Cześć!
Niedawno bliska mi osoba zaskoczyła mnie mocno wrogą reakcją na stwierdzenie, że choroba czasem może być darem. Nie było miejsca na dyskusję, tylko na odpieranie ataku. Nie udało mi się przebić przez mur niechęci i oburzenia, dlatego poruszam ten temat tutaj.
Nie sądzę, że terminalne choroby czy niepełnosprawność bez możliwości wyleczenia są pozytywnym zjawiskiem. Nie każdą chorobę rozpatruję w kategorii daru, ale wierzę, że w każdej sytuacji można dostrzec dobry aspekt. Choroba zawsze jest próbą ochrony naszego ciała czy mózgu przed nadmiernym stresem.
Chodzi mi o sytuacje, które są jak przebłysk i motor do dobrych zmian. Często poważnych zmian całego życia, czasem otoczenia, relacji, albo tylko sposobu odżywiania. To na pewno moment zatrzymania, otrzeźwienia i poszukiwań. Znam wiele osób, które nie poddały się farmakologi, a mimo to skutecznie wyleczyły choroby skóry, głowy, układu pokarmowego...myślę o tych osobach i w każdej widzę przemianę. W każdym wypadku na lepsze. Nie jest to reguła, ale w przypadku świadomych ludzi z otwartą głową efekt jest widoczny.
Wybieranie trudniejszej drogi związanej ze zmianą przyzwyczajeń, próbowanie różnych metod wymaga cierpliwości i dużego zawzięcia. Kluczowe jest też nastawianie. Musi być pozytywne inaczej szybko się poddamy.
Co pomaga w takiej drodze?
Ludzie z podobnymi doświadczeniami. Sama na swoim przykładzie nauczyłam się, że warto mówić o swoich problemach. Kiedy wydaje się, że jesteśmy sami na świecie z jakimś problemem wydaje się że nas przygniata i nigdy się nie uwolnimy spod tego ciężaru. (Są tez osoby, traktujące chorobę w jako ucieczkę i bezpieczne schronienie, na szczęście nigdy tam nie byłam). W momencie kiedy zaczynami mówić o problemach pojawiają się osoby z podobnymi historiami. Nie warto milczeć i uchodzić za osobę idealną. Wierzę, że przyciągamy osoby z podobną energią i możemy sobie wzajemnie pomagać. Doświadczyłam tego wiele razy.
Ocknij się! Niestety większość ludzi czeka z dbaniem o siebie do nadejścia choroby. Nie chodzi tylko o odżywianie i aktywność. Ale o odpoczynek, kontrolę stresu, używki...i wiele innych aspektów. Kiedy człowiek jest zdrowy ma uproszczony pogląd na wiele spraw, nie widzi potrzeby troski o siebie. Nikt nie uczy nas troski o siebie. Raczej nastawiania, że świat jest ciężki i trzeba sobie radzić. No właśnie, a bez sił i zdrowia polegniemy.
Znam mnóstwo przykładów pozytywnego obrotu spraw i poprawy jakości życia waśnie w chorobie, albo po jej ustąpieniu. Przede wszystkim zmienia się nastawienie i priorytety. Stajemy się uważniejsi i lepiej rozpoznajemy sygnały wysyłane przez ciało. Choroba wiele uczy nas o sobie, reakcjach. Metodami prób i błędów możemy wypracować sobie to co dla nas najlepsze. Często pozwala nam rozszerzyć horyzonty i poznać nowe metody.
Coraz więcej osób szuka rozwiązań i medycynie naturalnej. Jeśli tylko jest to możliwe, lepiej leczyć się w ten sposób. Trzeba być świadomym, że to droga pełna niewiadomych i wymaga dużego zawzięcia. Mimo wszystko warto. Chemiczne tabletki przyjmowane do końca życia nie są w moim odczuciu dobrym rozwiązaniem i zawsze ze wszelką cenę starałam się tego uniknąć. Udało się.
Choroba pokazuje często, że jesteśmy o wiele silniejsi niż sądzimy. Świat się wali, nie mamy siły, zdrowia, chęci. A jednak z życie jakoś się toczy i codziennie wstajemy z łóżka. Piszę to myśląc o kilku bliskich osobach i o tym co sama przeszłam. Nie życzę nikomu choroby, lepiej zadbać o swoje życie zanim przyjdzie. Ale kiedy już się pojawi, może nas wiele nauczyć i w tym sensie jest dla mnie darem. Tyle, bez dorabiania wielkiej ideologii.
Jestem ciekawa co sądzicie na ten temat, może podzielicie się swoimi doświadczeniami?
Pozdrawiam,
Daria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz