Wegański Izrael
Cześć!
Jest takie miejsce gdzie najpopularniejsze narodowe potrawy są wegańskie. Niemal przez cały rok można cieszyć się świeżymi warzywami i owocami, a na straganach można dostać zawrotu głowy od ilości przypraw. Cieszę się, że odkryłam Izrael i jego dobrodziejstwa. O daktylach już pisałam teraz czas na inne pyszności:)
Najbardziej cieszą owoce, które można zerwać z drzewa i zjeść od razu:) Owoce dojrzewające na słońcu zdecydowanie smakują najlepiej. Większość dobrze znałam, ale kilka owoców spróbowałam po raz pierwszy. U nas to egzotyka, a miejscowi dziwili się moim ciągłym zachwytom. Cieszyłam się jak dziecko widząc takie widoki!
Awokado zerwane z drzewa smakuje jeszcze lepiej. Pierwszy raz zjadłam gujawę i owoce marula. Bardzo smaczne! Podobnie jak soczysty granat:)
Na ulicach miast taki widok to norma, na każdym kroku można kupić świeżo wyciskany sok owocowy. Nie są drogie, a połączenia można komponować samodzielnie.
W takich warunkach zdrowe odżywianie jest o wiele łatwiejsze i przychodzi naturalnie. Nie widziałam na ulicach otyłych osób, a osoby jedzące mięso miały na talerzu przewagę kolorowych warzyw.
Vegan Friendly- takie hasło to norma w Izraelu. Bardzo łatwo zjeść tam wegetariańsko i wegańsko. Roślinne opcje w menu znajdują się niemal z każdej w restauracji. Począwszy od street food gdzie koniecznie trzeba spróbować falafelków podawanych w picie z hummusem, tahiną i dużą ilością świeżych warzyw.
Obowiązkowo trzeba też spróbować sabich czyli kanapki z chlebkiem pita z bakłażanem, ziemniakiem, warzywami i tahiną. Tradycyjnie w środku jest jeszcze jajko, ale bez problemu można zamówić wegańską opcję. Smakuje pysznie.
Pytania o wegańskie opcje nikogo nie dziwią, a dania są czytelnie oznaczone w menu. Oby w Polsce też nadeszły takie czasy:)
Tahina jest stosowana w Izrealu jak ketchup:) Nie jest jedzona tak jak u nas "na surowo". W domu używam jej prosto ze słoika, tam rozrabia się ją z wodą i przyprawami. To najlepszy sos do pieczonego bakłażana i kalafiora, które są tak codziennością. Tahinę bardzo lubię, ale tam smakowała o wiele lepiej:)
W Jerozolimie nasz couchsurfer, który był weganinem (!) polecił nam restaurację Nagila. To był dobry wybór, zjadłyśmy pyszną moussakę z bakłażanem i kaszą gryczaną oraz warzywa zapieczone w pysznym cieście, które będę się starała odtworzyć. Jadłam coś podobnego jeszcze w innym miejscu, tylko zawinięte jak rolada. Ciasto było bardzo cienkie i lekkie. Dajcie znać jeśli znacie przepis na podobne danie:)
W Tel Aviv zupełnie przypadkiem trafiłyśmy do miejsca "Hummus Danny". W środku byli sami miejscowi, co nas skusiło. Zjadłyśmy tam najlepszy hummus w życiu- klasyczny, z bobem i fasolowy. Pycha! Do tego dobra pita i najlepsze falafele z dużą ilością świeżej kolendry. Do tego sporo cebuli i ogórków. Ceny były bardzo dobre, jedzenie wyśmienite, na pewno tak wrócimy:)
Na targach ciężko było się na coś zdecydować. Zawsze chcę spróbować jak najwięcej nowych smaków. Poza daktylami przywiozłam też kilka gotowych mieszanek przypraw do ryżu. Już mi się kończą, kolejnym razem zrobię większy zapas, bo są warte spróbowania. Niektóre połączenia zaskakują, u nas nie widziałam takich mieszanek.
Poza zobaczeniem wspaniałych miejsc i poznaniem wielu osób, które mam nadzieję odwiedzą mnie w Polsce, to była też niezapomniana podróż kulinarna. Soczyste owoce, świeże daktyle, hummus...można by długo wymieniać. Na pewno jeszcze tam wrócę, polecam tamten kierunek jeśli szukacie miejsca na wakacje:) Październik i listopad to dobre miesiące, żeby się tam wybrać, temperatura jest idealna i nie ma wielkich upałów. Można polecieć tam w dwie strony nawet za 300 zł. Ja na pewno jeszcze skorzystam. Pokochałam Izrael całym sercem:) Uśmiecham się do pięknych wspomnień i cieszę się, że w lodówce mam jeszcze trochę Izraelskich daktyli.
Pozdrawiam,
Daria
Jest takie miejsce gdzie najpopularniejsze narodowe potrawy są wegańskie. Niemal przez cały rok można cieszyć się świeżymi warzywami i owocami, a na straganach można dostać zawrotu głowy od ilości przypraw. Cieszę się, że odkryłam Izrael i jego dobrodziejstwa. O daktylach już pisałam teraz czas na inne pyszności:)
Najbardziej cieszą owoce, które można zerwać z drzewa i zjeść od razu:) Owoce dojrzewające na słońcu zdecydowanie smakują najlepiej. Większość dobrze znałam, ale kilka owoców spróbowałam po raz pierwszy. U nas to egzotyka, a miejscowi dziwili się moim ciągłym zachwytom. Cieszyłam się jak dziecko widząc takie widoki!
