Zdrowe odżywianie
▼
środa, 30 października 2019
Obóz biegowy- czy warto jechać?
W niedziele wróciłam z krótkiego trzydniowego obozu biegowego, nie byłam nigdy wcześniej na takich wyjazdach i już wiem, że będę jeździć częściej:)
Nawet biegacz z kilkuletnim stażem, z wieloma biegami na koncie może pracować nad techniką biegu i dowiedzieć się więcej o treningu. Praca bezpośrednio z trenerem to zupełnie inny poziom trenowania. Można śledzić idoli, czerpać od najlepszych, ale nic nie jest tak cenne jak spojrzenie doświadczonego trenera. Opieka trenera nawet przez kilka dni może sporo wnieść do naszego treningu, sama się o tym przekonałam. To cenne doświadczenie, które zdobyłam w czasie intensywnego weekendu w Spale. Liczę, że zaprocentuje w biegowym progresie, nie myślę nawet o życiówkach, a o bieganiu bez szkody dla stawów i dobrego rozplanowaniu treningu.
Zdecydowałam się na wyjazd z Izą Parszczyńską, która jest biegaczką z wieloma osiągnięciami i bardzo dobrą trenerką. W Warszawie prowadzi treningi dla Adidas Runners Warsaw. Wybierając obóz warto sprawdzić prowadzących i wybrać takich którzy nam odpowiadają. Izę serdecznie polecam.
Bardzo fajnie trenuje się w grupie, każdy może mieć inny poziom, część treningów można zrobić wspólnie, a część w parach, bo zawsze znajdzie się ktoś w podobnej formie:)
Na obozie wcale nie biegałyśmy tak dużo. Zrobiłam około 30 km, ale na 3 dni to nie za dużo. Nie był to obóz, który mnie wykończył i mocno wybiegał poza to co robię na co dzień. Bardziej chodziło o doświadczenie nowych bodźców treningowych i to się udało. Iza zwróciła też uwagę na to co powinnam poprawić. Taki wyjazd zdecydowanie daje większą motywację do dalszej pracy i treningów. Skoro dałam radę biegać mocniej na treningach, dam radę też sama.
Co mnie przekonuje do takich wyjazdów, nawet krótkich:
- doświadczanie innej formy treningów i nowych bodźców treningowych. Bieganie na bieżni, robienie akcentów, treningów krótkich, które mocno poprawiających wydolność. Badania, które może wykonać trener- sprawdzenie zakwaszenia organizmu pokazujące zmęczenie organizmu. Zróżnicowany, wszechstronny trening pod okiem trenera to bardzo cenny czas dla każdego amatora,
- dobry sposób na spędzenie wolnego czasu, czas na trening i regenerację. Wbrew pozorom to też ważna lekcja. Często rozbiegania robimy za szybko, to że zaczynamy biegać szybciej nie znaczy że każdy trening ma być szybszy. Wolne tempo też jest potrzebne, taki masaż na nóg i regeneracja. Kolejny raz utwierdzam się, że doświadczeni zawodnicy tak właśnie robią,
- trening uzupełniający jest bardzo ważny. Wielu nowych opcji treningowych można wynieść z obozu. Można nauczyć się wielu form treningu, indywidualne podejście trenera jest bardzo pomocne. Lepsza technika wykonywania ćwiczeń przynosi znacznie szybsze efekty,
- technika biegowa- niby bieganie jest bardzo naturalne, ale prawidłowa technika nie jest tak oczywista. Każdy ma jakieś niedociągnięcia, słabsze mięśnie czy przykurcze. Oko dobrego trenera daje nam szybka informację zwrotną. Rozkładając ruch na czynniki pierwsze od razu widać co można poprawić, nad czym pracować. Krok biegowy można poprawić wykonując odpowiednie ćwiczenia. Konsultacje online tego nie dadzą. Wyjazd może być dobrym początkiem współpracy z trenerem, albo wskazówką nad czym pracować,
- indywidualne podejście- to najcenniejszy aspekt takiego wyjazdu. Możliwość obserwacji uczestników przy różnych rodzajach treningu pozwala wyłapać błędy i korygować je. Jest czas na konsultacje i rozmowy, często testy wydolnościowe, spawdzenie zakwaszenia organizmu. Daj to szerszy obraz naszej formy i tego nad czym możemy pracować, żeby biegać lepiej.
- codzienne rozciąganie i rolowanie- dzięki temu można poznać nowe ćwiczenia i urozmaicić swój trening. Praktyczna nauka zawsze jest najefektywniejsza. Na obozie znacznie łatwiej zmobilizować się do dłuższego rozciągania, szczególnie że ćwiczy się tam więcej niż na co dzień. Rozciąganie to jedyny sposób na to, żeby przyjąć te mocne bodźce przyjąć i nie ulec kontuzji.
