Zdrowe odżywianie

środa, 31 maja 2017

Migawki maja

Cześć!

Detoks sokowy był bardzo udany, może powtórzę go w czerwcu i będę wyciskać soki przez kilka dni soki ze świeżych warzy i owoców. Natura Cold Press mają dobre kompozycje, następnym razem chętnie spróbuje tylko zielonych soków. 



Mandu w Krakowie, uwielbiam pierożki z boczniakami, cukinią i curry. Polecam przy wizycie w Krakowie, to bardzo blisko dworca:)






W Krakowie nie ma wielu miejsc gdzie można zjeść zdrowo i wegańsko, muszę nad tym popracować:) Jest mnóstwo fast foodów, kilka burgerowni roślinnych, ale to nie moje jedzenie. Na Hamsa można liczyć mają pyszny hummus w wielu odsłonach, falafele, baba ghanoush i wiele innych pysznych warzywnych past. Do tego te półmiski, idealne na instagram.





Matcha. W domu najczęściej piję ją z wodą, a na mieście matcha latte z mlekiem roślinnym. W domu ciągle przybywają mi kolejne marki matchy. Lubię takie prezenty. 





Nowe Yogi Tea



Piękne Happy Socks



Te balsamy są świetne. Nie wiem który lepszy czy ten olejem konopnym czy z olejem mango i chia. Polecam. W ogóle cała marka Hagi jest warta sprawdzenia. Miałam też pomadę, ale oddałam w prezencie, muszę kupić bo podobno jest świetna! Miałyście? 



Krótkie wypady za miasto są wspaniałe. Można się naładować, polecam:) 




Prezenty od Olgi z Wegańskiej Manufaktury Trufli. Miałyśmy bardzo owocne spotkanie i na pewno jeszcze nie raz się zobaczymy. 





Jestem gotowa na kolejny piękny i mam nadzieję ciepły miesiąc:) 

Pozdrawiam,
Daria

poniedziałek, 29 maja 2017

Minerały Ecolore

Cześć!

Makijaż mineralny jest mi dobrze znany od wielu lat. Cieszę się, że mamy coraz większy wybór i kosmetyki są coraz lepiej dostępne.  Ecolore to Polska marka, mam nadzieję, że staną się bardziej popularne, bo nie ustępują bardziej znanym zagranicznym markom. Wypróbowałam większość kosmetyków z oferty, przy zakupie można liczyć na pomoc w doborze odcienia i kosmetyku do potrzeb skóry. 


Ecolore
Wysoka jakość składników naturalnego i mineralnego pochodzenia sprawia, że kosmetyki Ecoloré są całkowicie zdrowe i bezpieczne dla skóry. Oprócz czystych materiałów, z których są wytwarzane, równie ważne jest to, czego nie zawierają. Nie znajdziesz w nich zbędnych wypełniaczy, emolientów, polimerów, czy konserwantów.


Kosmetyki ani surowce użyte do ich produkcji nie były testowane na zwierzętach.




Na Ekocudach rozmawiałam z właścicielką marki, która mam sporo pomysłów na rozwój firmy. Gorąco kibicuję takim osobom i mam nadzieję, że makijaż mineralny będzie bardziej popularny. Kiedy mam wybór zawsze wybieram polskie marki. 

Jako pierwszy otworzyłam podkład, stosuję go już od kilku miesięcy. Przed wybraniem odcienia przetestowałam trzy zbliżone do siebie kolory. Wybrałam taki, który idealnie pasuje do mojej skóry- Warm 2 No. 552. Jest trwały, nie wymaga poprawek przez cały dzień. Cena nie jest wysoka, 10 g kosztuje około 60 zł. Takie opakowanie wystarcza mi prawie na rok codziennego stosowania. Na pewno kupię go ponownie. 

Krycie jest bardzo dobre, można nałożyć kilka warstw produktu, żeby było większe. Wygląda naturalnie i nie odznacza się na skórze. Daje matowe wykończenie. Minerały są lekkie i nie obciążają skóry. Dodatkowo wpływają na poprawę wyglądu skóry. Nakładam go dużym pędzlem do pudru. 