Awokado zerwane z drzewa smakuje jeszcze lepiej. Pierwszy raz zjadłam gujawę i owoce marula. Bardzo smaczne! Podobnie jak soczysty granat:)
Na ulicach miast taki widok to norma, na każdym kroku można kupić świeżo wyciskany sok owocowy. Nie są drogie, a połączenia można komponować samodzielnie.
W takich warunkach zdrowe odżywianie jest o wiele łatwiejsze i przychodzi naturalnie. Nie widziałam na ulicach otyłych osób, a osoby jedzące mięso miały na talerzu przewagę kolorowych warzyw.
Vegan Friendly- takie hasło to norma w Izraelu. Bardzo łatwo zjeść tam wegetariańsko i wegańsko. Roślinne opcje w menu znajdują się niemal z każdej w restauracji. Począwszy od street food gdzie koniecznie trzeba spróbować falafelków podawanych w picie z hummusem, tahiną i dużą ilością świeżych warzyw.
Obowiązkowo trzeba też spróbować sabich czyli kanapki z chlebkiem pita z bakłażanem, ziemniakiem, warzywami i tahiną. Tradycyjnie w środku jest jeszcze jajko, ale bez problemu można zamówić wegańską opcję. Smakuje pysznie.
Pytania o wegańskie opcje nikogo nie dziwią, a dania są czytelnie oznaczone w menu. Oby w Polsce też nadeszły takie czasy:)
Tahina jest stosowana w Izrealu jak ketchup:) Nie jest jedzona tak jak u nas "na surowo". W domu używam jej prosto ze słoika, tam rozrabia się ją z wodą i przyprawami. To najlepszy sos do pieczonego bakłażana i kalafiora, które są tak codziennością. Tahinę bardzo lubię, ale tam smakowała o wiele lepiej:)
W Jerozolimie nasz couchsurfer, który był weganinem (!) polecił nam restaurację Nagila. To był dobry wybór, zjadłyśmy pyszną moussakę z bakłażanem i kaszą gryczaną oraz warzywa zapieczone w pysznym cieście, które będę się starała odtworzyć. Jadłam coś podobnego jeszcze w innym miejscu, tylko zawinięte jak rolada. Ciasto było bardzo cienkie i lekkie. Dajcie znać jeśli znacie przepis na podobne danie:)
W Tel Aviv zupełnie przypadkiem trafiłyśmy do miejsca "Hummus Danny". W środku byli sami miejscowi, co nas skusiło. Zjadłyśmy tam najlepszy hummus w życiu- klasyczny, z bobem i fasolowy. Pycha! Do tego dobra pita i najlepsze falafele z dużą ilością świeżej kolendry. Do tego sporo cebuli i ogórków. Ceny były bardzo dobre, jedzenie wyśmienite, na pewno tak wrócimy:)
Na targach ciężko było się na coś zdecydować. Zawsze chcę spróbować jak najwięcej nowych smaków. Poza daktylami przywiozłam też kilka gotowych mieszanek przypraw do ryżu. Już mi się kończą, kolejnym razem zrobię większy zapas, bo są warte spróbowania. Niektóre połączenia zaskakują, u nas nie widziałam takich mieszanek.
Poza zobaczeniem wspaniałych miejsc i poznaniem wielu osób, które mam nadzieję odwiedzą mnie w Polsce, to była też niezapomniana podróż kulinarna. Soczyste owoce, świeże daktyle, hummus...można by długo wymieniać. Na pewno jeszcze tam wrócę, polecam tamten kierunek jeśli szukacie miejsca na wakacje:) Październik i listopad to dobre miesiące, żeby się tam wybrać, temperatura jest idealna i nie ma wielkich upałów. Można polecieć tam w dwie strony nawet za 300 zł. Ja na pewno jeszcze skorzystam. Pokochałam Izrael całym sercem:) Uśmiecham się do pięknych wspomnień i cieszę się, że w lodówce mam jeszcze trochę Izraelskich daktyli.
Pozdrawiam,
Daria
Nie byłam tam jeszcze , ale widoki pewnie piękne , świetne jest to zdjęcie z tym instrumentem . Mega mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://mylifeiswonderful9.blogspot.com/
Wspaniale to wygląda, nie myślałam nigdy o tamtym kierunku na wakacje, ale chyba czas pomyśleć o wyjeździe do Izraela!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, ze bilety w tym kierunku są w domu tak przystępnej cenie :) cale jedzoznko wygląda niesamowicie smakowicie, a wiekszozsc nazw jest mi zupełnie obca ;)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie moje klimaty! Jakoś nie wpadłam na to,żeby pomyśleć o Izraelu jako o miejscu na urlop.Wydawało mi się,ze tam nikt nie jeżdzi,bo jest niebezpiecznie,ale skoro polecasz to chyba nie jest tak żle?
OdpowiedzUsuńTo bardzo popularny kierunek, jest tam sporo turystów:)
UsuńLece do Izraela w styczniu, ogromnie się cieszę :) Tak, jest bezpiecznie, tak jest tam pięknie :p warzywka i owoce będą moim głównym posiłkiem:D
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze!
UsuńOjej, Izreal rajem dla wegan! Cudowne warzywa i owoce, same wspaniałości.
OdpowiedzUsuńNa pewno niesamowite miejsce, ale dmucham na zimne i z obawy nie wybrałabym się w ten zakątek świata:(
OdpowiedzUsuńNie czułam się tam niebezpiecznie, poza tym biorąc pod uwagę sytuację na świecie i terroryzm to miasta europejskie też nie są bezpieczne..
UsuńOwoce, to klejnoty natury.
OdpowiedzUsuńTylko głupcy ich nie cenią. :)