- wiedza teoretyczna- odpowiednie ułożenie treningu, regeneracji, wzmacniania czy nawet diety jest kluczowe dla naszych efektów biegowych. Na spotkaniach można rozwiać wiele motów, dowiedzieć się o nowych formach treningu.
Nawet trzy dni mogą wprowadzić nową jakość do biegania, można wyjechać z lepszą techniką, motywacją, lepszą znajomością organizmu i wiedzą o treningu. Do tego często plan na kolejne treningi i pomysły na ćwiczenia.
Czy pojadę jeszcze na taki wyjazd?
Z pewnością! Nie ma też znaczenie forma, w której jesteś, na obozie były dziewczyny, które mają już za sobą maratony i świetne życiówki, ale też początkujący. Każdy mógł trenować na miarę swoich możliwości i wszystkie dziewczyny wyjechały zadowolone.
Takie spotkania są cennym doświadczeniem dla biegaczy amatorów. Takiej wiedzy i spotkania z terenem nie zastąpi żadna książka. Grupa innych biegaczy to też świetne źródło wiedzy, daje możliwość wymiany doświadczeń. Taki intensywny czas jest bardzo przyjemny. Przy okazji to dobry sposób na odpoczynek dla głowy, nie ma czasu na nic innego tak wysiłek fizyczny, jedzenie i odpoczynek.
czwartek, 24 października 2019
Tofurnik dyniowy- prosty przepis
Ostatnio mam fazę na tofurniki:) W weekend upiekłam dyniowy z pomarańczą i był bardzo smaczny. Dzisiaj zrobiłam kolejny w zamrożonymi owocami leśnymi, liczę że będzie równie dobry :) Takie ciasto robi się ekspresowo i zawsze się udaje. Pieczone tofurniki bardzo mi smakują. Mam dla Was prosty przepis na takie ciasto:)
Spód:
- 3/4 szklanki płatków owsianych,
- 1/2 szklanki masła migdałowego/orzechowego.
Masa:
- 3 kostki tofu (po 180 gram),
- 1 szklanka puree z dyni,
- 1 szklanka mleka roślinnego,
- sok z 1 pomarańczy i łyżeczka skórki z pomarańczy,
- 3 łyżki mąki ziemniaczanej,
- 2 łyżeczki cynamonu,
- 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego,
- 3-4 łyżki ksylitolu/ innego słodzika .
Wykonanie:
- płatki owsiane zmielić i wymieszać masłem orzechowym, powinna powstać gęsta masa jak na kulki mocy. Dno foremki wykładam papierem i równomiernie rozkładam spód ciasta,
- tofu kruszę, dodaję mus dyniowy, mleko roślinne, sok w skórkę z pomarańczy. Całość dokładnie miksuję,
- dodaję cynamon, ekstrakt waniliowy, mąkę ziemniaczaną i ksylitol. Dokładnie mieszam i przekładam do foremki,
- piekę godzinę w 175 stopniach. Po przestudzeniu wkładam do lodówki na kilka godzin, - można polać do rozpuszczoną czekoladą, albo udekorować świeżymi owocami.
Ciasto zrobiłam w foremce 16 cm.
Lubicie tofurniki? Jakie ciasta pieczecie najczęściej?
poniedziałek, 21 października 2019
Ethy- wywiad z założycielką portalu
Julkę poznałam ponad rok temu i szybko okazało się, że nadajemy na podobnych falach. Na portalu Ethy promowane są wartości, które są mi bliskie. Zachęcam Was do przeczytania tego wywiadu i odwiedzania portalu:)
Skąd pomysł na portal Ethy? Opowiedz o jego idei.
ETHY powstało w moim sercu z potrzeby łączenia faktów i perspektyw. Kiedy w 2016 roku dołączyłam do projektu zajmującego się modą etyczną, zaczęłam zgłębiać swoją wiedzę na temat produkcji i konsumpcji w dzisiejszych czasach - nie tylko ubrań, ale wszystkiego: jedzenia, kosmetyków, detergentów, środków transportu, sprzętów, mebli… Wszystko, co dziś jest dostępne na rynku w postaci produktów i usług ma ogromny wpłwy na życie ludzi, zwierząt, roślin, grzybów i całej planety Ziemi - a nawet na losy Wszechświata! Oczywiście kiedy spojrzymy na to filozoficznie - wszystko ma znaczenie i nic nie ma znaczenia - bo przeszłość, teraźniejszość i przyszłość występują jednocześnie, czas nie jest linearny - czas, jakim go odbieramy tu w naszym wymiarze, podobno nie istnieje. Jednak z perspektywy osobistej, moralnej - kiedy zrozumiałam, jak ogromny wpływ mają moje codzienne nawyki i wybory konsumenckie nie tylko na moje zdrowie, ale i na losy ludzi po drugiej stronie kuli ziemskiej oraz na stan środowiska i wszystkich jego użytkowników - postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i stworzyć coś na kształt bloga/magazynu/poradnika/forum do dyskusji. ETHY to inicjatywa, która prowokuje do myślenia o tym, jaki mamy wpływ na rzeczywistość. Na swoje zdrowie (dieta, kosmetyki, detergenty itd), na ilość martwych zwierząt w oceanie (plastik, ropa naftowa) czy na polach (pestycydy). Wszystkie te aspekty łączą się ze sobą niczym podziemny świat mycellium (sieć grzybni w glebie, pozwalająca naturze na komunikację). Wszystko się przeplata. To fascynujące, jak wiele możemy zmienić małym gestem - efektem motyla!