Opakowanie jest wygodne, tworzywo w którego jest zrobione nie łamie się przy dłuższym użytkowaniu. Wysypuję odrobinę podkładu na nakrętkę i aplikuję podkład.




Wypróbowałam też bronzer, róż, rozświetlasz, kilka ceni do powiek i cień do brwi. Najczęściej sięgam po rozświetlacz i bronzer. Ten pierwszy daje piękny efekt świetlistej, wypoczętej skóry. Opakowanie ma 4 g i nie widać po nim zużycia. Dałam już sporo próbek koleżankom, mam go w odcieniu 02 Daylight No.251. To najładniejszy rozświetlasz jakiego używałam. 

Codziennie sięgam też po mineralny cień do brwi, do wyboru jest kilka odcieni. Wygląda naturalnie i można stosować go także jako cień do powiek. Dobry, prosty skład kosmetyków mineralnych sprawia, że mogą stosować je osoby z nawet bardzo wrażliwą skórą. 

Lubię minerały za ich wydajność i dobre działanie na skórę. Pełną ofertę marki Ecolore znajdziecie TUTAJ. W Krakowie znajdziecie je stacjonarnie, w sklepie na ulicy Tynieckiej 3. 




Stosujecie kosmetyki mineralne? Jak się u Was sprawdzają?


Pozdrawiam,
Daria

czwartek, 25 maja 2017

Peeling tybetański i książka o naturalnej pielęgnacji

Cześć!

Znalazłam ciekawy peeling, jego receptura oparta jest na naturalnych składnikach- tłoczony na zimno olej kokosowy, sól himalajska i mieszanka ziół. Pachnie bardzo przyjemnie i jest sporządzony według starej tybetańskiej receptury. Wybrałam go z oferty Zielony sklep gdzie znajdziecie sporo ciekawych ajurwedyjskich kosmetyków. 



Od producenta:
Peeling z soli himalajskiej bogaty w składniki mineralne. Mieszanka tych wyjątkowych ziół pomaga przywrócić równowagę w organizmie, reguluje krążenie krwi  oraz wspomaga utrzymanie w dobrym stanie mięśnie, stawy i skórę. Odpręża zmęczone ciało i umysł. Mieszanka ziół i soli stworzona jest w odpowiednich proporcjach z czystym olejem kokosowym, który idealnie natłuszcza i odżywia skórę.

Zioła użyte w naszym peelingu to między innymi:

- żywica damarzyka mocnego (Shorea Robusta Resin) – drzewo to porasta południowe zbocza Himalajów. Jego żywica od tysięcy lat wykorzystywana jest w ajurwedzie. Ma działanie lecznicze, łagodzi stany zapalne, podrażnienia, otarcia, reakcje alergiczne, nawilża suchą i szorstką skórę,

- kamfora (Camphor) – działa przeciwzapalnie, dezynfekująco, przeciwgrzybicznie, ściągająco, przeciwbólowo. Pomaga w walce z problemami skórnymi, stymuluje krążenie,

- ekstrakt z liści drzewa Neem (Azadirachta Indica Leaves Extract) – ten składnik ma działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne. Nadaje skórze efekt gładkości, skóra wygląda młodziej i zdrowiej. Przy okazji doskonały przy problemach skórnych, m.in. egzemie.

- ekstrakt z owoców Tribulus Terrestris – lecznicze właściwości tej rośliny wykorzystuje się w problemach skórnych. np. egzemy, alergii, trądziku czy łuszczycy.

- trawa bermuda (Cynodon Dactylon Exctract) – łagodzi rany i urazy, stany zapalne, pokrzywki czy wysypki skórne,

- Cissampelos Pareira - działanie tej rośliny opiera się na usuwaniu zanieczyszczeń skóry i jej detoksykacji




Peeling ma bardzo malutkie drobinki soli,  jest przez to bardzo ostry i dobrze ściera martwy naskórek. Na intensywny, ziołowy zapach który bardzo lubię. Jest wydajny. Pozostawia skórę gładką i nawilżoną. Olej kokosowy dobrze pielęgnuje skórę, podobnie jak wyciągi z licznych ziół. Lubię stosować go po długim treningu, poświęcam chwilę na masaż zmęczonych mięśni. Masaż w połączeniu z leczniczym działaniem ziół sprawia, że mięśnie szybciej się regenerują. 
Polubiłam ten peeling i chętnie do niego wrócę. Opakowanie 125 g kosztuje 16,90




Mam sporo książek w tematyce DIY naturutalna pielęgnacja, nie za często sięgam po kolejne. Ta zwróciła moją uwagę ciekawymi recepturami na ziołowe kosmetyki. 

