Wśród moich kosmetyków są już tylko polskie marki. Bardzo mnie to cieszy, tym bardziej, że kiedy zakładałam bloga było to niemożliwe. Wtedy wszystkie kosmetyki były zagraniczne, wyszukane, zdobyte na wakacjach czy innych wyjazdach. Teraz mam je na wyciągnięcie ręki! W Krakowie opatruje się w Drogerii Pigment, można zrobić tam też zakupy online- KLIK. Iossi to jedna z moich ulubionych Polskich marek, dbają o dobry skład i opakowania- wszystkie są szklane i całkowicie zero waste!
Masła do ciała w małych słoiczkach- 120 ml są bardzo wydajne i najlepsze na zimę. Wystarczy rozgrzać w dłoniach niewielką ilość masła i rozsmarować na skórze. Kompozycja organicznych maseł, olejów i olejków eterycznych ma za zadanie dogłębnie nawilżyć skórę, zregenerować i chronić przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Masło jest bardzo esencjonalne - niewielka ilość wystarczy by na ciele pozostał przyjemny filtr, który chroni ją przez wiele godzin. Bardzo lubię te masła szczególnie regenerujące masło do ciała z olejem arganowym Spice of India. Ma ciepły, orientalny zapach, miałam już kilka opakowań i chętnie do niego wracam. Teraz mam używam regenerującego masła Mandarynka i Bergamotka. Takie połączenie zapachowe poprawia mi nastrój. Masło dobrze odżywia skórę i jest jednym z lepszych jakie używałam.
Małe opakowanie wystarcza mi na około dwa miesiące codziennego stosowania.
Wiem, że gotowe maski w tubce mają więcej zwolenników, ale szczerze wolę te do samodzielnego rozrabiania w domu. Wiecie, że właśnie maseczka w proszku była jednym z pierwszych kosmetyków na świecie?
Proces łączenia składników naturalnych z wodą powoduje aktywację ich właściwości. Zamknięte w opakowaniu w czasem mogą tracić swoje właściwości. Rozrabiane tuż przed nałożeniem na skórę zachowują najwięcej wartości, z których może skorzystać nasza skóra.
Składniki znajdujące się w maseczkach w proszku są aktywowane po zmieszaniu z wodą, dzięki temu mają dłuższą żywotność. Sama decydujesz kiedy ją aktywować. Dlatego ilość konserwantów dodawana to takich maseczek może być zredukowana. Tym sposobem zawsze możesz nałożyć świeżą maskę, które dobrze zadziała na twoją skórę.
Za takim rozwiązaniem przemawia do mnie też cena. Gotowe maski są droższe, a szczególnie bardzo modne teraz maski z płachcie. To dobre rozwiązanie na wyjazdach, ale na co dzień kilkanaście złotych na maskę to dla mnie przesada. Glinki są o wiele tańsze, tym bardziej, że lubię nakładać maski często.
Marka Iossi ma do wyboru kilka różnych masek do twarzy. Bardzo lubię tę z
- ekstraktem z czerwonego i granetem. Czerwone wino jest źródłem resweratrolu oraz innych polifenoli. Posiada silne właściwości antyutleniające, chroni przed wpływem promieniowania UV, działa przeciwzmarszczkowo. Podobnie jak granat, który wykazuje bardzo silne właściwości antyutleniające.
Kiedy chcę oczyścić skórę sięgam po maskę z ekstraktem z czekolady i pomarańczy. Po zmyciu maski skóra jest oczyszczona, gładka, a pory wyraźnie zmniejszone.
- Obie maseczki są na bazie czerwonej glinki, która jest bogata w krzem, tlenek żelaza, glin, miedź, selen, magnez, cynk-wykazuje silne działanie ujędrniające i rewitalizujące. Wchłania nadmiar tłuszczu, zanieczyszczenia oraz obumarłe komórki naskórka. To świetne maseczki dla skóry mieszanej ze skłonnością do przetłuszczania.
Macie swoje ulubione maski do twarzy?
Pozdrawiam,
Daria