebawem chętnie znowu do niej zaglądnę, bo mam wrażenie, że za szybko ją przeczytałam. Książkę możecie znaleźć TUTAJ.  





Mam do polecenia dobra gorącą czekoladę marki Nua, mieszankę herbat Pukka i niedawno odkryte organiczne herbaty ziołowe z Shoti Maa. Na pewno wypróbuję też inne rodzaje:) Znacie jakieś dobre herbaty ziołowe, które warto pić? 

Smakowe mleka kokosowe z Rebel Kitchen są godne uwagi, ale jako ciekawostka, nie coś na co dzień. Chai trochę mnie rozczarował, liczyłam na inny smak, bardziej cynamonowy. Matcha smakuje jak domowa ostudzona matcha latte, pewnie z czasem wypróbuje też inne smaki. Może jakieś polecacie?
Próbowaliście może sproszkowanej wody kokosowej z diet food? Widziałam ją niedawno w sklepie, ale nie kupiłam. Nie wiem czego się spodziewać, a nie była tania. Dajcie znać czy warto się nią zainteresować? 



To już wszystko na dziś, życzę Wam pięknego tygodnia!

Pozdrawiam,
Daria

czwartek, 3 marca 2016

Pierwsza trzydziestka

Cześć!

Długie wybiegania to ważna część przygotowań do maratonu. Można je lekceważyć, ale planując start wiedziałam, że chcę przygotować się jak należy. Najważniejszym biegiem jaki sobie zaplanowałam było 30 km. W ubiegłą niedzielę przebiegłam taki dystans i muszę powiedzieć, że nie było tak źle!

Zaczynałam od mniejszych dystansów 14-16-18-20 km. Po kolei zwiększyłam dystans i w końcu co niedzielę biegałam około 20 km. Z czasem nogi nie były takie ciężkie i przyzwyczajały się do dłuższych dystansów. W miarę regularnego biegania ochota na dalsze kilometry rośnie. W końcu nic tak nie motywuje jak postępy:) Są oczywiście dni kiedy trzeba odpuścić. Kilka tygodni temu zaplanowałam sobie bieg na 25 km, ale przy 20 miałam dość, nogi bardzo mnie bolały i nie chciałam przesadzać. Takie przeciążenia zwiększają ryzyko kontuzji, dlatego wolałam odpuścić i wrócić do domu na długie rozciąganie. 




Moja trzydziestka "pękła" w biegu zorganizowanym, ale nie była to duża impreza. Biegło około 270 osób, a w półmaratonie w czerwcu biegłam pośród 7 tysięcy innych biegaczy. Nie nastawiałam się na wynik, chciałam tylko biec bez przerwy przez 30 km. Biegłam 5 pętli po 6 km, nie było nudno, trasa była ładna nad rzeką, a podoba akurat dopisała. Nie musiałam też martwić się o wodę, bo co 6 km można było się napić. Zazwyczaj kiedy biegam sama nie mam ze sobą nic do picia, w tym biegu sięgnęłam po kubek z wodą po 18 km, po 24 km. Nie piłam za dużo, żeby woda nie przelewała się w żołądku. Biegam bez śniadania, ale wzięłam prowiant na czas biegu. Po 13 km zjadłam 4 daktyle, kolejne 4 przydały się po biegu. 

Udało mi się utrzymać w miarę równe tempo przez cały bieg mniej więcej 5:30- 6:00 min/km. Nie kontrolowałam tempa na pulsometrze za często, skupiałam się na równym biegu. Zakończyłam bieg z czasem 2:55 h, ale to nie było dla mnie istotne. Najważniejsze, że się nie zatrzymałam:) Ostatnia pętla nie była najgorsza, a obawiałam się jej najbardziej, bo nigdy nie biegałam powyżej 25 km. Udało się:) 

30 km było moim najważniejszym założeniem przed maratonem, który biegnę 15 maja w Krakowie. Dzięki temu jestem spokojniejsza i wiem, że maraton będzie łatwiejszy do pokonania. Nie planuję dłuższych biegów w trakcie przygotowań, dużo czytałam o tym, że to nie ma sensu. Najlepiej w czasie długich wybiegań nie przekraczać 2:30 h. Przy dłuższych biegach organizm potrzebuje więcej czasu na regenerację, na powrót do formy trzeba poczekać nawet 10-14 dni. Po długich biegach ciężko pokonuje się nawet krótkie odcinki. Tempo jest wolniejsze, mięśnie, stawy i ścięgna są obolałe. Zwiększa się też ryzyko kontuzji. 




Krótsze biegi trwające od 90- 150 minut najlepiej rozwijają możliwości aerobowe organizmu. W dłuższych treningach mięśnie ulegają niszczeniu, co może prowadzić do pogorszenia wyników. Nie są wskazane.
Trzydziestka była potrzebna mojej głowie, żeby pokonać swoje obawy, teraz czuję się gotowa do maratonu. Zostało i 2 i pół miesiąca mi mam zamiar dobrze to wykorzystać. Od kilku tygodni biegam średnio 50 km tygodniowo i tego będę się trzymać. Do tego ćwiczenie wzmacniające 2 razy w tygodniu i joga, sporo rolowania i rozciągania. Teraz zostaje już tylko regularne bieganie i wiara, że się uda. Kiedy zaczynałam regularnie biegać jakieś dwa i pół roku temu nawet nie marzyłam o maratonie. Na pewno napiszę jak mi poszło na królewskim dystansie:)
Lubicie biegać, może macie już maraton za sobą? 


Pozdrawiam,
Daria

Emotikon smile