Od wydawnictwa:
Domowe receptury na naturalne kosmetyki to coś więcej niż poradnik kosmetyki naturalnej. To wyjątkowe źródło wiedzy i inspiracji z zakresu kosmetologii holistycznej. Oferuje ponad 200 receptur na zdrowe preparaty na bazie ziół oraz naturalnych składników, które odżywiają, oczyszczają i chronią skórę. Dzięki nim twoja twarz będzie promienna, skóra rozświetlona, włosy błyszczące, a dłonie i paznokcie wypielęgnowane.


Książa napisana jest przez amerykańską autorkę i widać, że nie są to przepisy naszych babć. Wizualnie książka jest przejrzysta i napisana w przystępny sposób. Poza przepisami na domowe kosmetyki znajdziemy w niej informacje o budowie skóry, włosów i paznokci, oraz o ich tym jak o nie zadbać. Przydatny jest leksykon  składników i opis akcesoriów potrzebnych do produkcji domowych kosmetyków. 

Przepisów jest sporo i można wybrać coś dla siebie. Autorka przesadza momentami z ilością olejków eterycznych w kosmetykach. Zbyt duża ilość może podrażnić wrażliwców, lepiej ostrożnie dozować mocno skoncentrowane olejki. Książka jest dobrą bazą wiedzy dla osób, które dopiero zaczynają robić domowe receptury. Szczególnie spodoba się osobom lubiącym przygotowywać preparaty i kosmetyki na bazie ziół. Jest tu sporo ciekawych inspiracji. Książkę znajdziecie TUTAJ




Stosujecie ajurwedyjskie kosmetyki i zioła? 


Pozdrawiam,
Daria

poniedziałek, 22 maja 2017

Najlepsze źródła antyoksydantów



Antyoksydanty są konieczne do obniżania poziomu wolnych rodników. Siła każdego antyoksydantu jest inna, uzależniona od struktury składającej się z pierścieni, które wyłapują szkodliwe wolne rodniki. Im więcej pierścieni, ty skuteczniejszy antyoksydant. 
Cięgle słyszy się o wolnych rodnikach, niestety mamy ich sporo w organizmie i potrzebujemy antyoksydantów dla zdrowego balansu. 
Skala ORAC (oxygen radical absorbance capacity) mierzy siłę antyoksydantów. Jedzenie powinno nas odżywiać i dostarczać niezbędnych składników. Wiedząc co służy nam najlepiej będziemy mogli lepiej komponować posiłki. Sala ORAC przedstawia listę 100 pokarmów o najsilniejszym działaniu antyoksydacyjnym. Całą listę można znaleźć TUTAJ. Wartości podane są w jednostkach µmol TE/ 100g.

Gdzie znajdziemy  najwięcej antyoksydantów? 




TOP 5- jedzenie
Jagody goi: 25,000 ORAC
Dzikie borówki: 14,000 ORAC 
Gorzka czekolada: 21,000 ORAC 
Orzechy pekan: 17,000 ORAC 
Karczoch: 9,400 ORAC 

TOP 5- przyprawy
Goździki: 314,446 ORAC s (22x więcej niż borówki!)
Cynamon: 267,537 ORAC 
Oregano: 159,277 ORAC 
Kurkuma: 102,700 ORAC 
Surowe kakao: 80,933 ORAC 


I na koniec bardzo ciekawe odkrycie, okazuje się, że to MATCHA ma największe stężanie antyoksydantów. 
Top 5 -herbaty
Matcha- 138 400
Zaparzona yerba mate- 1 700
Zaprzona herbata earl grey- 950 
Zaparzona zielona herbata- 1 210
Zaparzony rooibos- 610 
Mimo, że to przygotowanie matchy używamy około 2 g sproszkowanej herbaty, jednak w filiżance daje nam to około 2 800 μmol TE w skali ORAC
Przyprawy jem bardzo często, szczególnie kurkumę, warto przygotować pastę w kurkumy i mieć ją zawsze w lodówce. Wtedy sięgamy po nią zdecydowanie częściej. Jedzenie może mieć ogromny wpływ na nasze zdrowie i warto to wykorzystać. Dzienna dawka antyoksydantów doda nam energii i uchroni przed chorobami. Warto zapoznać się z całą listą i dodawać różne superfoods do kolorowych koktajli. 