Nazwa ETHY bierze się od angielskiego “ethics” (etyka), a projekt obejmuje kilka przestrzeni: Ethy Maps (www.ethymaps.com) - pierwsza i jedyna ekomapa świata, na której zbieramy sprawdzone przeze mnie i moją małą międzynarodową ekipę miejsca przyjazne planecie i ludziom - znajdziecie tam i ekosklepy, i miejsca z opakowaniami zero waste, i ekousługi (również punkty naprawy jak krawiec czy szewc), i wegetariańskie/wegańskie knajpy, i kawiarnie z etycznie pozyskiwaną kawą, i punkty adopcji roślin czy wymianek. Kategorie wciąż tętnią życiem, zmieniają swoje wytyczne i filtry, czasem coś odejmę, czasem dołożę - sama ciągle się uczę tego, co jest istotne dla świadomego i wrażliwego konsumenta. Jest również opcja dodawania miejsc przez użytkowników - my następnie takie miejsca weryfikujemy i dopiero wtedy pojawiają się na Ethy Maps. Drugą częścią ETHY jest Ethy Life - nazywam tę platformę “blogzine” (blog w formie magazynu), gdzie każdy może zabrać głos. To taki blog ekologiczny, który ma za zadanie pokazać wszystko, co interesujące z punktu widzenia ochrony planety - czyli życia na Ziemi. Promujemy tam to, co uznajemy za właściwe i etyczne - choć mogą to być bardzo różne punkty widzenia. Jest dział FILMY, są NOTATKI, czyli wszelkie formy słowa pisanego (wywiady, przepisy, prezentacje jakichś projektów, artykuły itp), PODCASTY, których warto posłuchać, GALERIA dla tych, którzy tworzą sztuki wizualne mające na celu uwrażliwić odbiorcę na naturę i ochronę środowiska, ale też PETYCJE, które polecamy podpisać czy FUNDACJE, na które chcemy zwrócić uwagę. Z kolei na Instagramie Ethy Life (www.instagram.com/ethy.life) dzielimy się obserwacjami i przemyśleniami z dnia codziennego, a na Facebooku ETHY (www.facebook.com/ethy.life) udostępniamy fajne linki do różnych ekoakcji, ekowydarzeń, ekonewsów.
Działasz globalnie - czy chcesz skupić większość swoich działań w Polsce, czy ruszyć dalej?
Działamy glokalnie, czyli
globalnie i lokalnie zarazem. Od ogółu do szczegółu i odwrotnie. Ważny
jest dla nas całokształt - nie tylko nasze podwórko, a również palące
się na całym świecie lasy czy zanieczyszczone oceany i rzeki. Ale
większość ludzi żyje na co dzień w jednym miejscu i to tu podejmujemy
decyzje, co kupić, gdzie pójść, jak postąpić. Filozofia ETHY opiera się
na założeniu, że powinniśmy wspierać lokalną, cyrkularną gospodarkę,
mając na uwadze to, co dzieje się dalej i jak nasze działania wpływają
na cały świat. Ja jestem Polką, część zespołu ETHY jest z Polski i od
roku działamy tutaj, wykładając na festiwalach, prowadząc lokalnie
warsztaty i różne akcje. Ale przez pierwszy rok działaliśmy w Portugalii
i nie wykluczam, że na wiosnę/lato 2020 ruszymy dalej. Chcemy zasiewać
ziarenka wszędzie, gdzie się da!
Jakie rady dałabyś komuś zagubionemu w ruchu zero waste?
Skorzystaj z naszego ZERO WASTE (https://ethy.life/twoj- ekoprzewodnik/)
- to 5 prostych rzeczy, które każdy może zrobić, żeby zminimalizować
swój ślad węglowy (i plastikowy, i toksyczny…). Ten EkoPrzewodnik jest
miesięcznikiem, więc zaraz wskoczy kolejny - “EKOdom"
A poza tym polecam podpisywać petycje i brać udział w
wolontariatach wybranej fundacji, bo łatwiej jest coś zrobić RAZEM - w
ramach stworzonego już kolektywu. I pamiętajmy, że nie od razu Kraków
zbudowano - nie katujmy się, jeśli zapomnimy torby czy butelki na wodę
(polecam korzystać z toreb Boomerangów albo brać rzeczy w łapki - a
jeśli już jest tylko plastikowa torba, to użyjmy ją potem wielokrotnie),
nie myślmy o sobie źle i nie krytykujmy innych - to ważne, żebyśmy
sobie wybaczali, jednocześnie ćwicząc prawidłowe ekonawyki i robili
tyle, ile na ten moment możemy. Każdą “potyczkę” można potem zrównoważyć
podwójnym wysiłkiem. Głowa do góry, bo jest na coraz więcej i tworzymy
naprawdę silną tarczę ochronną!
