O tych kosmetykach słyszałam wiele dobrego. Marka Asoa zbiera wiele dobrych opinii, zdecydowałam się na kilka kosmetyków, spory wybór znalazłam w sklepie Lost Alchemy.
Hydrolat to woda kwiatowa, którą otrzymuje się jako produkt uboczny przy produkcji olejków eterycznych w procesie destylacji. W takiej wodzie podestylacyjnej znajdziemy substancje roślinne rozpuszczalne w wodzie oraz śladowe ilości olejku. Tak więc właściwości hydrolatów różnią się w zależności od tego z jakiej rośliny zostały otrzymane.
Hydrolaty z powodzeniem mogą zastąpić tonik. Przygotują skórę na przyjęcie kremu i mają odpowiednie pH. Dodaję je też do domowych maseczek, a latem stosuję jak mgiełki odświeżające.
Hydrolat z drzewa herbacianego działa antyseptycznie, doskonale osusza i dezynfekuje problematyczne miejsca na skórze. Działa podobnie jak olejek, ale bez obaw że podrażni skórę. Olejek z drzewa herbacianego skutecznie łagodzi i wysusza niedoskonałości, jednak może być bardzo drażniący dla skóry. Zdecydowanie bezpieczniej wybrać hydrolat.
Ten polecany jest dla osób z trądzikiem, łupieżem i łojotokiem. Bardzo lubię jego odświeżający zapach.
Hydrolat z mięty pieprzowej to ostatnio mój ulubieniec. Genialnie odświeża, przyjemnie chłodzi i koi. Stosuję go rano aby odświeżyć twarz po nocy, a także przy wieczornym demakijażu. Chłodzenie jest bardzo przyjemne, wręcz trochę uzależniające:) Lubię też przykładać go do powiek kiedy moje oczy są zmęczone.
Hydrolat miętowy sprawdzi się nie tylko na twarzy, ale też na skórze głowy- szczególnie łojotokowej, swędzącej czy podrażnionej np. przez szampon. To też mój sekret na odświeżenie włosów u nasady. Mięta pobudza krążenie, więc może być świetnym składnikiem domowej wcierki.
Dajcie znać czy lubicie hydrolaty i czy macie swoje ulubione?
Kolejny ulubieniec matki Asoa to kremowa maska z algami morskimi. To nawilżająca maseczka, która doskonale nawilża, odżywia oraz regeneruję skórę. Zawarte w maseczce składniki dostarczają cennych witamin. Algi morskie poprawiają wygląd i koloryt skóry, ułatwiają walkę z trądzikiem, usuwają drobne przebarwienia i zaczerwienienia.
Zawarte w maseczce składniki dostarczają cennych witamin.
- algi morskie poprawiają wygląd i koloryt skóry, ułatwiają walkę z trądzikiem, usuwają drobne przebarwienia i zaczerwienienia.
- olej z pestek moreli odżywia i ujędrnia, opóźnia proces starzenia się skóry.
- olej moringa oczyszcza zatkane pory, działa przeciwstarzeniowo, normalizuje wydzielanie sebum.
- koenzym Q10 i kwas alfa liponowy walczą z oznakami starzenia się skóry.
Maseczka ma bardzo lekką konsystencję, jakby musu. Bardzo dobrze rozprowadza się na skórze. Nie jest droga i warto ją wypróbować.
Znacie markę Asoa? Może coś polecacie? Polecam przejrzeć ich produkty, mają wiele ciekawych ksometyków:)
Pozdrawiam,
Daria