Jedzenie powinno odżywiać, a nie tylko sycić, z takie nastawieniem jest o wiele łatwiej zachować zdrowie. To co jemy odbija się też na naszym samopoczuciu, dlatego warto zadbać o jakość wybieranych pokarmów:)


Daria

sobota, 20 maja 2017

Kolorowe bowle

Cześć!

Tak niewiele potrzeba, żeby jeść zdrowo. Zero przetworzonego jedzenia, kolorowe warzywa, kasze, kiełki, strączki, orzechy, zdrowe oleje. Na takiej bazie można stworzyć kolorowe, pełnowartościowe posiłki. 
Lubię komponować je w drewnianych miskach. Warzywa są sycące i zdrowe. Na ich bazie można przygotować wiele sosów, łączyć nieoczywiste smaki, wszystko dozwolone.

Mają cieszyć oko i dobrze smakować. Sprawdzają się na obiad, kolację, do zabrania na wynos. Najlepiej bazować na sezonowych produktach, robić domowy hummus, ketchup, sosy. 
Różnorodność jest bardzo ważna, dzięki temu dostarczamy sobie zróżnicowane wartości odżywcze. Sięgam po ziemniaki, ryż, kasze, ziarna, różne rośliny strączkowe. Wybieram różne odmiany ryżu, kasz. Ciągle odkrywam coś nowego. 

Najważniejsze dla mnie jest dobre samopoczucie po takich posiłkach. Jestem najedzona, ale czuję się lekko. Jedzenie szybko się trawi. Daje energię. Nie wymaga też dużo czasu i przygotowań. 

To kilka moich przykładowych misek:





















Lubię naturę i piękne przedmioty, drewniane miski prawie całkowicie zdominowały moją kuchnię. Naturalne materiały są najlepsze do kontaktu z żywnością. "...drewno drzewa żyje zawsze i wspaniale gdy otrzymuje taką postać, że trwa…". Dbam o moje jesionowe miski, konserwuje je. Kiedy pękną można je odnowić. 

Lubicie takie jedzenie? Nie potrzeba przepisów, wystarczy trochę kreatywności i kilka kolorów na talerzu. Smacznego!

Pozdrawiam,
Daria

środa, 17 maja 2017

Słodki Health Box

Cześć!

W tym miesiącu Health Box jest bardzo słodki. Chętnie podzielę się nim ze znajomymi, na pewno się ucieszą. Śledzę różne nowości w sklepach ze zdrową żywnością, ale zawsze znajdę tu jakąś nowość. 



Tym razem słodka edycja z ciastkami i batonem owsianym. Jest też surowa czekolada z cukrem kokosowym, dla mnie trochę za słodka, ale koleżanka ją uwielbia. Czekolady tej marki są bardzo dobre, mają też orzechy i owoce w ciemnej, surowej czekoladzie. 



Granolę do dziewczyn z Sypkie już miałam i polecam ich mieszanki. Podobnie jak liofilizowane owoce, tym razem dostałam truskawki. 
Krem śniadaniowy warszawski jest przepyszny. Miałam go już w innym pudełku i ciężko się oderwać od niego. Jest słodki czekoladowy z kokosowym posmakiem. Niedługo znowu przyjmuję gości i na pewno się przyda:) 



W pudełku znajduje się minimum 6 produktów, a cena pojedynczego pudełka to 55,99 zł. To dobra cena w porównaniu do innych pudełek tego typu. Możecie zamówić pojedyncze pudełko Health Box lub wybrać 3- lub 6-miesięczną subskrypcję. 

Znacie te słodkości?