Zawsze byłaś tak wrażliwa na naturę czy to przyszło z czasem?
Wychowałam się w rodzinie artystów i intelektualistów w dzikim
lesie, niczym Pocahontas, nie mając za bardzo znajomych i kontaktu z
cywilizacją. Moja mama i ojczym wiedzieli, że to jest esencja życia, a
ja jako dziecko jeszcze nie wiedziałam, że może być inaczej. Las, łąki,
zioła, chodzenie po drzewach, jazda konno na oklep - to było dla mnie
normalne, więc nie doceniałam tego. Po prostu tak żyłam. Kiedy przyszła
nastoletność i otworzyły się pierwsze sieciówki odzieżowe, spróbowałam
imprezowania z rówieśnikami i naoglądałam się kalifornijskiego życia w
MTV, kiedy odwiedzałam ludzi (bo u mnie w domu był mały telewizorek z 3
kanałami) - uznałam, że miałam najgorsze dzieciństwo na świecie,
trzymano mnie w dziczy i teraz muszę zrobić wszystko, żeby poczuć się
“normalnie”. Więc zamieszkałam w mieście, weszłam w branżę mediów, a że
mam ogromną łatwość nawiązywania kontaktów - nie było to wielkie
wyzwanie. Jestem filologiem włoskim, fotografem, filmowcem i
dziennikarką, mam za sobą pracę w Los Angeles dla największych koncernów
filmowych, jak i dla nieznanych gazetek włoskich wydawanych w Polsce.
Uwielbiałam pracować w różnych kontekstach, miejscach, z różnymi ludźmi,
w różnych warunkach - od czerwonych dywanów po manifestacje wojenne w
Kairze. I nagle, w 2017 roku, kiedy miałam za sobą 10 lat doświadczenia w
tych branżach, poczułam, że muszę pojechać chociaż na jeden dzień do
lasu, nad jezioro. Natura mnie zawołała. Poczułam to w trzewiach - aż
mam ciarki, kiedy sobie to przypominam. Wyjechałam z przyjacielem,
obecnie partnerem, (również zmęczonym branżą filmową) do Szkocji na
weekend, bo akurat nasza znajoma kończyła tam swój rok akademicki na ASP
i zaprosiła nas na wielką imprezę z tej okazji. Fajnie, fajnie, ale
jednak mi zależało przede wszystkim na tym jeziorze. Więc ostatniego
dnia - w pochmurną, deszczową niedzielę, wsiedliśmy "do pociągu byle
jakiego” i ruszyliśmy tam, gdzie mapa pokazywała dużo niebieskich i
zielonych plam. Jak wysiedliśmy, poszliśmy za głosem intuicji i
oczywiście po różnych ciekawych przystankach, dotarliśmy do wrót
szkockiej dżungli. To był sam skraj Low Lands - i jestem pewna, że to
tam żyją obecnie wszystkie elfy, wróżki i krasnoludki, bo cały ten dzień
chodziliśmy w ogromnej ulewie, na bosaka, zahipnotyzowani zielenią i
powietrzem, które nas otuliły od razu, jak weszliśmy w gąszcz
(oczywiście poza wyznaczonym szlakiem). To był niezapomniany dzień -
miałam ze sobą aparat, bo oczywiście planowałam kręcić ujęcia i robić
zdjęcia, ale tak zatraciłam się w tym oszałamiającym pięknie, że
momentów “przytomności” miałam zaledwie kilka, więc marne to pamiątki
wizualne. Dużo więcej mam w sercu i głowie. I to był dzień, w którym
postanowiliśmy we dwoje przemierzyć polskie lasy, szukając takich
magicznych zakamarków bliżej domu. I kiedy pojechaliśmy na taką
wycieczkę, okazało się, że w Polsce najpierw trzeba te lasy odgruzić ze
śmieci, więc zaczęliśmy od tego. Wtedy już rok miałam w głowie pomysł na
ETHY - ale skupiałam się na nieetycznym traktowaniu ludzi, a nie na
mojej/naszej relacji z Matką Ziemią. Bardzo szybko postawiliśmy na
odejście od miasta, pd pracy w zakłamanych branżach fałszujących obraz
rzeczywistości, od dotychczasowego stylu życia. Wsiedliśmy w Land Rovera
i przemierzyliśmy całą zachodnią Europę, by wylądować w Portugalii,
gdzie spędziliśmy rok na spotkaniach ze świadomymi ludźmi żyjącymi w
naturze, z naturą, dla natury. W jej naturalnym rytmie - czyli w swoim
naturalnym rytmie. Zgodnie z cyklami księżyca, sezonami, energią miejsc.