Pozdrawiam,
Daria


poniedziałek, 15 maja 2017

3 dni diety sokowej

Cześć!

Ciało daje znaki i dobrze na nie reagować. Ciągłe zmęczenie, złe samopoczucie i bolący brzuch skłoniły mnie do głodówek. Na razie sprawdzam jak ciało reaguje na jednodniowy post na wodzie i widzę że mi to służy. Chciałabym docelowo robić taki post raz w tygodniu, ewentualnie raz na 10 dni, w zależności od czasu. Głodówka to próba przede wszystkim dla głowy, chciałabym kiedyś pościć 7 dni, a nawet dłużej. Na to trzeba jednak wolnego czasu i dużo spokoju. Na razie nie mam tego w planie. 



Wiele razy robiłam różne posty, oczyszczania sokowe czy detoks Ewy Dąbrowskiej. Za każdym razem chociaż techniki są podobne, odnowa wygląda inaczej. Zmieniają się smaki, doświadczenia. Obserwuję inne problemy, dolegliwości, słabe strony, zbieram doświadczenia. Detoks działa kompleksowo na ciało, umysł i emocje. Nie skupiam się tylko na nie jedzeniu, ale też na dbaniu o siebie i otaczaniu się dobrymi ludźmi. Staram się pozbyć także mentalnych toksyn. 

Detoks z sokami Natura Cold Press trwał 3 dni. Codziennie wypijałam 6 soków po 520 ml każdy. Do tego około 2-3 litro wody i ziół. 

Oczywiście idealnie byłoby siedzieć w domu, robić maseczki, mieć pod ręką dużo wody i odpoczywać. W rezultacie wyszło inaczej. Pierwszy dzień na sokach miałam zabiegany. Dosłownie. Rano zobaczyłam piękne słońce i musiałam pobiegać, nogi same niosły. Przebiegałam 7 km, a potem chwilę rozciągałam się na macie. 
Potem miałam sporo spraw do załatwienia.  Do 17 wypiłam trzy soki i dwa litry wody. Myślałam, że szybciej wrócę do domu i nie chciałam nosić wszystkich soków ze sobą.  Kolejne soki piłam co godzinę. Wieczorem byłam trochę osłabiona i położyłam się około 22. 




Drugiego dnia obudziłam się o 5 rano pełna energii. Czytałam książkę i piłam wodę do momentu pojawienia się głodu. Potem sięgnęłam po soki. Popołudniu wyszłam załatwić coś na chwilę i utknęłam dwie godziny w kolejce do lekarza. Długo piłam trzeci sok, żeby jakoś uniknąć głodu. Kupiłam wysoko mineralizowaną wodę i poczułam się lepiej. Do końca dnia nie czułam już głodu. Wypiłam trzy kolejne soki i kilka herbat ziołowych.

Trzeciego dnia od rana dobrze się czułam. Najgorzej było popołudniu, trochę bolała mnie głowa. Mimo wszystko i tak było to lepsze niż mocny ból brzucha, który ostatnio męczył mnie po każdym posiłku. Tego dnia wypiłam bardzo dużo wody, ponad 3 litry. Łącznie około 7 litrów płynów w ciągu dnia. Miałam już ochotę coś zejść, ale kolejnego dnia rano, nie rzuciłam się od razu na jedzenie. Mogłabym kontynuować post sokowy, kiedyś wytrzymałam na takiej diecie 7 dni. Nie miałam teraz tergo w planach, nie chcę rezygnować z aktywności i biegania. 

Soki Natura Cold Press bardzo mi smakowały. Szczególnie te zielone, jeśli kiedyś będę zamawiać te soki skuszę się na całkiem zielony zestaw. Na cały dzień mamy zestaw sześciu soków po 520 ml każdy. To całkiem sporo. Do tego woda i mamy dziennie 5 litrów płynów. Więcej o sokach przeczytacie tutaj







Plan na kolejne dni to dużo warzyw, zup, kaszy. Z niewielkim dodatkiem orzechów i nierafinowanego oleju kokosowego. Do tego dużo wody i zielone soki wyciskane w domu. Im dłużej nie jemy tym jest to łatwiejsze. Soki dostarczają kalorii i sycą na długo. To też bardzo wygodne i pozwala oszczędzić czas na gotowanie. Lubię gotować, ale przerwa też jest dobra, pozwala wyostrzyć smak i wymyślać nowe, ciekawe połączenia. Odeszła mi ochota na cukier i wszystkie przetworzone jedzenie. Proste jedzenie mi służy. Czuję się lepiej, brzuch nie boli, energia wraca. Jednodniowe głodówki kuszą jeszcze bardziej. 

Eksperymenty na własnym ciele są bardzo ciekawe. Pozwalają sporo dowiedzieć się o sobie. Coraz bardziej wierzę w leczniczą moc głodówek. Czytam książki Małachowa, Paula Bragga. "Sama głodówka nie jest lekarstwem na wszystkich choroby, ale pomaga wzmocnić siły życiowe w taki sposób, aby leczenie chorób stało się całkowicie wewnętrzną sprawą organizmu". O odżywianiu wewnętrznym dużo pisze i mówi też dr Ewa Dąbrowska- klikklik

Najważniejsze, że osiągnęłam swój cel. Złagodziłam objawy, jem mniej. Dodaję do posiłków- owsianki, kaszy z warzywami nierafinowany olej kokosowy. Dzięki temu posiłki sycą na dłużej i jem znacznie mniej. Trzymam się trzech posiłków dziennie. Na razie ograniczam owoce i zupełnie odcinam cukier. Czuję się dobrze i to jest dla mnie najważniejsze. 

Jeśli zastanawiacie się nad takim detoksem pomyślcie dlaczego chcecie to zrobić. To może być dobry wstęp do zmiany nawyków żywieniowych i poprawy sposobu odżywiania. Układ pokarmowy będzie wdzięczny za odpoczynek, a duża ilość wody pomoże się oczyścić. Zdecydowanie cięższa jest walka z głowie, ciało wytrzyma kilka dni bez jedzenia, lekkie osłabienie jest do wytrzymania. 
Rozmawiałam z koleżanką, która pościła 28 dni na wodzie i zapewnia, że czuła się rewelacyjnie. Kusi mnie to bardzo, ale tylko na jakiejś ciepłej wyspie. Może za jakiś czas spróbuję. 

Macie doświadczenia z głodówkami? Jestem bardzo ciekawa co o tym myślicie?

Pozdrawiam,
Daria


sobota, 13 maja 2017

Naturalny Rytuał Oczyszczający- Orientana

Cześć!

Olejki do demakijażu sprawdzają się u mnie najlepiej. Niedawno Orientana wprowadziła na rynek Naturalny Rytuał Oczyszczający, w jego skład wchodzi odżywczy olejek do demakijażu i nawilżająca bio pianka do mycia twarzy. Przekonał mnie dobry skład. Lubię produkty Orientany, zwłaszcza maski, do których często wracam.  


Rytuał nawiązuje do dwuetapowego oczyszczania wywodzącego się z Korei,gdzie przywiązuje się ogromną uwagę o pielęgnacji skóry. Dokładnie oczyszczona skóra przyjmie o wiele więcej składników aktywnych z kremów, maseczek czy serum.

"ODŻYWCZY BIO OLEJEK DO DEMAKIJAŻU NEEM: Naturalny olejek do skutecznego demakijażu twarzy i oczu – składa się w 98% z olejów, takich jak olej neem, olej ryżowy, olej sezamowy, olej słonecznikowy, olej ze słodkich migdałów. Do każdego typu cery. 
Olejek dokładnie usuwa makijaż (również wodoodporny), zanieczyszczenia środowiskowe oraz nadmiar sebum, zgodnie z zasadą, że oleje najlepiej rozpuszczają się w innych olejach. Jest bardzo łagodny i nie narusza bariery hydrolipidowej skóry. 
Kompozycja olejów sprawia, że produkt działa odżywczo, nawilżająco i regenerująco. Dodatkowo wzmacnia rzęsy. Formuła została wzbogacona o olejek neem (miodla indyjska), który działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie, dzięki czemu olejek wspomaga walkę z niedoskonałościami skóry. Efekt to skóra idealnie oczyszczona, gładka i miękka. Nie podrażnia wrażliwej skóry."