To była dla nas niesamowita lekcja, przygoda i zaszczyt. Wtedy właśnie
docelowe ETHY zaczęło kiełkować. Jednak jeszcze większą lekcją okazał
się powrót do Polski - postanowiliśmy tu przyjechać, żeby działać w
naszej ojczyźnie, odnaleźć podobnie myślących i żyjących pobratymców i
pomóc naszej pięknej przyrodzie. To było mocne zderzenie z inną
mentalnością - konkurencyjną, nieprzyjazną, zamkniętą umysłowo i
emocjonalnie. Musieliśmy też zejść z poziomu “my wiemy, jak żyć, więc
teraz nauczymy tego nasze rodziny i znajomych”. Trzeba było wtopić się w
tłum, żeby zyskać na nowo jego zaufanie i zrozumieć, jak przekazywać
swoje doświadczenia innym, by ich nie speszyć. Dzisiaj czuję, że
osiągnęłam balans życia w lesie z dala od miasta i komunikacji z tym
miastem, przyjaźni z nim. Ta przyjaźń jest bezbolesna pod warunkiem, że
idę swoimi ścieżkam i usprawniam funkcjonowanie tej miejskiej
przestrzeni. No i dobrze jest poznać osobiście ekomiejsca z Ethy Maps
Na szczęście wiem, że już nigdy nie będę pochłonięta przez sztuczny
tryb życia i pozostanę wierna swojemu naturalnemu cyklowi. Nie wyobrażam
sobie pójść spać po północy - nawet 22:00 to bardzo późno. Odpoczynek
należy się nam wraz z zachodem słońca.
Dużo mówisz o olejkach eterycznych - do czego ich używasz?
Oj tak - to kolejne odkrycie mojego życia. Olejków eterycznych
używałam już wcześniej - kiedy odkrywałam etykę produkcji, wracałam też
do naturalnych sposobów kuracji i pielęgnacji ciała, intuicyjnie
odrzucając ibupromy czy grypexy. Ale nie znałam się na tym na tyle, by
rozumieć różnicę olejku za 5zł, za 20 zł i takiego za 80zł. Trochę
czytałam w internecie, ale mimo wszystko wybierałam możliwie najtańszą
opcję z tego, co mówiło na opakowaniu, że jest naturalne. Dwa lata temu
do mojej mamy, która wtedy rezydowała na Litwie, przyszła pewna zadbana
pani i doradziła jej, żeby spróbowała wyleczyć przeziębionych wtedy
członków rodziny - olejkami eterycznymi o wartości terapeutycznej.
Moja mama nie bardzo miała czas na wgłębianie się w temat, ale dostała
na próbę mieszankę o tajemniczej nazwie Thieves z zaleceniem wsmarowania
jej w konkretne partie ciała i dyfuzowania w pokoju. Po 24 godzinach
wszelkie objawy choroby znikły. Moja mama bez zastanowienia kupiła
zestaw 12 olejków na każdą przypadłość i zaczęła studiować ich
właściwości. Przekazała mi taki sam zestaw, twierdząc, że się w nich
zakocham. I tak się stało. Przez ostatnie 2 lata - kiedy byłam w
Portugalii, gdzie okazało się, że każdy zna olejki Young Living (bo o
nie właśnie chodzi), i kiedy wróciłam do Polski - studiowałam
właściwości roślin, z których destyluje się olejki eteryczne, porównując
ich działanie do ziół uprawnych i dzikich. Dzisiaj mam za sobą kilkaset
wyleczonych osób, prowadzę nowo otwartą grupę na Facebooku ~ESSENTIAL
ACADEMY~ i oddaję się tej pasji z przyjemnością. Bardzo chciałam zająć
się sprzedażą tych olejków w Polsce, bo nigdzie ich nie mogłam dostać, a
okazało się, że Young Living, będący liderem produkcji olejków
eterycznych na świecie, postanowił stworzyć system sprzedaży
bezpośredniej, dzięki czemu nie muszę zakładać specjalnej działalności,
strony czy sklepiku. Wystarczy, że podam swój kod i osoba kupująca
zamawia sobie olejki sama ze strony dystrybutora, a ja dostaję prowizję.
Okazuje się, że marketing bezpośredni to najlepsza i najefektywniejsza
forma sprzedaży produktów na świecie - a ja, kompletnie nie znając się
na excelach, tabelkach, księgowości i fakturach - z przyjemnością
korzystam z tego systemu. Najważniejsze jednak dla mnie jest to, żeby
ludzie rozumieli, jak używać tych olejków, bo są one dużo
intensywniejsze niż zwykły olejek eteryczny. O organicznych farmach,
certyfikacie jakości i badaniach naukowych, w które nieustannie
inwestuje Young Living, a także o innowacyności i pionierstwie marki
możecie przeczytać krótko tutaj: https://ethy.life/2019/07/19/ terapeutyczne-olejki- eteryczne-young-living/, a niedługo będę prowadzić wykłady na żywo w ~ESSENTIAL ACADEMY~. Dodam, że Young Living postawił sobie za cel zostać firmą zero waste,
a ETHY zostało nagrodzone w ich globalnym konkursie na najlepszą
ekoinicjatywę, z czego jestem bardzo dumna i co pozwoliło mi poznać
biura i farmy YL w Stanach Zjednoczonych, ich politykę prowadzenia
firmy, ich społeczność i kadrę zarządzającą. Obawiałam się, że odkryję
coś, co będzie ze mną mocno niezgodne. Ale poza tym, że jest kilka
oczywistych rzeczy do zmiany, jak np.jednorazowe opakowania na próbki
(na co YL ma już plan), nie mogę im nic zarzucić. Biura są w 100%
samowystarczalne, organiczne, przyjazne ludziom i planecie bardziej niż
niejeden park. Jestem absolutnie zachwycona i mam nadzieję, że jak
najwięcej osób odwiedzi czyste i pierwotnie prowadzone farmy YL - to
również jedyny producent olejków eterycznych, który nie trzyma swoich
farm w tajemnicy, a nawet zachęca do ich odwiedzenia i doświadczenia
kontaktu z czystą energią roślin na własnej skórze. Dopiero wtedy
rozumiemy, jaka jest naprawdę różnica w olejkach eterycznych...
Jakich kosmetyków używasz? Robisz je sama?
Najpierw odkrywałam polskie i zagraniczne marki kosmetyków
naturalnych, potem szukałam tych pakowanych w szkło i inne ekologiczne
opakowania, a następnym etapem było robienie kosmetyków własnoręcznie.
Korzystam z ekologicznych półproduktów i dodaję do nich swoje olejki YL,
dzięki czemu czuję się i wyglądam zdrowo i świeżo. Kiedy dostaję
kosmetyk w plastiku albo z nieznanego źródła, podaję go dalej - tym,
którzy jeszcze nie są skłonni zmienić swoich wyborów kosmetycznych, a
wolę, żeby skorzystali z tego, co dostałam niż kupowali kolejne. Tak
robię ze wszystkim, z czego sama nie skorzystam, chociaż najchętniej
likwidowałabym niekorzystne produkty magiczną różdżką.
Jak docierasz do nowych odbiorców?
Jako sprzymierzeniec kontaktu z żywym człowiekiem, lubię spotykać
się z ludźmi, chodzić na wydarzenia, zaglądać do nowych miejsc. W to
lato sporo jeździłam po świecie, ale wykładałam też na festiwalu
Wibracje, Mama Gathering i paru innych, co naturalnie przyciągnęło
kolejne osoby szukające takich pomocnych narzędzi jak Ethy Maps czy takich opiniotwórczych platform jak Ethy Life. Nie wykupuję promocji w social mediach, nie pcham się tam, gdzie nie czuję rezonującej ze mną energii.
Zależy mi na spokoju ducha, dobrej aurze i budowaniu społeczności,
która chce działać i wzajemnie się wspierać, a nie krytykować i
konkurować ze sobą. Niebawem jednak ETHY powiększy się o kilka osób i
zespół marketingowo-promocyjny i będziemy się wspólnie zastanawiać nad
tym, jak docierać do nowych odbiorców w sieci i na żywo, by nie kłóciło
się to z naszą filozofią.
Jakie wydarzenia planujesz w najbliższej przyszłości?
Wrzesień to miesiąc
zbierania plonów. I faktycznie, ETHY dostało bardzo wiele propozycji
współpracy. Wraz z Aretą Szpurą będę prowadzić panel o zero waste na
targach Art of Healing w Warszawie, potem również na festiwalu States
of Mind w Krakowie, a w międzyczasie prowadzimy ekowarsztaty w temacie
ekożycia i rękodzieła z upcyklingu na różnych warszawskich targach.
Zapraszamy też na nasz cykl EKOśrody w Towarzystwie Sąsiedzkim -
zaczynamy 16 października projekcją filmu “The True Cost” z panelem
dyskusyjnym, chcąc otworzyć oczy lokalnej społeczności na to, co się
dzieje za kulisami przemysłu odzieżowego, który jest drugą najbardziej
zatruwającą środowisko branżą na świecie po ropie naftowej, jak i
najbardziej niszczącą życie ludzi (w tym dzieci!) w krajach, w których
ubrania te są produkowane. To niesamowite, jak wiele z nas jeszcze nie
jest tego świadoma. Ale ETHY nie śpi - ETHY działa. I będzie działać
dopóty, dopóki na świecie nastanie sprawiedliwość i szacunek do życia
każdej istoty.
wtorek, 15 października 2019
Targi ELLE ZEN & EKOTYKI już 26.10 w Krakowie!