"NAWILŻAJĄCA BIO PIANKA DO MYCIA TWARZY GURDLINA JAPOŃSKA: Naturalna, lekka i delikatna pianka do oczyszczania twarzy. Nie zawiera mydła, SLE/SLE/ALS, dzięki czemu nie zakłóca równowagi nawilżenia skóry. 
W składzie znajdują się składniki czyszczące jedynie pochodzenia naturalnego – łagodne, bezpieczne i biodegradowalne. Do każdego typu cery. Pianka dogłębnie oczyszcza twarz, usuwa resztki makijażu i zanieczyszczenia pochodzenia zewnętrznego.
Formuła pianki wzbogacona została o ekstrakt z gurdliny japońskiej (Trichosanthes Kirilowii Fruit Extract) , która działa nawilżająco, kojąco i wspomaga mikrocyrkulację skóry, przez co poprawia wytrzymałość warstw naskórkowych na niekorzystny wpływ czynników zewnętrznych.
Efekt to czysta, nawilżona i odżywiona skóra, bez uczucia ściągnięcia. Nie podrażnia wrażliwej skóry."



Usuwanie makijażu olejkiem jest bardzo wygodne, szczególnie jeśli chodzi o oczy. Na delikatnie zwilżone dłonie wylewam niewielką ilość olejku i nakładam go na twarz wykonując palcami delikatny masaż. Olejek szybko rozpuszcza makijaż, nie ma konieczności pocierania oczu. Nie szczypie i nie podrażnia. 

Kolejnym krokiem jest zmycie olejku delikatną pianką. Pianka jest bardzo przyjemna, po nałożeniu na twarz szybko znika i zamienia się w emulsję. Dobrze zmywa olejek, mimo że zawiera tylko delikatne składniki. Skóra jest po niej dobrze oczyszczona, ale nie ściągnięta. 
Oba produkty dobrze sprawdzają się razem. Piankę stosuję też rano do mycia twarzy. Lubię ten duet, cieszę się, że olejków do demakijażu przybywa u jest w czym wybierać. 

Kosmetyki są dostępny jest zarówno osobno (pianka kosztuje 53 zł, olejek 57 zł) jak i w zestawie- 110zł. 




Stosujecie olejki do demakijażu? Jakie sprawdzają się u Was najlepiej?

Pozdrawiam,
Daria

czwartek, 11 maja 2017

Moje pierwsze warsztaty kulinarne

Cześć!

W kuchni dokonuję wyborów, które uważam za zdrowe. Nie jestem specjalistą żywienia i nie narzucam nikomu swoich upodobań żywieniowych. Najbardziej lubię przygotowywać i jeść proste posiłki. Podaję je w drewnianych miskach. Używam noży ceramicznych. Żywność przechowuję w szklanych pojemnikach i słoikach. Naturalna materiały nie wchodzą w reakcje z jedzeniem i nie zmieniają smaku. 
Na co dzień jem prosto, warzywa, owoce, kasze, orzechy, zboża, naturalne oleje tłoczone na zimno. To baza mojej kuchni. 

Widzę zainteresowanie znajomych i chętnie dzielę się wiedzą. Prowadzenie warsztatów kulinarnych w pierwszej chwili wydało mi się przesadą. Obawy okazały się niepotrzebne. Zrobiłyśmy z Dominiką piękne spotkanie, warsztaty w połączeniu z degustacją. W przyjemnej, luźnej atmosferze, chociaż wymagało to od nas kilku dni przygotowań. Było warto, wiem że to powtórzymy. Miejsce idealnie się do tego nadawało, przyszli piękni ludzie, ciekawi tego do miałyśmy do powiedzenia. Dostałam wczoraj sporo zdjęć z tego wydarzenia. Warsztaty prowadziłyśmy w Las Palmas razem z Dominiką Brzeską.