Targi ELLE ZEN & EKOTYKI już 26.10 w Krakowie!
Z okazji 25-letniej obecności magazynu ELLE na polskim rynku redakcja organizuje bardzo ciekawe wydarzenie- targi dla ciała i ducha ELLE Zen!
Wspólne
z Ekotykami targi są wyrazem troski o dobrostan cielesno-duchowy i mają
na celu promocję produktów i aktywności, które pomogą odwiedzającym
zadbać o siebie, bliskich i środowisko.
26 października w Forum Wydarzeń w Krakowie Elle
Polska i EKOTYKI zaprezentują wyselekcjonowane marki, które ułatwią
świadome i zdrowe dbanie o siebie i świat w ujęciu holistycznym.
Na
targach znajdziecie kosmetyki, naturalne suplementy, zioła, olejki
eteryczne, biżuterię, akcesoria wspomagające relaks i dobre samopoczucie
i wiele innych wspaniałości dla ciała i ducha.
Oprócz zakupów zapraszamy do Strefy ZEN na wykłady i warsztaty!
- każdy odwiedzający targi ELLE ZEN będzie mógł skosztować naparów ziołowych marki Essences
- Marta Krupińska, redaktorka urody ELLE, opowie o swojej nowej książce: „Polish Beauty” (spotkanie otwarte)
- warsztat jogi twarzy poprowadzi Marta Kucińska z Jogi Piękna
-
warsztat perfumiarski, na którym będzie można stworzyć własne perfumy.
Warsztat poprowadzi Kasia Stryczniewicz twórczyni marki KASIA RAW-
naturalnych olejków eterycznych jakości terapeutycznej
-
wykład o systemie czakr i kanałach energii zwieńczony krótką medytacją,
która zapewni głębokie odprężenie i wyciszenie - prowadzony przez Lenę
Biel (Rozwój Świadomości)
- na koniec będziecie mieli okazję uczestniczyć w koncercie mis i gongów tybetańskich Relaksacyjny koncert trwać będzie około 45-60 minut i odbędzie się w pozycji leżącej na karimatach. Zagra dla Was Dorota Kowalska z NuTao - Harmonia dźwięków.
Zapisy na aktywności i więcej szczegółów na stronie wydarzenia:
Targi odbędą
się w sobotę 26 października w godzinach 11:00-19:00 w Krakowie, na
parterze Forum Wydarzeń czyli dawnego Hotelu Forum przy ul. Marii
Konopnickiej 28.
Bilety online:
Świetne wydarzenie! Warto się wybrać:)
piątek, 11 października 2019
Muhammara- pasta z pieczonej papryki i orzechów włoskich
Czerwona papryka to jedno z moich ulubionych warzyw. Pieczona nabiera wyjątkowego smaku, trzeba ją lekko przypalić, łatwo wtedy oddzielić skórkę od miąższu.
Muhammara to genialne połączenie smaku, lekko słodka, orzechowa i kwaśna dzięki melasie. W daniach typu „mezze” zawsze ląduje u mnie obok hummusu.
Muhammara najlepiej smakuje z grilowaną pitą, albo dobrym chlebem, w towarzystwie kilku innych dań typu ‚mezze’. Dla mnie mezze to najlepsza rzecz na świecie. Pozwala ci zjeść bardzo różnorodny posiłek, spróbować wiele różnych smaków. Sprzyja też jedzeniu wspólnie z innymi ludźmi:)
Składniki:
4 czerwone papryki
3/4 szklanki orzechów włoskich
1 łyżka melasy
1 łyżeczka kuminu
1 ząbek czosnku
2 łyżki oliwy z oliwek
sól do smaku
opcjonalnie do zagęszczenia- suchy chleb .
Przygotowanie:
- umyj papryki, rozetnij na pół usuń gniazda nasienne. Piecz w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni około 40 minut, do momentu, kiedy papryka lekko się przypali,
- w międzyczasie podpraż orzechy i zblenduj je na drobną mąkę, -kiedy papryka się upiecze i trochę przestygnie, obierz ją ze skórki,
-do zblendowanych orzechów dodaj paprykę i resztę składników. Miksuj około 3-4 minuty, do momentu uzyskania jednolitej masy.
Lubicie takie pasty? Macie jakieś ulubione przepisy z papryką w roli głównej?
piątek, 4 października 2019
AKCJA SPRZĄTANIA PLAŻY- Rewal 21.09.2019
W ramach Międzynarodowego Dnia Sprzątania Świata 21 września b.r. GAZ-SYSTEM S.A zorganizował AKCJĘ SPRZĄTANIA PLAŻY, na którą zaprosił mieszkańców gminy Rewal i gmin ościennych oraz turystów.
W akcji wzięło udział około 200 osób, w tym dzieci i dorośli, którzy zebrali około 300 worków śmieci!