Z Dominiką poznałyśmy się prawie dwa lata temu kiedy założyłam konto na instagramie i od tego czasu jesteśmy w stałym kontakcie. Internetowe znajomości i przyjaźnie z ludźmi dzielącymi tą samą pasję są piękne. Można tworzyć razem wiele inspirujących projektów i wspierać się w social mediach. 
Od pomysłu do realizacji warsztatów minęło kilka dni. Udało się nam zorganizować wszystko bardzo sprawnie. Pomysłów miałyśmy zdecydowanie za dużo, musiałyśmy wybrać kilka przepisów i pomyśleć nad tym co chcemy przekazać. Byłyśmy przejęte i mocno zaangażowane w przygotowania. 

Dzień wcześniej zrobiłyśmy sporo słodkich surowych przekąsek na powitanie i duża miskę hummusu, który okazał się hitem. Warsztaty odbyły się w idealnym, przytulnym miejscu. Na stole było mnóstwo owoców, warzyw i superfoods, którymi chciałyśmy zainteresować uczestników. Udało się. Wybrałyśmy sporo ciekawych produktów, część przywiozłam ze sobą z Polski. 






Było koktajle, somoothie bowl, pudingi chia, surowe pralinki, rawnolla, sałatki, pieczone warzywa z różnymi dipami, proste sosy, lody owocowe. Skupiłyśmy się na prostych i szybkich przepisach. Wzbudziłyśmy duże zainteresowanie i chęć spróbowania nowych, nieoczywistych połączeń. 
Uczestnikami byli mieszkańcy Las Palmas i zdziwiło mnie, że nie znają owoców czy warzyw które u nich występują. Jarmuż okazał się zupełną nowością, ale nawet marakuja nie była dobrze znana. U nas jest podobnie, ciągle niewiele je się topinambura, rzodkwi czy pasternaku, je jest tego sporo. 

Najważniejsze, żeby zainteresować produktem i zarazić radością z przygotowywania zdrowych posiłków. Sporo przepisów przygotowywaliśmy wspólnie, cześć była pokazowa, starałyśmy się przekazać jak najwięcej. Dobra atmosfera sprawiła, że wszystko mocno się przedłużyło. Na końcu wspólnie usieliśmy do stołu i zjedliśmy to co zrobiliśmy. 
















Przygotowałyśmy warsztaty w jakich same chciałybyśmy uczestniczyć. Mam nadzieję, że udało nam się kogoś zarazić pasją, a przepisy które wszyscy dostali do domu są już wypróbowane. Z przyjemnością zorganizuję podobne wydarzenia w Polsce. Kilka razy uczestniczyłam w warsztatach kulinarnych i wiem, że przyciągają ciekawych ludzi. Lubię skupiać się na podstawach i trafiać do ludzi prostotą roślinnej kuchni. Lubię gotować, ale nie spędzam w kuchni dużo czasu. Z Dominiką mamy bardzo podobne podejście do kuchni, a na warsztatach świetnie się uzupełniałyśmy. 

Kuchnia roślinna, inspiracja do zdrowego stylu  życia i odkrywanie nowych możliwości w kuchni to coś co chcę propagować. Dzięki zmianie nawyków można odkryć nowe siły w sobie. Coraz częstsze pytania o to co jem i polecam utwierdzają mnie w przekonaniu, że idę w dobrą stronę. Nic na siłę, częstowanie pysznym wegańskim jedzeniem to najlepszy sposób na promowanie zdrowej, roślinnej kuchni. Zdrowe podejście do jedzenia porządkuje ciało i umysł. I nie chodzi o to, żeby jeść tylko warzywa z kaszą. Trzeba cieszyć się jedzeniem, ale nie poświęcać mu całej swojej uwagi. Jeść intuicyjnie, Poznałam wiele osób, dla których zmiana diety za zdrowszą była jednym z głównych czynników życiowej rewolucji. Sama tego doświadczyłam. 

Bardzo lubię wspólne gotowanie i jedzenie z ludźmi przy dużym stole. Praca w wegańskiej restauracji sprawiła, że jeszcze mocniej chcę się rozwijać gotować i wspólnie cieszyć się jedzeniem. Patrzę na te zdjęcia i nie mogę się doczekać kiedy znowu zrobimy coś razem.  







Interesują Was takie warsztaty? Szukacie wydarzeń i warsztatów związanych z kuchnią roślinną?

Pozdrawiam,
Daria