Plastik zaśmieca plaże i wybrzeża, jest też zagrożeniem dla zwierząt morskich. Po zaplątaniu się w większe odpady, ciężko im się z nich wyplątać. Natomiast mniejsze odpady mogą być mylone przez zwierzęta z pożywieniem, co jest nie tylko toksyczne, a nawet może mieć skutki śmiertelne. Ludzie także spożywają plastik występujący w łańcuchu pokarmowym. Nie zbadano dokładnie, jakie może mieć to skutki, jednak można się domyślić, że nie jest to pozytywne zjawisko.
Mimo dużego nacisku na recykling, do ponownego użytku nie trafia nawet połowa produkowanego plastiku. Problem jest ogromny, cały plastik, który kiedykolwiek został wyprodukowany ciągle jest na Ziemi. Nie opracowano sposobów, na jego bezpieczną utylizację.
Szczególny nacisk w edukacji warto położyć na zmniejszenie produkcji plastiku. Jednorazowe produkty są największą grupą odpadów na wybrzeżach, w Rewalu najczęściej były znajdowane butelki, plastikowe sztućce, opakowania po chipsach, torebki jednorazowe. Były też mniej oczywiste śmieci - wiadra, a nawet stare wędki.
Każdy kto wziął udział w Akcji Sprzątania Plaży dostał wielorazową butelkę z logo akcji, dzięki temu rezygnacja z butelek jednorazowych będzie łatwiejsza.
Akcja Sprzątania Plaży została zorganizowana przez firmę GAZ-SYSTEM w ramach promocji projektu Baltic Pipe - strategicznego programu infrastrukturalnego, mającego na celu utworzenie nowego korytarza dostaw gazu ziemnego z Norwegii na rynek duński i polski, a także do użytkowników końcowych w sąsiednich krajach. Kluczowym elementem projektu Baltic Pipe jest podmorski gazociąg łączący Danię z Polską, zapewniający dwukierunkowy przesył gazu, którego lądowanie przewidziano właśnie w okolicy gminy Rewal.
wtorek, 1 października 2019
Warzywo miesiąca- burak
Może wyjdzie z tego nowy cykl, albo po prostu od czasu do czasu będę wrzucać post o jakimś warzywie czy produkcie miesiąca. Na pierwszy rzut idzie burak, to typowo jesienne warzywo, warto je gotować, piec, kisić, albo wyciskać z niego sok. To jedno z najpopularniejszych warzyw w kuchni polskiej. Popularny w sałatkach, zupach, pastach. Im więcej o nim czytam, tym większe właściwości zdrowotne odkrywam. Jest zalecany osobom z anemią, nadciśnieniem, chorobami serca, a także osobom aktywnym i sportowcom, u których poprawia wytrzymałość i zwiększa wydolność. Jego intensywna barwa to znak, że kryje w sobie mnóstwo przeciwutleniaczy. Kolor zawdzięcza betaninie, wyjątkowo silnemu antyoksydantowi. Zapewnia działanie wzmacniające i podnosi odporność organizmu.
Buraki najlepiej przechowywać w chłodnych warunkach, w piwniczce, albo w lodówce.
Wiele właściwości zdrowotnych burak zawdzięcza zawartości kwasu foliowego. Jest on niezbędny do prawidłowego funkcjonowania układu krwiotwórczego. Niedobory kwasu foliowego, a co za tym idzie anemia jest dość powszechna. Suplementację zaleca się szczególnie kobietom w ciąży, ale nie tylko. Kwas foliowy chroni przed chorobami serca, usuwa z organizmu homocysteinę, która jest niebezpieczna dla ścian tętnic i odpowiada za ryzyko wystąpienia zawału serca.
Po 50 roku życia zwiększa się zapotrzebowanie witaminę B12. Kwas foliowy i witamina B12 jest konieczna przy zwiększonym poziomie homocysteiny. Wraz z wiekiem zmieniejsza się wchłanianie niektórych składników. Prawie każdy po 50 roku życia powinien sprawdzić poziom B12 i skomplementować przy niedoborach.
Buraki warto wprowadzić do jadłospisu kilka razy w tygodniu. Teraz warto pić też zakwas z buraka, to naturalny probiotyk, który niesie za sobą wiele korzyści zdrowotnych.
Dlaczego zakwas z buraków jest taki wyjątkowy?
- działa przeciwwirusowo,
- jest źródłem żelaza, kwasu foliowego, potasu, witamin z grupy B oraz witaminy C,
- pity systematycznie poprawia pracę układu pokarmowego, to za sprawą bakterii kwasu mlekowego, które powstają w procesie fermentacji,
- to naturalny probiotyk,
- jest krwiotwórczy,
- reguluje trawienie,
- wspomaga pracę nerek i wątroby,
- naturalny napój energetyczny,
- jest zasadotwórczy.
Przepis na zakwas znajdziecie TUTAJ. Pijcie na zdrowie!